^4^

200 7 1
                                    

Jungkook pov

2 tygodnie później...

Siedzieliśmy teraz w salonie oglądając jakichś film. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Uwielbiam widzieć jego rumieńce za każdym razem jak przyłapie mnie na wpatrywaniu się w niego. Wygląda jak anioł. Może to przez te wydarzenia a może to przez to wino atmosfera w pomieszczeniu była gorąca.

Znowu te piękne rumieńce na jego delikatnej skórze. Tym razem nie oderwał wzroku tylko wpatrywał się we mnie. Jego oczy są tak cholernie hipnotyzujące. Moje serce podskoczyło na widok jego idealnej sylwetki zmierzającej w moim kierunku. Nie liczyłem na dużo bo to dopiero parę tygodni ale cholera....

Spoglądał na mnie wzrokiem pełnym pożądania. O mój boże. Wdrapał mi się na kolana. Moje ręce na jego plecach, głowa oparta o kanapę. Jego ręce na mojej szyi, nogi wzdłuż moich ud. Nasze krocza ocierające się o siebie. - Jesteś tak cholernie pociągający kochanie- nasze usta prawie się dotykały. Delikatnie przybliżyłem się do niego aby musnąć jego piękne soczyste truskawkowe usteczka. Wpiłem się w jego bezbronne wargi. Jęknął gdy zjeżdżając moimi dłońmi niżej złapałem za jego pośladki i przyciągnąłem mocniej do siebie. 

Wykorzystując sytuację wepchnąłem swój język do jego buzi smakując każdy skrawek. On był tak cholernie smaczny a ja tak cholernie głodny jego ciała. Zjechałem swoimi ustami na jego policzki, żuchwę, szyję gdzie się chwilę zatrzymałem aby zostawić na niej różowofioletowe barwy. Powędrowałem do jego obojczyków również je naznaczając. Jasnowłosy cicho jęczał i wzdychał za każdym razem gdy mocniej zassałem się na jego skórze. Każdy mój ruch był delikatny ale stanowczy. Chce mu pokazać, że potrafię się troszczyć ale i postawić na swoim.

Już chciałem go podnieść i zanieść do sypialni gdy w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. No kurwa chyba sobie żartujecie. Koleś był ewidentnie natrętny. Niechętnie wstałem ostatni raz zahaczając o jego usta. Już byłem gotowy wygarnąć temu kolesiowi ale jednak widok jaki zastałem po otwarciu drzwi mnie sparaliżował.

...

- Słońce przynieś apteczkę bardzo cię proszę- posadziłem miętowłosego przyjaciela na kanapie. - Skarbie to jest Min Yoongi mój przyjaciel, o którym ci mówiłem- wyjaśniłem odbierając apteczkę z jego trzęsących się rąk. - Co się stało?- zapytał się starszego. - Taehyung jak się nie mylę, miło poznać, aaa tam to nic takiego przegrałem w kasynie-,- Stary miałeś tam już nie chodzić to się zawsze tak kończy-,- A tam sranie w banie nic mi nie jest-,- Jak to nic ci nie jest masz rozcięty policzek ty głąbie- zdenerwowałem się teraz- Masz przestać tam chodzić jasne-,- Okej mamusiu- zaśmiał się na co jeszcze bardziej mnie zirytował.

Siedziałem teraz na kanapie, Yoongi na fotelu już opatrzony a Kim właśnie przyszedł z kuchni z herbatą. No złoty człowiek. - Chodź do mnie już po wszystkim nic się nie stało- powiedziałem do Tae otwierając dla niego ramiona było widać, że jest w szoku może nawet odrobinę się boi. Usiadł mi na kolana i wtulił się w moją szyję zahaczając o nią noskiem.

- Muszę się zbierać gołąbeczki, miło się na was patrzy ale czas goni- on sobie chyba żartuje - Ty nigdzie nie idziesz, nocujesz tutaj nie wypuszczę cię w takim stanie samego - go chyba pojebało.

Moje słoneczko leżało teraz w śnieżnobiałej pościeli zakopane pod sam nosek. Delikatnie się trząsł. Od razu znalazłem się koło niego. - Słońce wszystko w porządku? Co się dzieje- usiadłem koło niego a on wtulił się we mnie siadając na mnie okrakiem. - Nie chce żeby tobie się coś stało- nie no trzymajcie mnie bo się rozpływam- Nic mi się nie stanie kotek, jestem rozważny i odpowiedzialny, cichutko- pozwoliłem mu mocniej się we mnie wtulić - A pomyśleć, że jeszcze parę tygodni temu nienawidziłeś mnie z całego serca-....

...

Słońce świeciło dzisiaj nieubłaganie bardzo. Zjedliśmy śniadanie i usiedliśmy w salonie. - Zostaniesz z nami jeszcze na parę dni co ty na to? Doleczysz się, będziemy mieli na ciebie oko- zaproponowałem bo szczerze martwiłem się o jego stan. - Dobra, w sumie to nie czuję się jeszcze na siłach. Dzięki-,- Nie ma sprawy stary-.

Dzwonek do drzwi, wzrok blondyna na mnie - Jiminie totalnie zapomniałem- wyrwał się z moich objęć i pobiegł do drzwi. Otwarcie drzwi, śmiechy, zamknięcie drzwi szybki odgłos stóp i w ten o to sposób mam przed sobą moje słońce i jego przyjaciela. - Jimin Jeona już znasz to jest- Min Yoongi miło poznać- przerwał mu Yoongi. Co w niego wstąpiło?- Miło mi Park Jimin- Czemu on się rumieni? Oho już chyba wiem co jest na rzeczy.

- Co ci się stało- zapytał niepewnie - Jeśli mogę spytać - dodał z uprzejmością- A to nic takiego problemy w pracy już po wszystkim- parsknąłem na tą odpowiedź bo ni jak się miała do prawdziwych wydarzeń - No co się tak patrzysz- ten kurdupel mierzył mnie teraz wzrokiem. - Nic nic- odpowiedział a gdy tylko Jimin odwrócił od niego wzrok przejechał swoim palcem po gardle. Ta bo już się boję.

- Słuchaj bo mam do ciebie sprawę- zaczął Jiminshi a Kim tylko delikatnie podniósł swoją główkę z mojego torsu- Bo wiem, że miałeś wrócić do kwiaciarni dopiero w przyszłym tygodniu ale Jennie wzięła chorobowe i nie ma kto ze mną zostać- Ja ci mogę pomóc- odezwał się Min- Co prawda nie mam doświadczenia i nie znam się na kwiatach ale zawsze mogę ci coś pomóc- ten uśmiech ja znam ten uśmiech aż za dobrze. Już widzę mojego przyjaciela w tych wszystkich kwiatkach i innych ciulstwach. On miał inne plany.

I w ten oto sposób Yoongi i Jimin wyjechali właśnie do pracy a ja zostałem ze śpiącym aniołkiem w moich objęciach sam na sam. Miziałem go lekko po policzku. Był taki uroczy i piękny. Musnąłem jego usta i zasnąłem razem z nim.

Ten anioł ma w sobie też diabła....

A już chcieliście tego smuta co nie. Będzie smut w następnej części tylko nie z głównymi bohaterami ;) Pojawia się nam ładnie Yoonmin.

Mafia obsession / TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz