Rozdział 12

26 2 0
                                    

Gdy tak zatracałam się w swoich myślach postanowiłam wyjść z pokoju życzeń skierowałam się w stronę dziewczyn z Grifindoru widziałam że coś im najwyraźniej nie pasuje podeszłam bliżej i zaczęłam słuchać o czym plotkują oczywiste że nie rozmawiały o niczym konkretnym bo niby o czym miały by rozmawiać gryfonki. Z ich ust usłyszałam że gadają o chłopakach ze slitherinu głupie myślą że mają szanse moim zdaniem szanse maję na dostanie wielkiego łomotu chciałam je zaatakować ale musze wziąć kogoś do pomocy trzech na jedną mnie to by się na pewno skoczyło katastrofą. W głowie ułożyłam plan naszej walki postanowiłam po czekać gdy zostaną dwie z nich to wtedy zaatakuję je z Aurorą doskonale wiedziałyśmy że może się to dla nas źle skoczyć lecz one i tak nie mają z nami żadnych szans.

-Ej wy ! Gdzie tak pędzicie boicie się nas !?-Wykrzyczałyśmy głośno z Aurorą.

-Nie boimy się was a czemu byśmy miały?-Odpowiedziała ruda dziewczyna.

-Czyżby usłyszałam w twoim głosie strach.-Powiedziałam cichym wrednym głosem.

-Niby taka odważna a jednak boi się przyznać do strachu !-powiedziała w stronę rudej dziewczyny Aurora.

-O co wam chodzi przecież nic wam nie zrobiliśmy.-powiedziała jasna brunetka.

-W nam nic nie zrobiłyście ale my wam tak ! -powiedziałyśmy jednocześnie z Aurorką.

W tamtym momencie rozpoczęła się walka Aurorą wzięła się z brunetkę a ja z rudą.

-Drętwota!-rzuciłam zaklęcie w stronę dziewczyny którą przez chwilę sparaliżowało.

-Expulso !- ruda rzuciła zaklęcie w moją stronę  przez które odrzuciło mnie do tyłu.

-Drętwota -Aurora rzuciła zaklęcie w stronę brunetki.

-Protego - dziewczyna odbiła zaklęcie w stronę Aurory.

-Petrificus Totalus !-rzuciłam zaklęci w rudą dziewczynę chwilę później jej ciało opadło na ziemnie jak kamień.

-Expelliarmus - wyrzuciłam ruszczkę dziewczynie która chciała mnie zaatakować.

Po wygranej walce przeniosłam Aurorę do skrzydła szpitalnego w pojedynku rozcięła sobie głowę. Gdy byłyśmy już w skrzydle okazało się że Aurora musiała zostać na kilka dni w szpitalu. Na zewnątrz robiło się już siwo więc oznaczało to że za niedługo coś się wydarzy by uniknąć nie potrzebnych problemów pobiegłam do dormitorium. W salonie byli praktycznie wszyscy oprócz Toma którego tak bardzo pragnęłam zobaczyć. Chciałam wybiec z dormitorium i go znaleźć ale w kościach czułam że ta noc nie będzie dobra poszłam do swojego pokoju i postanowiłam przeczytać książkę którą kiedyś widziałam w jego pokoju skoro on ją miał to musiała być dobra książka.

-Co tam czytasz ślicznotko ? -Zapytał wchodzący do pokoju Michael.

-A nie ważnie a co ty tu robisz ?-Zapytałam z dziwieniem.

-Chciałem zapytać czemu wybiegłaś z biblioteki coś się stało ?

-Nie nic. -Powiedziałam z niepewnością.

-Na pewno ? Zauważyłem że ostatnio nie widujesz się z Tomem.

-Jeśli chodzi o Toma to między nami nic nie ma jest moim kolegą ! -Mówiłam podchodząc do okna.

Nawet nie zauważyłam że Michael się do mnie przybliżył był tak blisko mojego ciała że w środku błagałam o pomoc. Nagle Michael złapał mnie za uda i rzucił mnie na łóżku kazałam mu przestać ale mnie nie słuchał próbował ściągnąć mi koszulkę ale nagle wykrzyczałam imię Toma i błagałam żeby przyszedł mnie uratować. Chwile później dziwi od pokoju się otworzyły.

-Cruciatus -rzucił zaklęcie Tom który wszedł do pokoju.

-Tom czy to naprawdę ty ?-powiedziałam z łzami w oczach.

Wstałam z łóżka i wskoczyłam w ramiona Toma przytulałam go z całych sił. Chwile później Tom delikatnie zaczął mnie całować myślałam że ta chwilą potrwa jeszcze dłużej ale Riddle wychodząc z pokoju powiedział że za kilka dni kończy się tydzień wierzył w to że wytrzymam jeszcze kilka dni bez niego. Pół godziny później był pierwszy atak potwora z Komnaty tajemnic tym razem spetryfikowany został uczeń z Grifindoru kim był ten uczeń lub uczennica ?
*******

Ciemna strona Miłości //Tom Marvolo Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz