Love In The Air

437 35 10
                                    

Mam wenę, więc niespodzianka! (Może nie ostatnia, ale nie obiecuję).

(Legolas pov)

- Wstawaj śpiąca królewno. Pięknie wyglądasz, ale niestety musimy jechać już dalej. 

  Przeciągnąłem się, ciągle mając przed zamknięte oczy, nie wierząc w to, czego dowiedziałem się wczoraj, jednak gdy usłyszałem określenie, którym nazwał mnie Aragorn zarumieniłem się delikatnie. 

- Przecież to ty kazałeś mi spać. Ja powiedziałem, że mogę pilnować razem z tobą. - z głośnym ziewnięciem wstałem powoli z klepiska i podszedłem do mojego siodła, wyjmując z worka do niego przyczepionego zieloną pelerynę, ponieważ ranek był dosyć chłodny.

- Dopuścić, żebyś później spadł z konia? Nie ma opcji. Noc była spokojna, nic się nie działo. - Spojrzałem na niego ukradkiem, a widząc, że ten patrzy na mnie, zarumieniłem się jeszcze bardziej i zacząłem ją zapiać pod szyją. W myślach opieprzałem samego siebie za rumieńce na policzkach. Przecież nie jestem jakąś nieletnią panienką rumieniącą się na każde słowo chłopaka.

- Taa, bo ty niby nie spadniesz po całej nieprzespanej nocy? A nawet dwóch, przez sprawę z Arweną? 

- Nie. Ja będę uprawiał sport ekstremalny pod nazwą "spadnij z konia w pełnym galopie i spróbuj nie zginąć". - Spojrzałem na niego przestraszony, a ten tylko wyszczerzył zęby w moim kierunku i zaczął wyjmować jedzenie na drogę. 

  Osiodłałem Aroda, po czym podszedłem do konia Aragorna, Hasufela i zrobiłem to samo. Po chwili oboje byliśmy gotowi. Wsiadłem na mojego konia i złapałem w locie lembasa. Odgryzłem kawałek wyjeżdżając z jaskini. Po chwili dołączył do mnie Aragorn i pokierowaliśmy konie na południe. 

  Po paru minutach nie wytrzymałem jednak ciszy między nami i zadałem pytanie, o którym myślałem od początku dzisiejszego dnia.

- Aragornie... Ki m my dla siebie jesteśmy? W sensie teraz. 

- Cóż. Właściwie, czemu nie...

Spojrzałem na niego niepewnie, czekając na odpowiedź.

- Legolasie, czy zostaniesz moim chłopakiem? 

  W tym momencie spadłem z konia. Dosłownie. Chociaż szedł stępem, spadłem z niego. Teraz na policzkach nie miałem lekkiego rumieńca, tylko ogromne czerwone plamy. Wstałem z ziemi i ponownie wszedłem na siodło.

- N-naprawdę?

- Mhm. - Na moje szczęście udawał, że tego nie widział.

- No to... Tak!

  Nadał nie mogłem w to uwierzyć. Tyle czasu o tym marzyłem, a to się w końcu spełniło! 

  Aragorn uśmiechnął się do mnie i przyśpieszył swojego konia do galopu. Ten idiota naprawdę chciał dzisiaj zlecieć z Hasufela! Popędziłem Aroda, żeby zrównać się z czarnowłosym. Przecież ktoś musiał zbierać jego szczątki.

Aralas, Zakazana Miłość (Aragorn x Legolas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz