Rozdział 10

346 14 0
                                    

 Zaczęłam robić makijaż na moją randkę z Buckym. Pomalowałam lekko oczy i usta, a brwi zostawiłam bez malowania. Ubrałam swoją ulubioną błękitną sukienkę i białe szpilki. Jako ktoś kto żyje ponad dziewięćset lat, znajduje to wyjątkowo ciekawe jak styl ubioru zmienił się w ciągu tylu wieków. Gdy zrobiłam się w pełni gotowa usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć drzwi.

-Allis... - przestał mówić na chwilę. -Wow, wyglądasz pięknie. Proszę to dla ciebie. - podarował mi różowego tulipana.

-Dziękuje. Za komplement i kwiatka. - uśmiechnęłam się i poczułam rumieniec na twarzy. -Wejdź proszę. - przepuściłam go w drzwiach by wszedł. -Pójdę wsadzić kwiatka do wody i możemy iść.

-Oczywiście. - wlałam do wazonu trochę wody i wsadziłam tulipana do środka. Odłożyłam wazon na stół.

-Chodźmy. - powiedziałam w jego stronę, biorąc sweterek. Minęłam go w drzwiach, Bucky poszedł za mną. Zamknęłam drzwi na klucz i wyszliśmy z bloku. -Gdzie idziemy? - zapytałam.

-To niespodzianka, zobaczysz zaraz. - uśmiechnął się słodko. Mogłabym patrzeć na ten uśmiech godzinami, a znam go dopiero kilka dni. Po piętnastu minutach dotarliśmy do uroczej restauracji, której nigdy nie widziałam.

-Nie wiedziałam o tej restauracji. - powiedziałam, wchodząc do środka.

-Ja sam dowiedziałem się o niej kilka dni temu, gdy szukałem dobrego miejsca na randkę. - uśmiechnął się. Usiedliśmy przy stoliku i po chwili przynieśli nam menu. -Ja poproszę steka i whisky. - powiedział do kelnerki.

-Ja to samo poproszę. - powiedziałam, podając menu kelnerce.

-Nie dość, że pijesz whisky to i jeszcze stek, kobieta idealna. - zaśmiał się.

 Po kilkunastu minutach dostaliśmy posiłek. Jedliśmy nasze steki rozmawiając cały czas. Praktycznie wcale nie było ciszy, a jak już cisza nastała to nie była ona niezręczna. Rozmawialiśmy o wielu aspektach naszych żyć, w niektórych kwestiach musiałam trochę skłamać z wiadomych względów. Po trzech godzinach randka dobiegła końca. Razem z Buckym doszliśmy właśnie pod moją kamienice.

-Dziękuję za idealną randkę. - powiedział patrząc mi w oczy.

-Ja również dziękuję. - pocałowałam go w policzek. -Było idealnie. - uśmiechnęłam się nieśmiało. Czułam, że zaczęłam się czerwienić.

-Zobaczymy się niebawem? - spytał.

-Jestem jak najbardziej za.

-W takim razie do zobaczenia Allison.

-Do zobaczenia Bucky. - wymieniliśmy uśmiechy i odszedł w swoją stronę.

 Przez kolejne tygodnie nie działo się nic ciekawego. Spotkałam się kilka razy z Buckym na zwykły spacer ale też byliśmy na paru randkach. Wczoraj po randce staliśmy się oficjalnie parą. Możliwe, że było to trochę szybko ale nie jestem cierpliwym człowiekiem. Nasza relacja rozwijała się dosyć szybko i było mi to na rękę. Wiedziałam, że Bucky jest dobrym człowiekiem. Nie byłam pewna czy jestem dla niego idealna ale nic nie poradzę. Czuje, że zaczynam zakochiwać się w tym człowieku. Moja druga miłość w moim bardzo długim życiu. Mam tylko nadzieję, że tym razem nie skończy się tak samo. Śmierć mojej kolejnej miłości będzie dla mnie dosyć dużym ciosem. Nie jestem gotowa zostać znowu sama.

 Starałam się opanowywać swoją żądzę krwi do minimum. Ostatnie co chciałam, żeby dowiedzieli się o wampirze, który pije z ludzi krwi albo co gorsza zabija. Trochę mi brakowało tego szaleństwa, które towarzyszyło mi przez większość życia w Europie. W tamtych krajach nie bałam się dać upust swoim emocją. Wiedziałam, że nie zamierzam tam zostawać przez dłuższy czas, więc bawiłam się mocno.

 Wiele ludzi zginęło z moich rąk kiedy nie mogłam kontrolować swoich zachowań przez pewne okresy swojego życia. To też był jeden z powodów dla jakich opuściłam tamten kontynent. Chciałam dać odpocząć tym krajom, przestać ich nawiedzać. W Ameryce zawsze czułam się pewniej, potrafiłam się lepiej kontrolować.

 Może to dlatego, że większość czasu miałam swojego brata obok albo po prostu ze względu na sentyment do mojego rodzinnego kraju. Nigdzie nie czułam się jak w domu. Nie potrafiłabym teraz wrócić do życia w swoim mieście w którym się urodziłam, nazywanego od jakiegoś czasu Mystic Falls. Z tym miastem mam za dużo złych wspomnień by wrócić do szczęśliwego życia jakie miałam tam aż do śmierci Henrika.

 Aktualnie Nowy Jork najbardziej mi przypomina dom, dom którego zawsze szukałam i to wszystko dzięki Buckiemu. Jest szansa, że za dużo mu zawdzięczam mimo krótkiego okresu czasu. Powinnam być bardziej niezależna ale tak naprawdę całe życie szukam kogoś, z kim mogłabym zbudować swoje życie od podstaw. Tylko gdyby to wszystko było takie łatwe.

IMMORTALITAS Mikaelson | Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz