Rozdział XV (Koniec)

51 6 3
                                    

Zamknęła oczy i powstrzymała łzy. Uczyła się opanowywać emocję od najlepszych. No cóż. Nie miała wyboru. Musiała jakoś uciec. Otworzyła ślepia i stanęła do walki. 

- Nie zamierzam bić kobiet - powiedział Pain. Brunetka go wyśmiała.

- To teraz "nie zamierzam bić kobiet" - nabijała się z niego. Starała się nie myśleć o Itachim ale to było trudne. Co chwilę rzucała wzrok na czarnowłosego. Gdy spojrzała na twarz rudowłosego mężczyzny zrozumiała, że on naprawdę nie chce walczyć. Stanęła prosto jedank trzymała się na boczności. Złapała syna i spojrzała na postać.

- A więc czego chcesz? Może dasz mi święty spokój? Bo nagle stałeś się taki kochany - Dalej się z niego nabijała jednak on trzymał nerwy na baczności. 

- Posłuchaj dam Ci święty spokój jeś... - jego myśl przerwał histeryczny śmiech Izumi. Histeryczny jak i ironiczny. No do tego śmiechu można dodać jeszcze śmiech przez łzy smutku. 

Chłopak wyciągnął rękę, żeby przycisnąć brunetkę do ściany jednak ta zrobiła zwinny unik i spojrzała tym razem na niego poważnie. 

- Posłuchaj kochany. Życie to nie bajka. Myślisz, że tak o sobie odejdziesz i ja o wszystkim zapomnę? Wybacz ALE TAK TO NIE DZIAŁA - starała się trzymać nerwy jednak przy jego towarzystwie było to trudne. Kobieta spojrzała poważnie na Itachiego i nie wytrzymała. Upadła na ziemię i jak najciszej starała się nie szlochać. 

 Wszyscy spojrzeli na dziewczynę i CHYBA zrobiło im się jej żal, ponieważ Konan podeszła do brunetki i podała jej rękę. Może jednak Akatsuki mają serce. 

 Izumi stała i patrzyła na ziemię. Myślała, że jest silniejsza psychicznie. Czuła w sobie gniew, smutek i zażenowanie. Chwyciła psa, który po chwili stał przy niej. Miała dosyć siebie i wszystkich innych. 

 Od tej jakże stresującej sytuacji uratowało ją pukanie do drzwi. "Goście" się schowali w swoim pokoju, a dziewczyna poszła do drzwi. Ujrzała tam Sasuke.

- Oh cześć - powiedziała przygnębionym głosem nie puszczając psa.

- Izumi? Płakałaś? - zapytał chłopak łapiąc brunetkę za ramię. Ta spojrzała na niego z oczami opuchłymi przez płakanie.

- Czytałam smutną książkę.. - wymamrotała patrząc z żalem na czarno włosego.

- Nie żartuj sobie ze mnie. Przecież widzę, że jest coś nie tak.. - powiedział. Brunetka odłożyła dziecko do łóżeczka obok.

- Mam dość.. - wymamrotała po czym wpadła w objęcia młodszego Uchihy. Był zszokowany. Przecież Izumi była silna i wytrwała. - Mam dość życia w taki sposób.. Czuje się jakbym tutaj nie pasowała.. - płakała mu w ramię.

- Cii.. spokojnie już jest dobrze.. - powiedział. Po czym wyczuł nieznajomą czakrę w pokoju obok.

- Izumi.. Kto jest w pokoju obok.. - zapytał spokojnie jednak poważnie.

Brunetka spojrzała na niego załamana. Sasuke zrozumiał. Był tam jego brat. Osoba, która doprowadziła Izumi do takiej sytuacji.

- To ON, prawda? - zapytał cały zdenerwowany.

- Sasuke.. Proszę nie.. - powiedziała mdlejąc.. Sasuke nie wiedział co się stało. Pomyślał, że może jest przemęczona jednak gdy odkrył jej brzuch zrozumiał. Była bliska wykrwawieniu się. Miała mnóstwo ran ciętych na brzuchu jak i na dłoniach.

- O mój boże Izumi! - powiedział przejęty. Akito zaczęła szczekać wyczuwając, że coś złego dzieje się z jej Panią. 

~~~~~

- Sarada wracaj z tą czapką! - krzyknął Makoto goniąc malusią Uchihę. 

- Nigdy braciszku! - dziewczynka strasznie głośno się śmiała. Dzieciom przyglądali się dorośli - Sasuke i Sakura oraz Itachi - Minęło 5 lat od kiedy Izumi zapadła w śpiączkę. Itachi stara się z tym pogodzić i godnie wychowuje syna. Natomiast Sasuke nie wybaczył Itachiemu. Dużo razy chciał go zamordować własnymi rękami jednak powstrzymywał go fakt, że Izumi będzie na niego zła, nawet bardzo. 

 Ich córka Sarada bardzo lubiła Makoto i uważała go za starszego brata. Tak jak chłopacy obiecywali, młody Uchiha wyrósł na bardzo mądrego mężczyznę. 

- Każda chwila jest dobra, żeby coś zmienić w swoim życiu.. - wymamrotał Itachi.

- Wujku, a skąd znasz to przysłowie? Bo tak śmiesznie brzmi? - Zapytało dziecko.

- Kiedyś piękna młoda dziewczyna była moim słońcem. Zapadła ona jednak, przez mój głupi błąd. Wiesz Deisuke, bardzo za nią tęsknie - powiedział lekko uśmiechnięty Itachi po czym młody Deisuke pobiegł bawić się z Saradą.

Długo włosy, starszy Uchiha wstał i obrócił się w stronę swojego młodszego brata. Przez chwilę myślał, czy aby na pewno wszystko z nim dobrze. Łzy napłynęły mu do oczy. Sakura spojrzała na mężczyznę pytająco odklejając się od swojego męża. 

- Itachi? Wszystko okej? - zapytała, co zirytowało Sasuke. Nienawidził jego imienia.

- No właśnie kochanie.. Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył - cała trójka usłyszała przyjemny i dobrze znany im głos. Obrócili się i zobaczyli długie, brązowe włosy..

------------------

KONIEC!

Hidden friendship | itaizu | [ZAKOŃCZONO]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz