Rozdział 15

254 14 2
                                    

- Co się dzieje? - Zawołał Dagur wybiegając przed swoją chatę. Właśnie zabierał się do przejrzenia jednej z wielu stert papierów do podpisania, które wiecznie zaśmiecały jego biuro gdy z zewnątrz dobiegły go odgłosy zamieszania. Zdezorientowany postanowił sprawdzić co się dzieje. Ludzki tłum skutecznie mu to jednak uniemożliwiał. Sfrustrowany już miał wołać swojego smoka gdy przed nim zjawił się jeden z ludzi pełniących w osadzie rolę posłańców.

Mężczyzna wylądował tuż przed nim, omal go nie przewracając i pospiesznie zsunął się z grzbietu swojego zębacza.
- Trzy drrakary, Wodzu. Są już w zatoce. - Wydyszał ledwo łapiąc oddech.
- Czyje? - Zapytał natychmiast Dagur rozważając w myślach listę potencjalnych nieprzyjaciół. To fakt ich wyspa nie cieszyła się powszechną przyjaźnią przede wszystkim ze względu na głęboko zakorzeniony w wikingach lęk przed smokami. Z tego samego powodu jednak niewielu poważyłoby się ją zaatakować.
- Jeden z nich niesie banderę łowców smoków, wodzu. - Odparł goniec teraz już nieco swobodniej oddychając. - Smoczy Jeździec zebrał oddział powietrzny na plaży. Czekają na twoje rozkazy. -
- Przecież Czkaw... - Urwał uświadamiając sobie, że w nerwach niemal zdradził prawdziwą tożsamość przyjaciela. - Powiedz mu, że ma pod żadnym pozorem nie atakować okrętów. Zaraz tam będę. - Posłaniec kiwnął potakująco głową i czym prędzej wskoczył na siodło. Niezwłocznie wzbił się w powietrze i popędził ku portowi.

****

Na plaży wrzało. Dwudziestu doskonale wyszkolonych jeźdźców wraz ze smokami ze zgrozą obserwowało jak trzy potężne drrakary najpierw zrzucają żagle, a potem ruszają prędko do brzegu pchane siłą niewidocznych pod pokładem wioślarzy. Byli wśród nich Czkawka i Szczerbatek zajęci koordynacją działania. Chłopak zagryzł wargi i tupnął nogą z frustracji. Dagur uziemił go, a on choć mógł złamać rozkaz wybitnie nie miał ochoty sprzeciwiać się przyjacielowi w dodatku podważając rym samym jego autorytet jako wodza. Niemniej cholernie źle się czuł musząc zostać na ziemi podczas gdy inni ryzykowali życie w obronie jego domu.

Złościło go to tym bardziej, że Dagur zabraniając mu udziału w bitwie miał sporo racji. Ze złamaną ręką i wciąż osłabiony po niewoli nie byłby w stanie walczyć tak jak zazwyczaj i pewnie bardziej by zawadzał niż pomagał. Chciał przeczesać dłonią włosy, zawsze tak robił gdy coś go złościło, ale miast miękkiej czupryny napotkał jedynie krótkie, nieregularne odrosty tam gdzie akurat nie było strupów. Zawładnął nim gniew. Vigo zapłaci mu za to i za całą resztę. Pewnego dnia.

Rozgniewany usiadł na jednym z licznych kamieni znaczących plażę nie bacząc nawet na to, że wypukłość kamienia wpija mu się w tyłek. Szczerbatek widząc jak miota się jego pan podszedł i uwalił wielki czarny łeb na kolana Smoczego Jeźdźca domagając się pieszczot. Twarz Czkawki natychmiast rozświetlił uśmiech gdy spełnił prośbę ulubieńca.
- Dziękuję Mordko. - Szepnął tak aby tylko smok mógł go usłyszeć. Nocna Furia zamruczała w odpowiedzi.

Prawdę mówiąc Szczerbatek był dość zadowolony z tego, że tym razem jego pan nie będzie się narażał. Owszem byli doskonałym duetem i uwielbiał to uczucie gdy kolejne statki nieprzyjaciela szły na dno, ale od ostatniej nieszczęsnej przygody martwił się o swojego jeźdźca bardziej niż zwykle. Inne smoki mogły mówić co chciały. Tak był nadopiekuńczy, bo bardzo zależało mu na Czkawce i nie zamierzał pozwolić mu zginąć.

****

Ash jak zawsze na grzbiecie Pogroma pędziła w dół razem z całą resztą oddziału. Powietrzne siły stworzone przez Czkawkę do obrony wyspy jeszcze nigdy nie zawiodły i dziewczyna obiecała sobie, że tym razem będzie tak samo. Prowadził ich Dagur dosiadając Potrójnego Ciosa. Jego okrzyk bojowy niósł się echem wśród podkomendnych dodając wiary i zawziętości pikującym jeźdźcom. Wtórowało mu kilka innych choć zdecydowanie mniej słyszalnych. Z impetem spadli na wroga, a potem rozpętało się piekło.

Początkowo zwarty szyk rozproszył się formując dwu lub trzy osobowe grupki. Smoki wpadły pomiędzy drrakary siejąc spustoszenie wśród łowców. Ci nie pozostawali im jednak dłużni. Powietrze zgęstniało od niezliczonych strzał powleczonych jak zawsze smoczym korzeniem. Strzelcy szyli nieprzerwanie z długich łuków bardziej na oślep niż celując w konkretnych jeźdźców. Smoki robiły zwody i uniki starając się uniknąć śmiercionośnych bełtów, ale nie zawsze się udawało. Jeźdźcy zaczęli spadać z nieba. Jedni do wody, inni wprost na pokłady okrętów.

Ash starała się trzymać nisko, ale nie za blisko wody. W kontakcie z nią bowiem Pogrom tracił swoje wspaniałe umiejętności. Ona i jej smok siali prawdziwe spustoszenie w szeregach wroga. Miała nadzieję, że to wystarczy. Wokół niej jeźdźcy padali jak muchy. Wrzeńce pod komedą Alana starały się wyłowić jak najwięcej z nich szło im jednak strasznie powoli. Dziewczyna spojrzała w górę i ku własnej zgrozie dostrzegła, że z niemal trzydziestu jeźdźców rozpoczynających atak ostało się najwyżej dziesięciu. Przynajmniej latali teraz dalej od siebie przez co zdecydowanie spadła celność wypuszczanych przez łowców strzał.

- W górę! - Usłyszała rozkaz Dagura. Skierowała Pogroma w tamtą stronę. Vandersmok bił skrzydłami szybko nabierając wysokości by skryć się w chmurach. Bełty zaśpiewały w powietrzu, ale żaden nie osiągnął wyznaczonego celu.
- Nie damy rady ich odeprzeć bez Nocnej Furii. - Krzyknął jeden z młodszych jeźdźców. Ash spostrzegła, że twarz miał jeszcze chłopięcą, choć rzadkie jasne kępki włosów porastały już jego brodę.
- Brednie! - Zaoponowała. - To tylko jeden smok, jego obecność lub w tym przypadku nieobecność nie robi różnicy. - Powiedziała z przekonaniem, choć nie do końca była to prawda. Smoczy Jeździec budził w łowcach strach samą swoją obecnością. Sprawiał, że kolana zaczynały im dygotać, a miecze, maczugi, topory i  włócznie wypadały z rąk. Jego brak dał łowcą siłę. Ash wiedziała to, ale stwierdzanie oczywistego, co więcej podkopującego morale jej własnych towarzyszy faktu nie było teraz konieczne.
- Ash ma racje. - Przerwał kłótnie donośny głos Dagura. - Damy radę. Plan jest taki. Jeden okręt poszedł jak ż na dno, zostały dwa. Zębirogi niech wypuszczą na nich tyle gazu ile się da, niech się nim dławią. - Przy tych słowach wskazał na trzech dosiadających dwugłowych bestii mężczyzn. Skinęli głowami.
- Na mój znak podpalacie, ale nie wcześniej. Zrozumiano. - Ponowne skinienie.
- Ash, nim opadnie kurz wkraczacie do akcji. Pokaż nam dlaczego twój smok nosi takie imię. - Dziewczyna uśmiechnęła się okrutnie. Nie żeby była jakąś fanatyczką, ale rozbijanie łowców w puch zawsze poprawiało jej nastrój.
- Reszta osłania. Ten plan musi się udać. - Po tych słowach Dagur dał znak ręką i wszyscy zanurkowali by wypełnić wydane przed chwilą rozkazy.

Ash odczekała chwilę dłużej. Gdy dostrzegła już wyraźnie przez kurtynę chmur, zieloną chmurę gazu nakazała Pogromowi pikować. Ochoczo spełnił polecenie wydając przy tym z siebie mrożący krew w żyłach ryk. Gaz wybuchł. Na chwilę eksplozja ogłuszyła dziewczynę, ale zaraz odgłosy bitwy ponownie przedarły się do jej świadomości. Krzyki rannych i umierających pomieszane z bitemnymi okrzykami jeźdźców. Coś minęło na skraju jej pola widzenia jakiś czarny kształt. Pogrom rozwarł paszczę szykując się do płynięcia błyskawicą, ale nagle kształt zbliżył się niebezpiecznie i na chwilę przesłonił widok. Pogrom zawahał się, ponownie zebrał się w sobie, ale szansy na oddanie strzału nie otrzymał.

W ich stronę poszybowała chmara strzał, przed którą nie sposób było się zasłonić. Ash poczuła jak przynajmniej trzy z nich zagłębiają się w jej ciało i zgrzytają o kości. Zranione miejsca przeszył ból niemal pozbawiając ją przytomności. Pogrom pod nią również zawył z bólu i szarpnął się w tył. Byle dalej od łuczników. Dziewczyna nie miała szans go powstrzymać. Złapała się tylko z całych sił szyi smoka i pozwoliła mu nieść się w nieznanym kierunku. Cudem walczyła jeszcze falami zalewającej ją ciemności, ale wiedziała, że tej walki nie wygra i w końcu będzie musiała się poddać. Ale jeszcze nie teraz... jeszcze przez chwilę musi utrzymać się w siodle.

____________________________________
Cześć wszystkim! Bardzo was wszystkich przepraszam za moją długą nieobecność. Mam nadzieję, że mimo wszystko rozdział wam się podoba. Nie wiem kiedy pojawi się następny, ale postaram się dodać go jak najszybciej.
Do następnego!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 31, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dusza SmokaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz