... come great consequences

89 9 11
                                    



Spojrzenia krzyżowały się między sobą , a każde z nich wrażało coś innego. May patrzyła to na Petera , to na funkcjonariuszy policji , zastanawiając się co można byłoby powiedzieć byleby tylko wyjaśnić , że ich obecność jest zbędna , a cała ta sprawa to jakiś kit. Mimo wszystko najbardziej widoczny był strach. Policjanci patrzyli tylko zimnym wzrokiem na nastolatka. W ich oczach nie było żadnego szoku ani przeprosin , że muszą aresztować Spidermana , to było zwykłe wykonywanie obowiązku. Peter nie mógł ich za to winić , przez lata nabrali dystansu do swojej pracy i nie obchodziło ich czy zakuwają w kajdanki zbiega z więzienia czy dziecko.

   Sam Peter był przerażony. Krew dopłynęła do nóg , tak , że mógł uciec w każdej chwili , a zgromadzone tu osoby nie zdążyłyby nawet wykonać ruchu. Problem był w tym , że to już nie była ucieczka przed niebezpieczeństwem podczas jednej z akcji. To był rząd , który nigdy nie stał murem za super ludźmi i był gotów wykorzystać każdą taką okazje. Nigdzie nie będzie w stanie się od niego odciąć.W tej chwili nie było szans na ucieczkę. Można się było jedynie poddać i liczyć na to , że nie stanie się nic złego , w końcu był niewinny.

- Nie macie prawa go aresztować! Nie macie przecież żadnych dowodów i ... - ciocia ja mogła starała się pomóc , niestety emocje wzięły nad nią górę. Nie można się dziwić , chciała zrobić wszystko co tylko było w jej mocy aby pomóc chłopcu. Co prawda od już dłuższego czasu widziała w nim mężczyznę , który po porażkach nie załamywał się tylko zawsze starał się podnieść , jednak wciąż odczuwała chęć obrony go za wszelką cenę. Nie ważne czy był super- człowiekiem czy bohaterem. Dla niej był JEJ dzieckiem.

- Proszę pani , gdybyśmy nie mieli żadnych dowodów to by tu nas nie było. Mamy powody aby podejrzewać , że pani wychowanek współpracował z przestępcą.- funkcjonariusz przerwał wypowiedź kobiety. Za często spotykał się z członkami rodziny którzy nie chcieli dopuścić do aresztowania ich bliskich. Nie miał ochoty na kolejną tego typu dyskusje.- Może pani pojechać za nami na komendę...

- Peter by nigdy czegoś takiego nie zrobił!- w jej oczach było widać łzy.

   Nastolatek pomimo tego jak bardzo był zestresowany postarał się opanować bicie serca. Musiał być silny. Dla May.

- Proszę pani jeśli się pani nie uspokoi ...

- Nie możecie go zabrać! On jest niepełnoletni więc ...

- Ciociu- Peter przerwał jej i spojrzał głęboko w jej ciemne oczy. On też z trudem utrzymywał spokój , ale wiedział , że żadna dyskusja nie pomoże. Mógł co jedynie postarać się , aby pokazać , że nie potrzebuje pomocy i nie boi się. - Jest okej - posłał jej smutny uśmiech. Nie mógł znieść jej bólu - dam sobie radę.

   Był bezsilny i właśnie dlatego nie mógł pokazać strachu. Podszedł kilka kroków do policjantów.

   Bądź silny. Bądź silny. Bądź silny.

   Do głowy przyszła mu pewna myśl. W zasadzie ostatnia deska ratunku.

- Mogę wykonać telefon? - spytał funkcjonariuszy z nadzieją.

- Nie teraz , zrobisz to na komendzie - odparł szorstko mężczyzna - chodź już - gestem przywołał młodszego do siebie.

   Peter postarał się ukryć rozczarowanie. Chciał już podnieść dłoń , aby siecią przyciągnąć do siebie telefon jako , że wyrzutni sieci prawie nigdy nie zdejmował , jednak od razu powstrzymał się. Jego tożsamość nie była żadną tajemnicą , ale mimo wszystko nie chciał pokazywać swoich zdolności na oczach obcych ludzi , gdy nie miał na sobie maski. W tym celu podchodząc do policjantów zwinął niespostrzeżenie swój potłuczony telefon ze stolika , obok którego przechodził.

Be like you / Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz