Rozdział 8: Dwadzieścia osiem funtów

178 12 0
                                    

Wtorek, dziewiętnasty lipca 1995

Minął ponad tydzień. Mimo że Harry praktycznie codziennie przesiadywał na swojej ulubionej huśtawce albo przy piaskownicy ze znajomymi, nie spotkał Notta po raz drugi.

To był dziwny tydzień. Tobiasz był... tego nie dało się jednoznacznie określić. Niby Harry odczuwał z jego strony swego rodzaju troskę, ale bardzo szybko można było wyprowadzić go z równowagi. Stale czuł niepokój, bo nie potrafił zgadnąć, w jakim Tobiasz będzie humorze. Z wujem Vernonem było inaczej. Wuj go nie lubił. Lepiej było się trzymać z daleka. Podobnie ciotka Petunia. Rzadko kiedy jakieś zachowania Dursleyów go zaskakiwały. Oczywiście najlepiej było, gdy zachowywał się tak, jakby nie istniał, ale wiedział też, kiedy i na co może sobie pozwolić. Dudley był głupi, a Harry potrafił szybko biegać. Tu też sytuacja była prosta. Snape go nienawidził, więc po prostu lepiej było udawać, że nie istnieje. Inni profesorowie – nie mieli z nim problemu, byli mili. Jak zrobił coś nie tak, to odbierali punkty, ale w sumie nie zmieniali swojego zachowania wobec niego. Tobiasz natomiast czasami zachowywał się tak, jakby mu na Harrym zależało, a czasami, jakby złościł go samą obecnością.

W poprzedni wtorek okazało się, że na granicy zostały zatrzymane materiały budowlane, które East Build – firma, w której pracował Tobiasz – zamawiała z krajów Europy Wschodniej ze względu na znaczne obniżenie kosztów. Z tego powodu budowa została wstrzymana, a pracownicy odesłani do domu, dopóki materiały nie zostaną przepuszczone przez kontrole celne. Mężczyzna nie wydawał się być zły z tego powodu, wręcz przeciwnie – powiedział Harry'emu, że odświeżą jego pokój i zabrał go na zakupy. Kupili najtańszą, białą farbę i srebrnoszarą kapę na łóżko. Tobiasz zaproponował, by kupić również dywan i Harry ochoczo się zgodził. W przedziale cenowym, na który wyraził zgodę, były jednak tylko trzy: rażąco różowy, zgniło zielony i szmaragdowo zielony. Zanim poszedł do Hogwartu, zielony był jego ulubionym kolorem, ale gdy okazało się, że to kolor Ślizgonów, uwielbienie dla niego zdecydowanie zmalało. Jednak mając tylko takie barwy do wyboru, zdecydował się na szmaragdową zieleń. Udało im się też znaleźć tanie, pasujące zasłony.

Do wieczora odświeżyli pokój. Harry umył okno, a Tobiasz naprawił i naoliwił drzwi do szafy i krzesło. Chłopak był pod wrażeniem efektu. Pokój wyglądał zupełnie inaczej. Być może trochę zbyt ślizgońsko, ale i tak był zachwycony. Jeszcze trzy lata temu szczytem jego marzeń była zagracona popsutymi zabawkami druga sypialnia Dudleya. Teraz miał swój własny, zrobiony specjalnie dla niego pokój. Nie posiadał się z radości. Raz po raz dziękował Tobiaszowi, ponieważ poczuł, że to będzie jego miejsce na ziemi.

Jednak wraz z tym, jak tydzień mijał, a budowa nadal nie była wznowiona, Tobiasz pił coraz więcej, robiąc się przy tym coraz bardziej nerwowy. Prawdę mówiąc, Harry nie widział go trzeźwego od czwartku.

Tuż po śniadaniu Harry zaczął zmywać, a Tobiasz z ulubionym piwem poszedł się położyć na kanapie, ponieważ źle się czuł.

Zmywając, zaczął się zastanawiać, czy powinien kogoś poinformować o obecności Notta na Spinner's End. Chciał napisać do Rona i Hermiony, ale był na nich zły, że od początku wakacji nie odezwali się do niego tylko dlatego, że Dumbledore im zakazał. Byli jego przyjaciółmi, a nie dyrektora. On by ich tak nie zostawił. Wiedział od Syriusza, że Weasleyowie mieli u niego zamieszkać, bo tak miało być dla nich bezpieczniej. Pewnie wszyscy się tam świetnie bawili. Harry'emu nie było źle, ale czuł się trochę pominięty. Nikt go o niczym nie informował. Gdyby nie Syriusz, to nie miałby podstawowych informacji. Ciekawe, czy Prorok dalej go tak szkalował.

Nagle jego myśli przerwało niespodziewane uderzenie w potylicę, którego siła była na tyle duża, że czołem uderzył o szafkę nad zlewem. Zaskoczony spojrzał na Tobiasza, który chwycił go za ramię i zaczął potrząsać.

Wygrać Wojnę: PokrewieństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz