~4~

95 14 2
                                    

29 sierpnia. Już tylko 2 dni dzieliły mnie od wyjazdu do Hogwartu. Zaczęłam pakować się wcześniej, żeby na pewno niczego nie zapomnieć. Zrobiłam listę potrzebnych rzeczy i dziesięć razy sprawdziłam czy wszystko mam. Do widoku Harrego musiałam się przyzwyczaić, w końcu przebywał u nas od 1 Sierpnia. Chyba do perfekcji opanowałam, żeby się nie rumienić, co nie zmieniło faktu, że nie byłam w stanie na niego spojrzeć, a szczególnie prosto w oczy. Nabrałam też nawyku upuszczania tego, co w danej chwili trzymałam w rękach, kiedy był obok.

Nawet nie wiem kiedy minął kolejny dzień. Nie umiałam zasnąć. Ciągle myślałam o nadchodzącej przygodzie. Przy ostatnim przeglądzie zauważyłam, że zamiast jedenastu książek mam ich dwanaście! Wyciągnęłam je wszystkie z kufra, żeby sprawdzić, o co tu chodzi. -Podręcznik do transmutacji... Podręcznik do obrony przed czarną magią... Chwila... Co to za książka? - zauważyłam książkę łudząco przypominającą pamiętnik. Z tyłu ujrzałam napis "Tom Marvolo Riddle". Nie słyszałam nigdy wcześniej tego nazwiska. Pomyślałam, że prawdopodobnie mama spakowała mi pamiętnik, żeby zapisywać co mi się przydarzyło. - To pewnie nowy, nieznany autor - stwierdziłam stanowczo.

Otwarłam go na pierwszej stronie. Kartki były zrobione ze starego pergaminu. Podpisałam się na górze pierwszej strony. Miałam zamiar dopisać pod imieniem i nazwiskiem "Pamiętnik pierwszego roku nauki w Hogwarcie". Nie spodziewałam się tego, co się wydarzyło. Zanim zdążyłam nabrać więcej atramentu na końcówkę pióra, to, co napisałam zniknęło!

-Jak to możliwe? - wyszeptałam.

Przejrzałam jeszcze kilka stron dla pewności, że napis nie przeniósł się na inną stronę, lecz nigdzie go nie było. Po prostu zniknął! 

-"Witaj Ginny. Jestem Tom Marvolo Riddle." - pojawił się nagle napis.

Nie wiedziałam co zrobić. Czy ta książka rozmawia z ludźmi? Nie potrzebuję nieistniejących przyjaciół! Zasmuciła mnie myśl, że mama mogła mi to kupić ze strachu, że nie znajdę sobie znajomych w Hogwarcie. Chociaż może ma rację... Zobaczymy, choć mam szczerą nadzieję, że nie będzie mi potrzebna! Wrzuciłam wszystko z powrotem i nie otwierałam już pamiętnika.

Wreszcie nadszedł ten dzień! W końcu jadę do Hogwartu! W sumie, to od kiedy mój najstarszy brat Bill stamtąd wrócił, odliczałam dni do wyjazdu. Obudziłam się o 5:00 i nie mogłam już zasnąć. Mama musiała się nieźle zdziwić wchodząc do mojego pokoju o 7:00, widząc mnie ubraną, uczesaną i gotową do wyjścia. Poszłam jej pomóc przygotować śniadanie. Pół godziny później przyszli Fred, George, Percy i tata. Nie było jeszcze tylko Rona i Harrego. Nie zdziwiło mnie to, bo Ron zawsze miał problem ze wstawaniem z łóżka. Harry spał w pokoju, który należał kiedyś do mojego starszego brata Charliego, który pracował teraz w Rumunii. Zajmował się smokami. 

Zjawili się na dole prawie o ósmej. Ehh... śpiochy! Zjedliśmy śniadanie i zaczęło się zamieszanie. W sumie, to co roku jest zamieszanie. Oprócz mnie, tylko Harry miał wszystko przygotowane. 

Nadeszła pora wyjazdu. Bardzo się cieszyłam. Na pewno okazałabym to bardziej, gdyby nie to, że Harry usiadł obok mnie. Przynajmniej siedziałam przy oknie, więc mogłam za nie patrzeć i chociaż na chwilę zapomnieć że on jest tuż po mojej lewej stronie. 

Gdy dojechaliśmy na Kings Cross, wypełniło mnie szczęście! To już lada moment! Nie czekając na mamę, wbiegłam wprost w ścianę prowadzącą na Peron 9 3/4. Myślałam, że będę musiała siedzieć sama w pociągu, ale na szczęście Fred i George powiedzieli że mogę usiąść z nimi i ich koleżanką z drużyny Quidditcha-Angeliną Johnson. Po drodze poczęstowali mnie jedną z Fasolek Wszystkich Smaków. Moja była o smaku poziomki. Miałam szczęście, że trafiłam na dobry smak. George miał wymiociny, Fred papryczkę Chili, a Angelina cynamon. Podobno były ohydne!

Jest i Hogwart, jeszcze piękniejszy niż sobie wyobrażałam! Na miejscu rozdzielono mnie z braćmi. Starsze roczniki dojeżdżały z peronu do szkoły za pomocą magicznych powozów, a pierwszoroczni płynęli łódkami. Poznałam tam Lunę Lovegood, która trafiła do Ravenclawu oraz Colina Creevey, który razem ze mną trafił do Gryffindoru. Cieszyłam się, że ta przygoda w końcu się rozpoczyna.

Ginny Weasley - Historia jej oczamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz