Prolog

164 8 27
                                    

---Prolog---

Mam na imię Aireis. Niestety etymologia mojego imienia nie jest mi znana. Dziwi mnie fakt, że nawet sami rodzice nie wiedzą skąd ono pochodzi.

Mam 16 lat, chodzę do szkoły średniej i mieszkam w Polsce.

Nie jestem jedną z tych popularnych dziewczyn. Nie mam konta na żadnym portalu społecznościowym a zamiast tego wolę inaczej spędzać czas. Oglądając przyrodę, malując, grając na pianinie czy pisząc krótkie opowiastki.

Jednak nie jestem zupełnie szarą myszką. Nauczyciele znają mnie od miłej acz zaskakującej strony. Wiedzą, że zawsze z moimi przyjaciółmi musimy coś wywinąć ale gdy przychodzi taka potrzeba umiemy bezinteresownie spieszyć z pomocą. Nasza paczka składa się z dwóch chłopaków (Olvar, Naur) i dwóch dziewczyn (Lossiel i ja).

Czasami zastanawiamy się czy nasi rodzice przed naszymi narodzinami przypadkiem się nie spotkali i nie wymyślali wyjątkowych ale i dziwnych imion. Śmiało mogę myśleć, że robili to przy lampce wina, bo moi rodzice nie tknęli by żadnego alkoholu oprócz tego szlachetnego trunku.

A skoro o rodzicach mowa. Mój tata ma na imię Erydan a moja mama Andromeda. Są dosyć młodzi jak na rodziców szesnastolatki. Ale nie tylko to ich wyróżnia. Ukrywają przede mną jakąś tajemnice odkąd skończyłam 12 lat. Cotygodniowe seanse filmów na podstawie literatury Tolkiena, cowieczorne czytanie jednego rozdziału z jego fantastycznych dzieł. Czy to nie jest dziwne ? A to tylko dwie z kilkunastu zajęć, które według mnie nie mają większego znaczenia dla mojego rozwoju. Chodź wśród nich są i takie, które mogą być przydatne w życiu.

W czwartki mam etykietę królewskiego dworu. W poniedziałki i środy walka wręcz a w wtorki i piątki łucznictwo w którym powoli dochodzę do poziomu mistrzowskiego.

Jazda konna w soboty a potem akrobatyka, której zaczęłam się uczyć po 10 roku życia. Gdy dwa lata temu wykonałam perfekcyjnie układ, który przygotowała mi jedna z trenerek z, którą jestem na TY zdecydowałam połączyć to z jazdą konną. Gdy moja nauczycielka jazdy konnej, która jest również moją dobrą koleżanką usłyszała o moim pomyśle zaklaskała w dłonie i uśmiechnęła się szeroko. Zawsze powtarzała, że gdy będę gotowa może mnie nauczyć wszystkiego. I rzeczywiście tak było. Teraz mam o wiele dłuższe treningi ale za to ćwiczę łucznictwo konne z elementami akrobatyki.

Gdy po ćwiczeniach jestem już zmęczona rodzice zawożą mnie na dodatkową geografię.

Na początku marudziłam, że ja nie chcę ale gdy poznałam mojego nauczyciela i gdy on zaczął mi ciekawie opowiadać o tematach naszych spotkań wciągnęło mnie to. Teraz wiem nie tylko gdzie leżą wszystkie stolice krain elfów czy ludzi ale także znam ich wspaniałą historię.

Jednak nie jestem tą idealną. W każdym razie nie lubię tego słowa. Mam wiele wad, które przeszkadzają mi w różnych postanowieniach i pomysłach. Gdy ludzie słyszą, że moja relacja z rodzicami jest idealna mówią, że jestem inna, dziwna ale ja po prostu nie widzę ich często ale ich kocham. Lecz to nie znaczy, że nic w życiu nie przeskrobałam.

Przez chwilę nawet myślałam, że jestem adoptowana bo gdy prosiłam o zdjęcia z czasów gdy byłam malutka rodzice szybko zmieniali temat ale w końcu dali mi obraz. Tak realistyczna malutka dziewczynka podobna do mnie jak dwie krople wody. Obok niej, inna starsza w ciemnych włosach i jeszcze dwóch chłopców patrzących się na nią. Gdy pytałam się rodziców kim są postacie przedstawione na obrazie mówili, że to moi kuzyni. Daleka rodzina. Jednak nie mogłam, poznać posadzki na której siedziało dziecko. Złote liście przywoływały w snach dziwne obrazy, jakby z mojego dzieciństwa w miejscu, którego nie znam. Martwi mnie to lecz od czasu ostatniej ''wizji'' minęło kilka miesięcy.

Jednak najbardziej tajemniczy zakaz w moim życiu dotyczy nie wchodzenia do parku. Tak, nie mogę wchodzić do miejsca gdzie za dzieciaka bawiłam się z dziećmi z podwórka. Rodzice tłumaczą to różnymi wymówkami lecz wiem, że ta sprawa ma drugie dno związane z moją przeszłością...

Zwinęłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza. Nie mogę tak przedstawić siebie i swoich rodziców. Mnie jako pannę idealną, która w kilku zdaniach wspomniała o swoich wadach a moich rodziców jako tych, którzy zamiast się mną zajmować dają mi tysiące zajęć dodatkowych.

- Aireis obiad ! - krzyknęła mama. Zanim zdążyłam wstać od biurka poczułam zapach mojej ulubionej lazani.

Szybko ruszyłam korytarzem do jadalni i po chwili przysiadłam się do stołu gdzie już siedzieli moi rodzice.

- Jak twój projekt szkolny? - zapytała z uśmiechem mama. Podała mi nóż i szpachelkę żeby mogłam sobie ukroić lazanie. Po chwili wstałam i nałożyłam kawałek.

- Chyba opowiadając o moich zajęciach za bardzo wgłębiam się w nasze prywatne sprawy - westchnęłam. Spuściłam wzrok i zaczęłam kroić danie - A jak było w pracy? - uśmiechnęłam się znowu i włożyłam kawałek szpinakowego dania do ust.

Kolejna cechą naszego innego domu. Nie jemy mięsa, chodź patrząc na tylu wegetarian wokół mnie przestaje mnie to dziwić.

- Dobrze chodź ten przyrost wojen zaczyna mnie martwić - powiedział tata. Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem. Wojen? Ostatnia wojna światowa zakończyła się w 45.

Spojrzałam na mamę, która patrzyła ostrzegawczym wzrokiem na tatę.

- Oczywiście marketingowych - dokończył śmiejąc się. Zachowywali się nadzwyczaj dziwnie.

- A u ciebie mamo? - zapytałam ponownie lekko zmuszając się na uśmiech.

- Dobrze chodź twój ojciec mógłby nie organizować wielkiej imprezy u nas - spojrzała wściekłym wzrokiem na tatę.

- To nie ja tylko Elladan i Elrohir - odgryzł się.

- Tak najlepiej zrzucić winę na synów... - krzyknęła po czym spojrzała na mnie - przyjaciela? - powiedziała trochę pytająco po czym wróciła tematem do obiadu. Przez cały posiłek nie opuszczała nas jakże wyjątkowa atmosfera. Tego dnia myślałam, że się po prostu pomylili ale gdybym wiedziała, że byli nadzwyczaj prawdomówni...

---Od Autorki---

Wróciłam, zobaczyłam, poprawiłam

Podoba wam się  ?

Śródziemie: Zwykła KsiężniczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz