Rozdział 28
W dzień konkursu wszyscy byli podekscytowani. Nie mieli pojęcia, co ich czeka, ale zapowiadało się naprawdę ciekawie.
Podczas przyjęcia zapoznawczego, uczniowie Severusa poznali uczniów z innych szkół. Szczególnie zainteresowało ich podobieństwo domów, które również obowiązywały w Ilvermorny. Oczywiście ich historia była nieco inna, ale bliźniacy Weasley szybko złapali kontakt z tamtejszymi nastolatkami, którzy mieli podobne zainteresowania. Spędzili wieczór przy jednym stoliku, opowiadając sobie o żartach, jakie robili w szkole. Przy okazji dowiedzieli się kilku szczegółów o poprzednich konkursach.
– W zależności od zadania, wolno wykorzystywać różne sztuczki – powiedziała dziewczyna, która przedstawiła się jako Holly.
– Sztuczki? – spytali ciekawie.
– Tak. Chodzi o wszystko, co może ci pomóc zdobyć składniki, a nie możesz tego wyczarować – wyjaśnił chłopak o imieniu Paul. – Ostatnim razem nasi reprezentanci wykorzystali mugolskie widły, żeby wykopać bez uszkodzenia go dość toksyczny korzeń.
– Wolno wam zdradzać takie sekrety? – spytał Fred.
– To żadne sekrety. Organizatorzy i tak będą pytać, czy oficjalnie coś zgłaszacie z dodatkowego sprzętu. Wtedy sprawdzają na liście, czy możecie tego użyć w razie potrzeby. Mugolskie sprzęty są dozwolone.
– A czarodziejskie? – George popatrzył ciekawie na nowego kolegę.
– Niektóre tak, a niektóre nie. Na pewno nie wolno wspomagać się żadnymi gotowymi mieszankami. Co innego, jeśli przygotowujesz je w trakcie zadania. Chodzi o wykorzystanie swoich umiejętności i sprytu.
– Zadania zawsze są takie same?
– Nie, ale są na podobnej zasadzie. Chodzi w końcu o pokazanie swoich zdolności warzyciela.
Bliźniacy wyszczerzyli się. Przed pójściem spać zarządzili małą naradę wojenną w pokoju chłopców i przekazali wszystko, czego się dowiedzieli. Oczywiście nie omieszkali zademonstrować swoich wynalazków, które mogły okazać się przydatne.
– A to co? – spytał Demond, biorąc do ręki jeden z przedmiotów. Chwilę później został oplątany ciasno mugolską siecią. – EJ!
– To akurat może się przydać – zauważył Severus. Machnięciem różdżki uwolnił Ślizgona. – Możliwe, że przyjdzie wam zdobyć składnik od jakiegoś stworzenia, na które nie działają zaklęcia. Wtedy pozostają jedynie takie sztuczki.
Fred i George niemalże napuszyli się z dumy, że ktoś pochwalił ich wynalazek.
– Nasza mama twierdzi, że nasze eksperymentu to strata czasu – przyznał Fred.
– Wasza matka to tradycjonalistka. – Mistrz Eliksirów popatrzył na nich poważnie. – Dla niej szczytem ambicji było wyjść za mąż, urodzić dzieci i upewnić się, że będą mieć pracę. Najlepiej w Ministerstwie.
– To już wiemy, czemu wasza siostra rozpowiada po szkole, że kiedyś wyjdzie za Harry'ego Pottera – powiedział Tristin. – Bez urazy, ale dlaczego miałby się z nią ożenić? Nigdy się nie spotkali i najpewniej nie spotkają.
– Od dziecka nasłuchała się historii na jego temat i zwyczajnie wyobraźnia ją ponosi – westchnął George. – Próbowaliśmy przekonać ją, że to bez sensu, ale ona wie swoje.
CZYTASZ
Listy do S
FanfictionA gdyby Petunia sama powiedziała Harry'emu o wszystkim? Co, gdyby Harry poza listem z Hogwartu otrzymał jeszcze jeden list? I co zrobi Złoty Chłopiec, gdy dowie się, że ma narzeczonego?