Najgorzej jest chyba, gdy jedyne co możesz zaoferować światu
jako smutny pseudoartysta
to dramat na trasie park miejski - ruski rynek - wspomnienia z podstawówki
czyli małomiasteczkowa Księga Dżungli
gdzie wszystkie latarnie gasną akurat nad tobą
Najgorzej jest, gdy czyjaś ręka przypadkiem dotyka twojej
ale to nie jest ta bliskość, którą chciałbyś teraz czuć
Potem dwa razy umierasz i dwa zmartwychwstajesz
bogatszy o dwa wzruszenia, z czego jedno nie jest do końca twoje
Najgorzej jest, gdy boisz się płakać
gdy boisz się nie płakać
gdy płaczesz
i boisz się, że nie będziesz mógł przestać
gdy rozczula cię własny oddech - oddech szczura
Nagle zdajesz sobie sprawę, że nie ma ucieczki od cielesności
bez jej całkowitego odrzucenia
które nie polega raczej na wmawianiu sobie, że nie istniejesz ty
i te twoje kulawe tęsknoty
do innych obrzydliwych ciał
Najgorsza jest przytłaczająca świadomość
istnienia, o które nie prosiłeś
A w ogóle fakt, że jesteś tu przypadkiem
musi być w tym wszystkim
najbardziej bolesny.