Rozdział 10

7K 85 4
                                    

*Dalej POV. Jeniffer*

Potem jeszcze przez długi czas pisałam z przypadkowo poznaną dziewczyną. Dość dużo się o sobie dowiedziałyśmy. Między innymi powiedziała mi , że niedawno przeprowadziła się do tego miasta i pracuje w biurze jako asystentka szefa. Ja niestety o mojej pracy jej nie powiedziałam,  bo jakby to wyglądało w jej oczach. Wyszłabym na zwykłą dziwke uprawiającą seks za pieniądze , ale w sumie taka prawda. Kiedyś napewno jej o tym powiem , ale teraz nie jest na to pora.

Moje rozmyślania przerwała Layla,  która weszła do mojego pokoju.

- Dlaczego jesteś jeszcze nie gotowa? Trzeba się zająć kilentami. Rozumiem, że chciałabyś poleżeć , ale musimy z czegoś żyć.

- No tak , na śmierć o tym zapomniałam. Przepraszam, już się szykuje.

Po moich słowach Layla opuściła pomieszczenie. Widziałam , że jest bardzo zdenerwowana. Szybko wstałam i zaczęłam się malować,  nie mając już czasu na rozmyślanie o spotkanej na ulicy piękności.

*kilka godzin później *

Dzisiejszy dzień był bardzo ciężki. Była naprawdę masa klientów i to samych facetów . Szkoda, że tylko oni przychodzą do nas. Chciałabym w końcu obsłużyć jakąś kobietę. Ale niestety nie mi o tym decydować.

Dalszy ciąg dnia spędziłam głównie na leżeniu. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Była to kolejna już z pośród wiadomości od Jane. Szybko chwyciłam telefon by jej odpowiedzieć.

- Hej . Wiem , że już robi się  późno,ale chciałam zapytać. Nie miałabyś może ochoty iść ze mną dziś na spacer ?

WOW. Poprostu nie wierzę. Ona chciałaby się ze mną spotkać?  I to jeszcze dzisiaj? Ale co by tu jej odpisać?

- Hej. Oczywiście , że mam ochotę. Pasuje Ci o 19:00 ?

- Jasne.

Potem pisałyśmy ze sobą w celu umówienia miejsca spotkania itd. A ja w między czasie przegrzebywałam szafę w poszukiwaniach doskonałej kreacji na nasze spotkanie. Nie chciałam żeby wyglądało zbyt wyzywająco , ale też nie za grzecznie.
Ostatecznie wybrałam delikatną, krótką sukienkę na ramiączkach w błękitnym kolorze. Znajdowały się na niej małe kwiaty oraz liście. Do tego czarna kurtka skórzana i para czarnych butów na wysokim obcasie.

Czas mijał tak szybko , a ja byłam coraz bliżej spotkania z moją piękną Jane. Nim się obejrzałam wybiła już 18:40 , więc ruszyłam w umówione miejsce.

O 18:55 byłam na miejscu. A Jane już stała i czekała aż się pojawię, więc oto jestem.

W brew pozorom bardzo dobrze mi się z nią rozmawia. Choć wydaje się trochę nieśmiała.

Spacerowałyśmy razem po ciemnym parku . Ale niestety szybko skończyła nam się trasa, ten park nie był zbyt obszerny.

- Może pójdziemy na drinka do jakiegoś klubu ? Znam kilka , naprawdę dobre trunki tam serwują. - zaproponowała Jane.

- Jasne,świetny pomysł.

Po długiej wspólnej podróży weszłyśmy do klubu. Dobrze się bawiłyśmy.  Niestety Jane już po kilku drinkach odpłynęła. Ale nie przeszkadzało mi to , nawet pijana była śliczna. Zapytałam jej o ulice na której mieszka i ruszyłam z nią do jej domu. Okazało się , że mieszka niedaleko nas. Szłam z nią za rękę , ale wcale nie dlatego że tego pragnęłam tylko bałam się , o to ,że upadnie . Droga była bardzo długa,  zajęła nam aż około godziny.
Chciałam , aby ciągnęła się ona w nieskończoność. Niestety nic nie trwa wiecznie. Byłyśmy już pod jej domem .

- Dziękuję za dzisiejszy spacer, było wspaniale kochanie. - powiedziała Jane i niespodziewanie mnie pocalowała.

Morderstwa i miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz