Rozdział 15

402 27 8
                                    

 Następne dni były szalone. Po gonitwie Stevena za zamachowcem, który się zabił, blondyna zrekrutowali do wojska, by robić z siebie klauna. Steve dostał komiczny, niebieski strój z tarczą i został nazwany Kapitanem Ameryką.

 Oglądałam z daleka jak mój przyjaciel rozmawia z Peggy, dopóki w rozmowie nie padła liczba 107. Zwróciłam głowę w ich kierunku i Steve miał taką samą reakcję jak ja. Coś w sercu okuło mnie na myśl o śmierci Buckyego. Obydwoje wstali ze sceny na której rozmawiali i pobiegli w stronę namiotu, pobiegłam za nimi, z bezpiecznej odległości oczywiście.

-Pułkowniku. - odezwał się Steve do mężczyzny w namiocie.

-Gwieździsty pan, co zawsze ma plan. - wywróciłam oczami na słowa Pułkownika. -Jaki plan na dziś?

-Chcę listę ofiar z Rossano. 

-Nie będziesz mi rozkazywał. - odpowiedział mu i zacisnęłam pięści ze złości na słowa tego faceta, kim on jest?

-Sierż. James Barnes z 107. pułku. - dopowiedział Steve.

-Odbędę z panią niemiłą rozmowę. - powiedział w stronę Peggy.

-Proszę powiedzieć, że żyje. - wyszeptałam to samo zdanie po Stevie. -B A R...

-Umiem literować. - wtrącił wkurzony już Pułkownik. -Podpisałem tyle listów kondolencyjnych, że nie idzie ich zliczyć, ale kojarzę nazwisko. Przykro mi.

 Po tych słowach się wyłączyłam. Poczułam jak mój gniew wzrasta w moim ciele, ale zanim zdążyłam zrobić coś głupiego, czego mogłabym żałować później, zauważyłam Steva. Jego mina była zdeterminowana. Po skończeniu jego rozmowy z Peggy w aucie, podeszłam do niego, by porozmawiać.

-Stevie?

-Ali, co tutaj robisz?

-To nie jest ważne. Po twojej minie wywnioskowałam, że masz jakiś plan. Co zamierzasz zrobić?

-Em, Peggy ma jakieś znajomości, zamierzam odbić Buckyego i całą 107. pułku. 

-Dobrze. - wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu w oczy. -Zapomnij o tej rozmowie i zrób wszystko co w twojej sile, by przyprowadzić naszego chłopaka do domu.

 Po tych słowach zniknęłam, używając mojej prędkości. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc poszłam na małe polowanie, by wyżyć się.

 Znalazłam dosyć ustronne miejsce niedaleko Brooklynu. Nie chciałam nikogo zabijać, więc tylko brałam z ludzi tyle krwi, by mi ulżyło. Po wypiciu z kilku ludzi, wróciłam do domu.

 Minęło kilka dni od mojej rozmowy ze Stevenem i dalej nie miałam żadnej odpowiedzi. Siedziałam w mieszkaniu, czytając książkę, którą chciałam przeczytać. Przewracałam kartkę, gdy usłyszałam pukanie. Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć drzwi.

-Bucky? - zapytałam, gdy otworzyłam drzwi i ujrzałam szatyna, stojącego z kwiatami.

-Hej Allison. Tęskniłem. - powiedział z małym uśmiechem.

-Też tęskniłam Buck. - przepuściłam go w drzwiach. Gdy tylko wszedł do środka, pocałowałam go.

 Spędziliśmy następne dni w swoich objęciach. Wiedziałam, że niedługo Bucky razem ze Stevenem jedzie walczyć na froncie, by wybić wszystkie jednoski HYDRY. Dlatego też chciałam kilka dni tylko dla nas.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 24, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

IMMORTALITAS Mikaelson | Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz