Jutro muszę coś załatwić, dlatego rozdział ukazuje się dzień wcześniej^^
Rozdział 35
Severus patrzył z tradycyjną obojętnością na uczniów zebranych w Wielkiej Sali. W zasadzie czuł ulgę, że wrócił do Hogwartu. Jego lato nie było zbyt miłe. W sumie było to nawet sporym niedopowiedzeniem.
Czarny Pan wezwał swoich Śmierciożerców na początku lipca. Na razie nie działali jeszcze jawnie. Sam Voldemort odzyskał wprawdzie ludzkie ciało, ale do bycia tak urodziwym, jak wszyscy go zapamiętali było mu daleko. Wyglądało na to, że nawet Kamień Filozoficzny nie mógł naprawić wszystkiego. Twarz czarnoksiężnika przypominała głowę węża. Pozbawiona włosów, bez nozdrzy, na dodatek z czerwonymi oczami. Severus widywał już w życiu gorsze rzeczy i to chyba była przyczyna jego opanowania.
Voldemort nie był do końca zadowolony ze swojego wyglądu, ale przynajmniej nie tkwił już w tym nędznym półstanie. Severus spodziewał się, że może zostać ukarany i nie pomylił się. Jednak w jego przypadku było to tylko jednorazowe zaklęcie Cruciatus, które trwało kilka sekund. Inni musieli je znosić znacznie dłużej.
– Harry Potter, Severusie – odezwał się do niego Voldemort, kiedy cofnął zaklęcie. – Nadal nie wiadomo, gdzie przebywa?
– Nie panie – odpowiedział, powoli podnosząc się na nogi. – Dumbledore szaleje. Uważa, że tylko ten chłopak może ci zagrozić. Sam siebie ogranicza.
– Ogranicza, mówisz? – mruknął z zainteresowaniem. – Co próbujesz mi powiedzieć?
Severus wziął kilka razy mocniejszy oddech, żeby zebrać myśli. Wiedział, że ochroni Harry'ego za wszelką cenę.
– Starzec nie będzie prowadził bezpośredniej walki, dopóki nie odnajdzie chłopca. Próbuje wmawiać ludziom, że szkoli go w jakimś sekretnym miejscu, ale prawda jest taka, że nie ma pojęcia, co się z nim stało. Nawet mugolscy krewni Pottera nie wiedzą, gdzie jest.
– Jesteś tego pewien?
– Tak, mój panie – zapewnił Mistrz Eliksirów. – Dumbledore wysłał mnie do nich, ale po tym, co starzec im zrobił, nie chcą mieć nic wspólnego z czarodziejskim światem. Rzuciłem na nich kilka odpowiednich zaklęć. Dowiedziałem się tylko, że pozwolili chłopakowi zatrzeć za sobą wszelkie ślady.
– Interesujące. Czyżby idealny złoty chłopiec jasnej strony jednak nie był taki złoty? – Voldemort uśmiechnął się sadystycznie, obracając swoją różdżkę w dłoniach. – Czyli to prawda, że wielki Albus Dumbledore okradał Potterów po ich śmierci.
– Tak panie.
– Myślę, że możemy to odpowiednio wykorzystać, dopóki nie przejdziemy do naszych głównych planów. Lucjuszu, masz chyba znajomości w Proroku Codziennym. Jestem pewien, że czarodzieje bardzo chętnie poczytają o tym, że dyrektor Hogwartu ma całkiem spore grzeszki na sumieniu.
– Oczywiście mój panie – odezwał się Lucjusz Malfoy. – Wszystkim się zajmę – zapewnił.
– A twój syn niech ma oko na to, co dzieje się w Hogwarcie – polecił jeszcze Czarny Pan.
– Panie? – odezwał się Severus. Draco może i był rozpieszczonym chłopakiem, ale nie życzył mu przymusowej służby u Voldemorta. – Czy to rozsądne?
– Masz jakieś wątpliwości co do mojej decyzji, mój drogi Mistrzu Eliksirów? – Severus wiedział, że musi być bardzo ostrożny. W przeciwnym razie może narazić wiele osób.
CZYTASZ
Listy do S
FanfictionA gdyby Petunia sama powiedziała Harry'emu o wszystkim? Co, gdyby Harry poza listem z Hogwartu otrzymał jeszcze jeden list? I co zrobi Złoty Chłopiec, gdy dowie się, że ma narzeczonego?