Pchlarz: Nasz całuśny Łowczyk trafił do domu <3
Magnus wywrócił oczami i prychnął zirytowany, odczytując wiadomość od Ruelle. Bezczelny... I... I! Na Lilith! Dlaczego nie może sobie go tak po prostu odpuścić?!
Cholerni Nocni Łowcy.
I cholerne niebieskie oczy!
I jeszcze bardziej cholerny, zapchlony kundel!
Czarownik fuknął w przestrzeń, aż Miau spojrzał na niego znad szafy. Magnus zaczął dreptać po salonie. Przeklęty... Nie powinien był się dać sobie wplątać w ten cyrk! Nephillim! Phi!
Ciche miauknięcie dotarło do niego z góry. Magnus zatrzymał się raptownie i spojrzał na kota.
– Masz rację, Prezesie – mruknął do niego i ruszył szybkim krokiem w stronę łazienki. Koty czasami są prawdziwymi geniuszami z zakresu człowieczej psychologii.
***
Alec wpadł do Instytutu, potykając się o własne nogi. Zrobiło mu się nagle gorąco, jakby przebiegł przez saunę...! A wszystko to bo... Bo co właściwie?
Nate tylko... tylko go pocałował (I TO JAK!). I zostawił z niewyjaśnioną sprawą...
Alec będzie musiał czym prędzej to naprostować.
Przeszedł pośpiesznie w stronę wind i stanął naprzeciw nich. Walnął z całych sił w panel przy drzwiach, lecz żaden z nich nie odpowiadał. No...! No co znowu?!
– Awaria – powiedział grobowym tonem ktoś za nim. Alec odwrócił się i spojrzał z zaskoczeniem na niskiego chłopaka. – Musisz iść schodami – oznajmił Łowca beznamiętnie i ruszył w swoją stronę.
Lightwood prychnął i skierował się do schodów.
Potrzebuję odpoczynku, tak, zdecydowanie... Musi tak wiele spraw załatwić jeszcze przed południem! Zaległe raporty, grafik na dzień dzisiejszy, a i jeszcze przede wszystkim musi się spotkać z Magnusem...
– Ugh! – warknął sam do siebie, stawiając krok na pierwszym stopniu. Na wspomnienie złoto-zielonych oczu Magnusa zrobiło mu się słabo, a umysł zamroczył w ciemnych plamach. No nie było szans, żeby dotarł do swojego pokoju...!
– Alec!
Nie.
NIE.
Absolutne nie. Nie w tej chwili.
Alec zignorował nawoływanie i odbiegł od schodów. Diabli nadali całe to... to wszystko! I gdzie awaryjne zasilanie wind?! On potrzebuje pilnie znaleźć się w zaciszu własnej sypialni!
– Alec, poczekaj że...!
Łowca nie zatrzymał się nawet na moment. Oparł się dłonią o najbliższe drzwi, a kiedy dostrzegł napis na nim, niemal zawył z uciechy. Chwycił za klamkę i wpadł jak burza do łazienki. Zakręcił zamek za sobą i na chwiejnych nogach podszedł do umywalki.
W pomieszczeniu nie było nikogo, tego mógł być pewien. Sama łazienka wyglądała na jedną z tych, o której większość zdążyła już dawno zapomnieć. Nie remontowana już od dobrych czterdziestu lat, z nie działającym oświetleniem przypominała bardziej scenę z horroru. Jedynym źródłem światła był brudny wykusz naprzeciwko drzwi. Alec odkręcił zimną wodę i natychmiast ochlapał nią twarz, a kilkoma kroplami przetarł też swój kark. Spojrzał na własne odbicie w lustrze. Mał rozbiegany wzrok i usta wciąż rozchylone od czasu...
CZYTASZ
Zemsta
FanfictionMagnus Bane w gruncie rzeczy nie przepadał za swoimi oficjalnymi obowiązkami jako Wysoki Czarownik Brooklynu. Głównym winowajcą tego stanu rzeczy był Robert Lightwood, przywódca Nowojorskiego Instytutu. Ku zgrozie Magnusa miał on nieprzyjemną tenden...