Dzisiaj Felix zrobił sobie wolne od pracy. Rano obudził szatynkę głos mężczyzny.
- Bądź gotowa za 30 minut- mruknął do ucha Stelli.
- Idziemy gdzieś?- spytała podejrzliwie zaspanym głosem.
- Jedziemy na śniadanie do restauracji- oznajmił.
- No dobra- odparła i zwlekła się z łóżka.
Wzięła ekspresowy prysznic i ubrała na siebie zwiewną fioletową sukienkę. Nie zrobiła makijażu, bo raczej nie wstydziła się wychodzić bez niego do ludzi.
Wyjechali Camaro z garażu i po około 25 minutach byli już w restauracji.
Usiedli naprzeciwko siebie i złożyli zamówienie.- Muszę Ci coś powiedzieć- zaczął przerywając chwilową ciszę.
- Zamieniam się w słuch...
- Jedziemy gdzieś na tydzień razem z Sofią, Pedrem i Chrisem- oznajmił uśmiechając się tajemniczo- bez Finna, bo ma plany na ten tydzień.
- Gdzie?- spytała z entuzjazmem.
- Dowiesz się na miejscu.
- No ej! Felix no proszeee nie bądź taki, powiedz.
- Nic z tego- parsknął śmiechem.
- Yh! No dobrze, to nigdzie nie jadę- udała oburzoną.
- Wyjeżdżamy jutro, mogę Ci tylko powiedzieć, że to nie jest w tym mieście.
- Cholera to gdzie?
- Cśś, i tak się nie dowiesz. Dopiero jutro mała.
- Niech Ci będzie... Ale jeśli chciałbyś mi wcześniej powiedzieć...
- Nic z tego- rzucił.
Po chwili kelnerka ubrana w schludny strój podała im talerze ze śniadaniem i po szklance musującej wody.
Późnej pojechali do domu i cały dzień spędzili na oglądaniu razem filmów i seriali. Wieczorem obaj pakowali swoje rzeczy.
- Nawet nie wiem co mam ze sobą zabrać- rzekła.
- Oj tam, ważne żebyś wzięła strój kąpielowy.
- Uuu zapowiada się ciekawie- mruknęła.
Rano Stella mimo przespanych około 5 godzin tryskała energią.
Była niezwykle podekscytowana wyjazdem i ponownym spotkaniem z przyjaciółmi bruneta a najbardziej z Sofią. Chciała z nią pogadać na różne tematy.
Z samego rana o 7:00 wszyscy razem spotkali się w centrum miasta. Jak dojechali na miejscu była już cała reszta.
- Cześć wam!- krzyknął z daleka Felix.
- Siema! Gotowi na niezapomnianą zabawę?!- spytał podekscytowany Pedro.
- A jak?!- odrzekli chórem.
Wszyscy razem wsiedli do jednego auta. Prowadził Chris a obok niego usiadła jego dziewczyna Sofia.
Na tyłach były trzy miejsca.
Z prawej usiadł Pedro, Stella na środku a Felix po lewej.W radiu leciała głośna muzyka a Pedro i Sofia palili marihuanę.
- Kiedyś z tym skączycie?- spytał Felix- to was zabije.
- Na coś trzeba umrzeć- odparł Pedro.
- Dokładnie- rzekła Sofia z aprobatą- może też powinieneś się trochę odstresowaś, co Baxter?
CZYTASZ
Uprowadzona- bo zakazany owoc smakuje najlepiej[ZAKOŃCZONE]
Romance- Lubisz mój dotyk, przyznaj się. To będzie twoja lekka kara... Nie ominie cię to- powiedział ściszonym głosem. ## - A kara przypadkiem nie ma boleć?- spytała ze zdziwieniem skrępowanym głosem. - Nie na moich zasad...