Rozdział 12

230 19 3
                                    

- Kim jesteś? - Warknęła Ash wpatrując się w ciemnowłosą kobietę, która położyła drzwi na ziemi i teraz stała odwrócona przodem do dziewczyny. Ręce trzymała wysoko nad głową by jasno dać do zrozumienia, że nie ma wrogich zamiarów. Jej twarz była blada z przerażenia na widok warczącego smoka ledwie dwa metry od niej.

- Jestem Alys. - Zdołała powiedzieć przez ściśnięte przerażeniem gardło.
- Uzdrowicielka. - Uzupełniła. - Do niedawna pracowałam dla łowców, ale teraz chcę pomóc wam. - Przełknęła ślinę wpatrując się w Ash. Nie ulegało wątpliwości, że to ona tutaj dowodzi. Nie śmiała jednak spojrzec jej w oczy.

- Kto to? - Tym razem wtrącił się Alan. Medyczka aż podskoczyła na dźwięk jego głosu. Wcześniej zwyczajnie nie zauważyła chłopaka.
- To wasz przyjaciel. - Odparła natychmiast kobieta szczęśliwa, że uwaga wszystkich skupiła się na nieruchomej postaci.
- Smoczy Jeździec - tak go nazywają łowcy.- Na twarzach jeźdźców obmalował się szok. Pierwszy oprzytomniał Felix i zaraz znalazł się przy Czkawce sprawdzając jego stan.

- Jest poważnie ranny, ale przeżyje. - Oznajmił po dokładnych oględzinach. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Teraz ich uwaga ponownie skupiła się na Alys.

- Czego oczekujesz w zamian? - Zapytała Ash krzyżując ręce na piersiach Jej ton w rzadnej mierze nie był przyjazny. Kobieta wzdrygnęła się.
- Weźcie mnie ze sobą. - Poprosiła nerwowo zaciskając dłonie. - Dokądkolwiek lecicie, chcę lecieć z wami. - Ash spojrzała na nią z powątpiewaniem. Milczała jednak. Po chwili odwróciła się i odeszła w sobie tylko znanym kierunku. Pogrom natychmiast podążył za nią.

Alys wpatrywała się w jej plecy niepewna znaczenia tej reakcji. W tym czasie Aria podeszła do Felixa by lepiej przyjrzeć się poturbowanemu przyjacielowi i zaoferować pomoc. Alan swoim zwyczajem gdzieś przepadł, a Natan, który poczuł coś na kształt sympatii do biednej uzdrowicielki spróbował ją pocieszyć.

- Nie przejmuj się nią. - Powiedział stając obok niej, ale nie na tyle blisko by poczuła się zagrożona. - Ash już taka jest. Tylko Czkawka potrafi z nią rozmawiać. - Uśmiechnął się pocieszająco.
- Mam na imię Nataniel, ale mów mi Natan. Chodź już prawie rano odpocznijmy chwilę, bo zaraz będzie trzeba ruszać.

Zadowolona, że choć jedna osoba z całej tej bandy okazuje jej tę odrobinę życzliwości podążyła za nim. Razem usiedli mniej więcej na środku polanki opierając się  o zwalony pień.
- Jesteś uzdrowicielką, tak? - Bardziej stwierdził niż zapytał, ale kobieta i tak mu przytaknęła. - Ja... opatrywałam jego rany i... w pewnym momencie zrozumiałam, że nie chce... - Urwała wpatrując się w swoje dłonie.
- Rozumiem. - Odparł po prostu.

****

- Bardzo z nim źle? - Spytała Aria patrząc z powątpiewaniem na okaleczone ciało Czkawki. Felix w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami.
- Ma strzaskane kości w nodze i kilka złamanych żeber, do tego liczne rany cięte i kłute. Nic z czego nie mógłby się wylizać. - Pokiwała głową w zamyśleniu.
- Nie wygląda na to by dał radę utrzymać się na smoku. - Stwierdziła dziewczyna przyglądnąć się na przemian obu przyjaciołom. Felix spojrzał na nią z bólem w oczach, ale nic nie powiedział.

****

Ash wpatrywała się w marszczoną lekkimi podmuchami wiatru powierzchnię niewielkiej sadzawki. Czuła za sobą obecność Pogrom'a. Smok trzymał się jednak na tyle daleko by zapewnić jej nieco prywatności.  Była mu za to wdzięczna, zresztą ten gad znał ją lepiej niż ktokolwiek inny.

****

Minęło kilka godzin od powrotu z feralnej akcji. Niebo wreszcie zaczynało szarzeć, a gwiazdy wyblakły.
- Już czas. - Oznajmiła Ash wychodząc na polanę na której obozowali. Felix skinął jej głową na znak, że nosze dla Czkawki są gotowe. Odpowiedziała identycznym gestem. Nataniel i jego siostra zdążyli już zebrać wszystkie rzeczy jeźdźców toteż czekali wszyscy czekali już tylko na sygnał do wylotu.

Ash powiodła spojrzeniem po wszystkich twarzach zatrzymując wzrok na chwilę dłużej na Alis i jakby rozważając coś w głowie.
- Polecisz z Alanem. - Powiedziała w końcu. Kobieta zwróciła lekko przestraszone spojrzenie na szczeżącego się chłopaka, który mrugnął do niej zalotnie. Ash zgromiła go wzrokiem, ale zignorował to.
- W drogę! - Zawyrokowała więc i wskoczyła na siodło Pogrom'a. Pozostali poszli za jej przykładem i niebawem wszystkie osiem smoków leciało już w powietrzu.

Aby udać się we właściwym kierunku jeźdźcy musieli najpierw okrążyć wioskę. Nie polecieli więc prosto na południe, ale zboczyli nieco na zachód. Pogrom leciał pierwszy, nieco za nim trzymała się Light z Natanem na grzbiecie. Dalej leciał Szczerbatek niosąc swojego pana na noszach pod brzuchem. Po bokach i pod sobą miał Falę, Krzemień i Tsunami, które osłaniały go na wypadek ataku. Orszak zamykały Kadara i Tsunami.

Lecieli do domu!
____________________________________

Witam wszystkich, którzy dotrwali do tego momentu. Przepraszam, że znowu długo mnie nie było, ale zupełnie nie miałam pomysłu na ten rozdział. Wiem jest trochę krótki, ale aktualnie wena mi trochę siadła, a nie chcę pisać na siłę. W ramach zadośćuczynienia zamieszczam pod rozdziałem imiona postaci, którym możecie zadawać pytania. Odpowiem na nie w następnym rozdziale.
Aria
Nataniel
Felix
Alan
Ash
Czkawka
Stoik
Vigo
Astrid
Inne
Zapraszam serdecznie do zadawania pytań i do następnego!

Dusza SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz