Rozdział 1

15.7K 458 587
                                    

Notka wstępna: To jest Snarry, a kanon pojechał na wycieczkę i nie wiadomo, kiedy wróci. Będzie słodko, śmiesznie, a czasem wręcz absurdalnie, czyli pozwalamy wyobraźni poszaleć. Bawcie się dobrze :3

Rozdział 1

Harry Potter był małym, chudym chłopcem o kościstych kolanach i wiecznie potarganych czarnych włosach, które nie pozwalały w żaden sposób nad sobą zapanować. Zielone oczy chowały się za staromodnymi okularami okrągłych szkłach, a za duże ubrania, które miał na sobie sprawiały, że wyglądał na jeszcze drobniejszego, niż był.

– Pomóż mi przygotować śniadanie – poleciła mu chuda kobieta o zaciętym wyrazie twarzy. Ciotka Petunia nie była specjalnie miłą osobą, ale Harry nie narzekał na jej oschłość. Nie ubolewał też nad swoim życiem, a wiele osób w jego sytuacji miałoby ku temu powody.

Rodzice chłopca zginęli, kiedy miał niewiele ponad rok. Nie wiedział, dlaczego to rodzina ciotka Petunii zajęła się nim. Często dawali mu odczuć, że jego obecność w tym domu jest niepożądana. Miał też sporo obowiązków domowych, począwszy od gotowania po sprzątanie i zajmowanie się ogrodem, ale jeśli miał być szczery, to polubił prace domowe. W szkole mieli kiedyś dyskusję na temat pomagania w domu i Harry zrozumiał wtedy, że dobrze jest umieć gotować. W przyszłości nie będzie się bał, że spali kuchnię przy nieudolnych próbach. Często marzył, że gdy będzie pełnoletni, to pójdzie do prawdziwej pracy i zarobi dość, żeby wyprowadzić się z domu wujostwa. Dlatego bez słowa skargi pomagał w pracach domowych.

Kiedyś uważał za niesprawiedliwe, że tylko on musi pracować, a jego kuzyn Dudley nie ma żadnych obowiązków. Przez takie zróżnicowane traktowanie nie dogadywali się zbyt dobrze, ale to Dudley był synem wuja i ciotki, a nie mały, kościsty chłopiec w okularach. Odczuwał jednak pewien rodzaj wdzięczności, że nie wylądował w domu dziecka, czy na ulicy.

– Jajka i bekon? – spytał, podchodząc do kuchenki. Ciotka jedynie skinęła głową. Nigdy nie obdarzyła Harry'ego jakimiś czułymi gestami, ale też nigdy nie podniosła na niego ręki. Nawet wtedy, kiedy działy się te wszystkie dziwne rzeczy wokół niego.

Pewnego dnia Harry obudził się i poczuł, że coś jest nie tak. Śniło mu się, że jego włosy są długie i lśniące, a on sam reklamuje jakiś szampon. To był tak absurdalny sen, że aż zaczął chichotać. Wrzasnął jednak, kiedy zobaczył swoje odbicie w lustrze w łazience. Jego włosy sięgały mu do pasa. Oczywiście jego krzyki zaalarmowały ciotkę i wuja, którzy stanęli jak wryci na jego widok. Harry niemalże z płaczem poprosił wtedy, żeby ciotka obcięła mu włosy, albo dała mu nożyczki, żeby sam mógł to zrobić.

– Ja nie wiem, jak to się stało – jęknął, kiedy Petunia szybko wyjęła nożyczki i ścięła mu włosy. Dudley miał z niego wtedy niezły ubaw, twierdząc, że wyglądał jak dziewczyna i może powinien zacząć wołać na niego Henrietta? Harry wywrócił tylko oczami.

Takich sytuacji było więcej i naprawdę momentami myślał, że coś jest z nim nie tak. Pytał ciotkę, czy nie wie, co się z nim dzieje, ale ta zaciskała tylko usta w wąską kreskę i uparcie milczała. Nie lubiła, kiedy jej siostrzeniec pytał o cokolwiek.

– Dzień dobry wujku – powiedział grzecznie, kiedy wuj Vernon wszedł do kuchni, usiadł przy stole i sięgnął po gazetę. – Zrobić ci kawy? – spytał. Już dawno nauczył się, co robić, żeby jego wuj nie czepiał się go o byle co. Najprostszym sposobem było wychodzenie naprzeciw pewnym rzeczom.

Vernon skinął głową. Wyglądało na to, że ma całkiem dobry humor pomimo incydentu sprzed dwóch tygodni. W jedenaste urodziny Dudleya stało się coś dziwnego. Dursleyowie uznali, że ostatnio Harry nie sprawiał żadnych problemów, a jego oceny na koniec roku szkolnego były całkiem przyzwoite i w nagrodę pozwolili mu wybrać się razem z nimi do zoo.

Listy do SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz