Po ceremonii przydziału i towarzyszącej jej uczcie, prefekci domów odprowadzili nas do naszych dormitoriów. Prefektem Gryffindoru był mój brat, Percy. Było późno, więc wszyscy poszli spać. Wszyscy oprócz mnie. Postanowiłam wyjąć tajemniczą książkę i jeszcze raz spróbować się podpisać. Napis znowu zniknął.
-"Witaj ponownie Ginny. Dlaczego nic już nie napisałaś?"
-"Przepraszam, mama mnie zawołała na kolację" - musiałam coś wymyślić.
-"Nic nie szkodzi. Jesteś w Hogwarcie?"
-"Tak, wczoraj zaczął się rok szkolny. Jestem w Gryffindorze. Na razie nie mam tu zbyt wielu przyjaciół. Oprócz moich braci znam tu jeszcze Colina Creevey, Lunę Lovegood, Hermionę Granger i Harrego Pottera, ale on chyba mnie nie lubi."
-"Nie martw się, na pewno znajdziesz tu wielu przyjaciół. Pamiętaj, że to dopiero pierwszy dzień."
-"Dziękuje Tom, podniosłeś mnie na duchu. Pójdę już spać, bo rano mam pierwszą lekcję eliksirów. Odezwę się jutro."
-"Będę czekał"
Schowałam dziennik pod poduszkę i poszłam spać. Nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Obudziłam się o godzinie 7:00. Rozejrzałam się dookoła. To nie był sen! Byłam w moim dormitorium w Hogwarcie! Przygotowałam się do śniadania. Poszłam do Wielkiej Sali i usiadłam wraz z Ronem, Hermioną i Harrym. Jedzenie w Hogwarcie jest bardzo dobre, ale wydaje mi się, że i tak będę tęskniła za naleśnikami mojej mamy.
Na lekcji eliksirów spotkałam Lunę i usiadłam z nią w ławce. Fred i George opowiadali mi, że zajęcia z profesorem Snapem to żadna przyjemność, ale nie sądziłam, że jest aż tak źle. Był bardzo surowy dla uczniów. Same przyrządzanie eliksirów nie było aż takie trudne.
Następnymi zajęciami była Obrony Przed Czarną Magią. Oprócz tego, że profesor Lockhart przez pół lekcji uśmiechał się i mówił o swoich osiągnięciach, nie wyniosłam nic z tej lekcji.
Na obiedzie ponownie usiadłam razem z Harrym, Ronem i Hermioną.
-Jak ci mija pierwszy dzień w szkole Ginny? - spytał Ron.
-Dosyć dobrze - odpowiedziałam z uśmiechem. - Bardzo podobała mi się lekcja Eliksirów. Profesor Snape nie jest najmilszym nauczycielem, ale przynajmniej pochwalił mnie za zrobiony eliksir. Co do Obrony Przed Czarną Magią... Snape nie był pozytywnie nastawiony, ale przynajmniej nie chwalił się całą lekcję tym czego dokonał, tylko faktycznie nas uczył.
-Kto wybrał Lockharta na nauczyciela? - oburzył się Harry. - Mam nadzieję że w przyszłym roku dadzą nam kogoś lepszego. Na naszej lekcji - zwrócił się do mnie - wypuścił chochliki kornwalijskie na całą salę i nie umiał ich zagonić z powrotem. Ale jak zawsze, Hermiona znała zaklęcie.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wciąż nie potrafiłam z nim rozmawiać. Zaśmiałam się lekko i zaczęłam jeść.
-Muszę już iść - powiedziałam gdy zjadłam. - Mam zaraz zajęcia z Historii Magii.
-My też musimy iść- stwierdziła Hermiona. - Zaraz mamy Zielarstwo. Do zobaczenia później Ginny!
-Do zobaczenia później! - uśmiechnęłam się, po czym poszłam na zajęcia.
Profesor Binns powiedział, że na początku będziemy uczyć się o Historii Hogwartu, a w późniejszym czasie o początkach magii. Zdobyłam nawet 5 punktów dla Gryffindoru za to, że wymieniłam czworo założycieli naszej szkoły. Jak na razie, była to najciekawsza lekcja.
W końcu nadeszła ta chwila. Byłam właśnie w drodze na pierwszą lekcję latania. Na te zajęcia czekałam najbardziej. Od małego zakradałam się z braćmi do szopy na miotły i uczyli mnie latać. Nic nie mogło tego zepsuć, a jednak...
-Gdzie tak pędzisz rudzielcu? - usłyszałam znajomy głos. - Książki po braciach jeszcze się nie potargały?
-Zostaw ją Malfoy! - usłyszałam za plecami. To był Percy. Obiecał mamie, że będzie się mną opiekował.
Draco i jego paczka popatrzyli na niego groźnie, a następnie sobie poszli. Podziękowałam bratu i poszłam dalej.
Lekcja latania była jeszcze lepsza niż myślałam! Pani Hooch powiedziała, że z takimi umiejętnościami na pierwszym roku, mogę śmiało startować za rok do drużyny Quidditcha. Od dziecka zakradałam się do szopy na miotły z braćmi i uczyłam się latać, więc podczas gdy inni poznawali podstawy, ja już to umiałam.
Podczas kolacji przyleciała sowia poczta. Ron dostał czerwoną kopertę. Po piśmie rozpoznałam, że jest od mamy. Jeden z chłopców, którego dotąd nie znałam ,rozpoznał, że jest to tak zwany wyjec, w skrócie, koperta, która krzyczy. Otworzył ją niechętnie . Od razu rozległ się głośny krzyk:
RONALDZIE WEASLEY! JAK ŚMIAŁEŚ UKRAŚĆ AUTO?! JESTEM ABSOLUTNIE WKURZONA! TWOJEGO OJCA CZEKA W PRACY DOCHODZENIE, I TO WYŁĄCZNIE TWOJA WINA! JEŚLI ZROBISZ JESZCZE JEDEN NUMER TEGO TYPU, TO WRACASZ DO DOMU!
Wszystkie oczy zwrócone były na przestraszonego Rona. Wszyscy myśleliśmy że to już koniec. Niestety nie. Nagle koperta odwróciła się do mnie i powiedziała:
A tobie Ginny, gratuluję przyjęcia do Gryffindoru. Oboje z tatą jesteśmy z ciebie tacy dumni...
No i masz... Wszystkie oczy zwrócone na mnie. Muszę przyznać że się zawstydziłam, szczególnie jak spojrzał na mnie też Harry. Koperta ponownie zwróciła się do Rona, napluła mu w twarz po czym potargała się na strzępy.
Okazało się, że Ron i Harry po tym jak spóźnili się na pociąg do Hogwartu ukradli latający samochód taty i przylecieli nim do szkoły.
Wieczorem po kolacji, chciałam podzielić się z Tomem tym, jak minął mi dzień. Pobiegłam do dormitorium i zaczęłam pisać o tym co zrobili Ron i Harry, lekcji Eliksirów, Obrony Przed Czarną Magią i Historii Magii. Przyszedł czas na opowiedzenie mu o tym, co powiedział mi Draco.
-"Bardzo się cieszyłam na pierwszą lekcję latania, ale po drodze spotkałam Draco Malfoya i jego paczkę. Zaczęli mi dokuczać z powodu tego, że mam podręczniki szkolne po moich starszych braciach."
-"Nie przejmuj się nim. Pamiętaj, że zawsze ci pomogę kiedy o to poprosisz, pomimo że nie chodzę już do Hogwartu."
CZYTASZ
Ginny Weasley - Historia jej oczami
FanfictionŻycie w Hogwarcie nie jest takie jakie sobie na początku wyobrażała Ginny. Jako najmłodsza i jedyna córka Weasleyów, nie ma łatwo w życiu. Oto punkt widzenia Ginny z moimi własnymi, dodatkowymi zwrotami akcji i zmianami w fabule.