Rozdział 7

22 2 0
                                    

Nie zamierzałam iść za Tomem do damskiej toalety ale ciekawość nie dała mi spokoju i cichutko się skradłam nagle dostrzegłam że jedna z umywalek się odsuwa a Tom wchodzi do środka. Oczywiście poszłam za nim gdy zaszłam w dół moim oczom ukazał się kości za każdym krokiem słychać było łamiącą się kość bałam się ze Tom usłyszy jedną z łamiących się kości i  domyśli się że ktoś jest tu z kimś. PO dłuższym czasie znalazłam drogę do większej sali usłyszałam głoś Toma jego głos sprawiał że chciałam słuchać go jeszcze dłużej ale dopiero po chwili zrozumiałam że mówił coś w nie zrozumiałym języku nie za bardzo się tym przejęłam zaczęłam iść cichutkim krokiem w stronę Riddla. Gdy nalazłam się dość blisko nagle głowa wielkiej postaci  zaczęła zjeżdżać w dół usłyszałam syczenie nagle z ust postaci wypełznął ogromny wąż miał chyba z trzydzieści metrów pełznął w stronę Tomiego.

-Tom ! Uważaj !-Wykrzyczałam najgłośniej jak tylko mogłam. 

-Lily zamknij oczy szybko !

-Oczywiście Tom ale...

-Nie ma żadne ale chcesz zgiąć !

Posłuchałam się Toma on znowu zaczął gadać w tym dziwnym języku tylko dlaczego nie chciał żebym zginała przecież by było takie proste a może mu na mnie zależy. Już nie wiedziałam czy sobie to wmawiałam czy po prostu tak było po chwili Tom podniósł mnie z ziemi i trzymał mnie w moich ramionach w tedy to już dopiero odplunęłam niósł mnie chłopak którego kochałam. O mój Boże czy ja naprawdę o tym pomyślałam najwyraźniej tak przyniósł mnie do swojego pokoju położył mnie na łóżku i okrył mnie kocem w kratę pilnował mnie całą noc. Obudziłam się i naprawdę byłam w jego łóżku gdy się rozciągnęłam zauważyłam wychodzącego  toalety.

-O ! Już wstałaś myślałem że już się nie wstaniesz. -Powiedział z chłodem w głosie.

-Co się wczoraj wydarzyło ? - Zapytałam z lekkim uśmiechem.

-Jak zwykle postanowiłaś mnie śledzić i o mało co nie przypłaciłaś tym życiem a tak w ogóle czemu się uśmiechasz ?-Tom się uśmiechnął delikatnie.

-A no tak poszłam za tobą a po za tym wcale się nie uśmiecham.

-Czyżby na pewno bo ja widzę uśmiech a uwierz mi mam dobry wzrok !-Powiedział z zachwytem w głosie.

-No dobra może się nie mylisz.

-Ja nigdy się nie mylę.

-Na pewno ? Myślę że na pewno czasami się mylisz.

-Udowodnić ci że się nie mylę ?

-Udowodni !

-Wiem że zgodzisz się pójść ze mną na Ball.

-Masz rację zgodzę się pójść z tobą na Ball.

Wyszłam z jego pokoju z kierowałam się w stronę biblioteki usiadłam w moim ulubionym miejscu i uświadomiłam sobie że zgodziłam się pójść na Ball z Riddlem a miałam iść z Michaelem który nadal leżał w skrzydle szpitalnym. Szybko wstałam i pobiegłam najszybszą drogą do skrzydła podeszłam do łózka w którym leżał Michael.

-Michael przepraszam naprawdę ! -Powiedziałam  z łzami w oczach.

-Ale za co ?Lily za co !

-J-Ja nie mogę pójść z tobą na Ball.

-Dlaczego ? Czy on to zrobił ?

-Co takiego ?

-No zaprosił cię na Ball ?

-Tak zaprosił mnie.

-Dobra ale pamiętaj że dla niego nic nie znaczysz on zrobił to tylko dlatego że Slughorn go poprosił lepiej nie licz na więcej !

Po słowach Michaela łzy napłynęły mi do oczu lecz szybko je otarłam bo zbliżała się pora obiadowa płakałam ale przecież od początku wiedziałam że Slughorn kazał mu mnie zaprosić ale czy naprawdę nic dla niego nie znaczę w końcu nie pozwolił mi zginąć zaniósł mnie do swojego pokoju i okrył kocem czy to naprawdę była tylko gra ? Ta myśl chodziła z mną cały czas nie dała mi nawet odpocząć chociaż na chwilkę gdy byłam przy stole z ślizgonami zauważyłam że tylko ja byłam smutna cały Slytherin się cieszył i uśmiał aż nagle koło mnie usiadł on.
*******

Ciemna strona Miłości //Tom Marvolo Riddle Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz