01."Twilight".

50 4 0
                                    

♡ ♡ ♡ W latach 70-tych ubiegłego wieku mój dziadek otworzył hotel „Twilight" w Sokcho. Chciał spełnić własne marzenia, ale także służyć ludziom, którzy dobrze by tutaj wypoczywali, wracali do domów z uśmiechami oraz chęcią powrotu do nas. Biznes tak dobrze się kręcił, że najstarszy z rodu postanowił rozbudować to miejsce.

W 2010 roku zarządzanie nad hotelem przejął mój ojciec, gdyż jego rodzeństwo wybrało inne kierunki, zaś dziadek chciał wykorzystać pozostały mu czas na podróżowanie z babcią, więc przeszedł na emeryturę i cieszy się życiem.
Tata wyremontował „Twilight", odświeżył je, by przyciągało jak najwięcej turystów. Zawsze powtarzał, że to ja przejmę hotel i będę kontynuował tradycję. To znaczyło, że muszę zrezygnować ze swoich marzeń, choć nie byłem z tego powodu jakiś zawiedziony.
Kochałem to miejsce, wychowałem się tutaj wraz z moimi kuzynami Yun Ho oraz Woo Young'iem. Pierwszy poszedł na prawo. Uznał, że w przyszłości będzie mi pomagać, zaś drugi bez względu na wszystko wybrał wydział tańca. Miał gdzieś zdanie rodziców, którzy go wydziedziczyli. Mama postanowiła go przygarnąć, więc stał się dla mnie bratem.

Pierwsze dwa lata na uczelni w Seoul'u minęły dość szybko, tak jak początek III. W letniej przerwie wróciłem kuzynami do domu, do Sokcho. Zgarnąłem również mojego, najlepszego przyjaciela z liceum, który studiował malarstwo, to co ja zawsze chciałem.
Wspólnie z rodzicami uznaliśmy, że warto na czas wakacji trochę urozmaicić życie hotelu, więc wprowadziliśmy zajęcia z malarstwa oraz tańca. Te pierwsze będzie prowadzić Hong Joong, natomiast drugie Woo Young. Od razu ludzie zaczęli rezerwować miejsca, zwłaszcza, że w tym roku lato zapowiadało się naprawdę piękne.

Wraz z kuzynami i kumplem stanęliśmy z walizkami przed „Twilight".
- Chłopaki, czuję, że te wakacje, praca tutaj będą wspaniałe. - rzekł Malarz.
- Na pewno. Ciocia z wujkiem zgodzili się na zajęcia dodatkowe, a także na moje praktyki w dziale prawa. Będę miał spokój przez resztę roku. - odezwał się Jeong.
Podarowałem chłopakom uśmiech, po czym weszliśmy do środka. W recepcji powitała nas moja matka. Wyściskała za wszystkie czasy. Następnie udałem się do biura ojca, by Hongie oraz Youngie podpisali umowy, a także przywitać się. Potem zaprowadziłem ich do kwater pracowniczych.
(...)
Dwa dni później obaj wdrążyli się w swoje obowiązki i mogliśmy zacząć przyjmować turystów. Wieczorem, przed kolacją podążyłem do głównego holu. Chciałem też zwolnić na przerwę naszego recepcjonistę.

Do hotelu wkroczyli dwaj, młodzi lekarze, dwaj studenci oraz uczennica szkoły podstawowej. Dziewczynka nie miała dobrego humoru, była także zmęczona. Odłączyła się od mężczyzn, by klapnąć sobie na wygodnej sofie. Czekała, z niezadowoloną miną.
Jej opiekun „rzucił" na nią okiem, wzdychając cicho.
- Seongie, co jest? - zaczął wysoki doktorek.
- Martwię się o Ha Eun. Spójrz na nią. Minęło pół roku, a ona czasami nadal robi tą minę. Chcę, by się oderwała od tego wszystkiego, ale najwidoczniej potrzebuje więcej czasu. - powiedział drugi chirurg.
- Na pewno, Seongie. Straciła rodziców. Dla takiego dziecka to bolesny czas. Dorosły ma problem, by sobie z tym poradzić, a co dopiero taki szkrab. Bądź przy niej, niech wie, że ma wsparcie i otworzy się na Ciebie. To może potrwać, ale zrobi to.
Wiesz, podziwiam Cię, że zdecydowałeś się zostać jej opiekunem prawnym. Nie masz pojęcia o dzieciach, nie masz żony, która by Ci w tym pomogła, a jednak odważyłeś się. - dodał Song Min Gi.
- Min, kochałem moją, straszą siostrę, bardzo. Ha Eun jest jak jej mini wersja, przypomina mi ją, do tego kocham małą, jakby była moją, rodzoną córką. Nie pozwolę, by opiekowała się nią strona męża mojej siostry. Ma mnie, chłopaków, moich rodziców oraz Ciebie. - wyznał Park Seong Hwa, po czym obaj podeszli do recepcji. Chcieli odebrać karty do apartamentu.
Stojący za nimi studenci, rozglądali się z zachwytem po „Twilight".
- Ale miejscówka... - skomentował San, zaś Jong Ho z nim się zgodził.
- To prawda, braciszku. Podoba mi się tutaj.

Po przerwie zajrzałem do restauracji, sprawdziłem, czy wszystko jest gotowe dla naszych gości. Potem wróciłem do holu. Kierując się do recepcji, dostrzegłem małą, uroczą dziewczynkę, która siedziała na sofie. Jej mina była... smutna, niezadowolona. Wziąłem oddech, podszedłem do niej oraz przysiadłem się, witając się.
- Dobry wieczór, wszystko dobrze? Dobrze się czujesz?
Powoli przeniosła na mnie swoje, śliczne oczka. Jej buzia zmieniła wyraz na zaskoczony. Podarowałem jej uśmiech i odezwała się.
- Dobry... Umm.. tak... tak... Umm... sama... sama nie wiem...
- Nazywam się Kang Yeo Sang i tutaj pracuje. A Ty? - przedstawiłem się.
- Na Ha Eun. - wyszeptała.
- Jej, jak ślicznie. Śliczne imię, dla ślicznej, młodej damy. - dodałem, zaś ona uśmiechnęła się.
- Gdzie są Twoi rodzice? - ponownie zapytałem.
- ... ja... ja nie mam rodziców... zmarli nie dawno. Jestem tutaj z wujkami. - wyjaśniła maleńka, robiąc smutną minę, tak jak ja.
Pogłaskałem ją po głowie, złapałem za rękę, proponując.
- Co powiesz na to, by po kolacji zjeść ze mną lody?
Zgodziła się, wstałem z kanapy i podążyłem z nią do jej rodziny. Wtedy ujrzałem jednego z naszych, znajomych gości.
- Pan Song, dobry wieczór. Miło pana widzieć. - powitałem go.
- Och, czyż to nie nasz mały Yeo Sang? Dobry Wieczór i nie pan. Mówiłem Ci, mów do mnie „hyung". - powiedział z uśmiechem.
Zaraz odwzajemniłem ten gest, kiwając głową, natomiast Ha Eun puściła moją dłoń, by złapać rękę mężczyzny stojącego za Min'em.
- Hyung, czy wszystko dobrze? - zapytałem.
- Tak. Właśnie wybieramy się do naszego, wielkiego apartamentu. Tym razem przyjechałem na dłużej, wraz z przyjacielem z pracy, jego młodszymi braćmi oraz tą kruszynką. - odpowiedział wysoki doktorek.
- To wspaniale. W takim razie życzę miłego wypoczynku. - rzekłem, skłoniłem się i ruszyłem do recepcji, mijając naszych gości, kierujących się do wind.

"Prawdziwa Miłość"(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz