Rozmowa z Victorem dała mi wiele do myślenia.
Gdy jem wspólnie z nim śniadanie, Crow powoli budzi się i kieruje pod prysznic. Pozostaję ostatecznie z moim bratem przy stole, pogrążony w cichej zadumie. Vic dawno już nie był taki, powiedzmy, opiekuńczy wobec mnie. Nasze drogi rozeszły się, gdy trafiłem do FBI a on był zajęty swoją własną pracą. W zasadzie to do tej pory tak byliśmy obciążeni robotą, że nie mieliśmy nawet okazji szczerze porozmawiać. Po prawdzie... zawsze było coś ważniejszego od rozmowy. A w zasadzie Victor nie był nigdy przecież bezwzględnie złą osobą. Owszem, ma zdecydowanie pokręcony sposób postrzegania rzeczywistości, ale ostatni tydzień pokazał mi chyba jedne z jego prawdziwszych oblicz.
Przy okazji, wróciliśmy przecież do korzeni. Dowiedziałem się istotnego faktu, powiązanego z Victorem. Świadomość tego, że ten przebiegły zielonooki zdaje sobie całkowicie sprawę z tego, jakich czynów dopuszczał się (i najpewniej nadal dopuszcza) Raskolnikow i jako jedyna osoba poza chorą matką, strzeże sekretu mojej traumy, pozostawia dziwne uczucie ulgi. Tyle długich lat radziłem sobie sam i w zasadzie postępowałem dokładnie tak jak Raskolnikow mi wpoił przed laty, że zapomniałem przy tym całkowicie o osobie, bez której nie mógłbym w zasadzie doznać od człowieka dotyku, który nie budziłby we mnie zniesmaczenia.
Moje obrzydzenie tym parszywym Rosjaninem przechodzi wszelkie pojęcie. Już nie wspominając o fakcie, że nie wiadomo co dzieje się teraz z tym porwanym przez niego chłopcem. Teraz jest już dorosłym mężczyzną. Czy udało mu się uciec z niewoli, zafundowanej przez tego pozbawionego skrupułów skurwiela? Chyba nigdy nie poznam odpowiedzi na to pytanie. A szkoda, bo tamten chłopiec jak na mój zerowy kontakt ze społeczeństwem, zdawał mi się jedyną oporą w cierpieniu...
A potem zjawił się Victor. Miał być on moim prowadzącym w nauce o tym jak działa społeczeństwo. Długie lata nauki od kogoś, kto sam jest zagubiony i musiał uczyć się od zera jak funkcjonują istoty ludzkie, miały na mnie dość mieszany wpływ. Moje nieskończone obawy wobec niego namnażają się już od lat. Czy jest choć minimalna szansa, bym po tym wszystkim zaufał komukolwiek?
Nagle oczy Victora kierują się w moją stronę, zupełnie jak gdyby czytał mi w myślach. Ostatecznie obdarowuje mnie jednym ze swoich szczególnie szelmowskich uśmiechów. Już po chwili, mówi nieco zaskoczony:
— Co jest, AR? Wydajesz się nie być sobą cały ranek.
— Dokładnie to samo mówiłem o tobie i mnie wyśmiałeś, Victor — prycham, poprawiając neurotycznie rękawiczki.
— Obaj jesteśmy dość skonfliktowani wewnętrznie, czyż nie? — zauważa, gryząc tosta.
— Fakt.
Dwaj zupełnie sprzeczni i całkowicie różni od siebie bracia. Sprawa kruka, szybującego poprzez przestworza rozpaczy. I w tym wszystkim moja pełna niezgodności przeszłość. Zarazem jakieś przedziwne luki w mojej pamięci, powodowane chyba wyparciem z powodu ptsd* Pośród tego, gdzieś całkowicie po środku gęstwiny niedopowiedzeń, leży rozwiązanie na wygraną z Raskolnikowem. To nie jest bitwa. To nie jest wojna. To turniej szachistów, którzy zdają się znacznie bardziej utalentowani i wyszkoleni w swym fachu niż ja.
Tylko kto jest przeciwko mnie a kto po mojej stronie? Victor być może jest po mojej, lecz Crow... on mi nie ufa.
— Tak jak mówiłem, AR. Zdaj się choć raz na kogoś poza sobą, dobrze? — odzywa się nagle Victor, wyrywając mnie z transu — To tak innymi słowy.
— Wiem.
— To zjesz coś czy dalej będziesz się denerwował? Wziąłeś leki, to powinno z czasem ci być lepiej.

CZYTASZ
Drugie Oblicze
Mystery / ThrillerAaron Bright jest wyszkolonym agentem FBI ze sporym bagażem doświadczeń, który targa za sobą, błądząc bez przerwy w mroku i obojętności. Dobrze wie o tym, że wychowanie dwunastoletniej córki w brutalnym, bezwzględnym świecie, pełnym czyhającego za r...