I hate ya'll

147 10 0
                                    

Następnego dnia:

-spakowany?

-tak mamo

-No to w drogę

-a właśnie. Kiedy ja idę do szkoły?

-jutro

-ehh...muszę się na to mentalnie przygotować.

W Tokio:
Po rozpakowaniu:

-wychodzę

-gdzie?

-wiesz, rozejrzeć się po okolicy

-Ok, ale nie wracaj za późno

Shōyō wyszedł z domu. Był jednym wielkim kłębkiem nerwów, w końcu już jutro ma się zobaczyć z Kenmą.

;woooow, centrum Harajuku nocą jest naprawdę piękne. I te drzewa wiśniowe, są cudowne;

Rudowłosy po rozejrzeniu się po nowej okolicy postanowił wrócić się do domu. Gdy był już na osiedlu, nie zdziwicie się, zobaczył Kenmę.

;Japierkwacze! I że musiał w tym momencie być na moim osiedlu. Czemu on dalej za mną idzie. Cholera! Jesteśmy sąsiadami. Gorzej być nie mogło!;

Następnego ranka u państwa Kozume:

Kenma dalej był przygnębiony rozstaniem z Hinatą, ale przecież wieczność nie może wagarować, więc uznał, że nie da się ponieść emocją i pójdzie do szkoły jakby nigdy nic się nie stało.

Przy wyjściu z domu zauważył jak jakiś rudowłosy chłopak idzie na jego osiedlu.

;on ma identyczne włosy jak... Shōyō. Chyba mam jakieś zwidy. Przecież on nie mieszka w Tokio. Czy coś jest ze mną nie tak? Czy tylko piorunujące podobieństwo?;

Lekcje były nudniejsze niż dotychczas. Jakimś cudem się skończyły, blondyn miał jeszcze tylko jedno zajęcie, trening.

-dzień dobry drużyna! Mam dla was ważną informację- trener Nekomata był nieco poważniejszy niż zwykle.

-mamy nowego członka klubu. Powstajcie, Hinata Shōyō!

;CO KURWA!? Czyli jednak! Ehh. Już zdążyłem oswoić się z rozstaniem. Tak właściwie, to co on tutaj robi!?;

-wczoraj nasz koleżka przeprowadził się do Tokio. Kuroo, po zajęciach twoim zadaniem będzie oprowadzić naszą krewetkę po szkole, może jeszcze nie wiedzieć paru rzeczy.

-TAK JEST!-czarnowłosy w myślach gardził tym pomysłem, jednak wiedział, że z trenerem nie ma wyboru, musi powiedzieć tak, albo tak.

-okej koteły, teraz możecie przywitać się z Shōyō.

Także wszyscy się tam przywitali i wgl, oprócz jednego... nie muszę wam raczej mówić kto to był.

-Kenma. Przywitaj się z kolegą-zdziwił się Nekomata, widząc blondyna, który patrzył z niechęcią na Hinatę.

-Znam go aż za dobrze...-odpowiedział niechętnie zmarnowany Kozume.

-Ok, w takim razie zacznijmy.

Po treningu:

-Shōyō...-zaczepił rudowłosego Kuroo

-tak?

-No to jak mam cię oprowadzić, to chodź teraz.

Nagle ni stąd ni z owąd Hinata stracił przytomność. Lev od razu zwrócił na to uwagę.

-Kenma! Zanieś Shōyō do pielęgniarki!

-ehh...skoro muszę...

Kozume zabrał byłego chłopaka podpierając go o ramię, żeby nie upadł. Rudowłosy zdezorientowany i nieświadomy, nawet nie wiedział, że jest w obięciach blondyna

;mimo, że Shōyō zerwał ze mną i czuję do niego urazę, chyba dalej go kocham...;

Gdy obaj dotarli do gabinetu, był pusty, więc po prostu blondyn położył go na łóżko (No w sensie to coś, co zawsze u pielęgniarek jest) do czasu, aż odzyska świadomość. Po jakimś czasie chłopak zaczął odzyskiwać przytomność, zaczął powoli otwierać oczy, zauważył stojącego nad nim Kenmę. Gdy Shōyō był już w pełni świadomy i Kozume opowiedział mu o całym zdarzeniu. W tym momencie młodszy zaczął niemiłosiernie kaszleć i wypluwać płatki kwiatów całe we krwi. Obaj nie wiedzieli, co zrobić, więc po prostu posprzątali i sobie poszli. Mimo, że w gabinecie dogadywali się, jakby nigdy nic się nie stało, byli partnerzy dalej ze sobą nie rozmawiali i chowali urazę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dobra i tu zaczyna się taki mini maraton, bo natchnęła mnie jakaś supi wena twórcza <3

Lost in a game|kenhinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz