- To wszystkie rzeczy Camille? - zapytała Isabelle, wskazując na przedmioty na stole. Była z wampirem w piwnicy.
- Wszystkie jakie znalazłem. - odparł zamyślony Raphael. - Ale ma kryjówki w całym mieście.
- Interesujące. - powiedziała intrygująco czarnulka podnosząc świecznik i przyglądając mu się z każdej strony.
- Myślałem, że szukacie Księgi zaklęć.- podjął chytrze wampir.
- Bo szukamy. - odparła Isabelle i odłożyła antyczny przedmiot ma miejsce.
- My?- Santiago niebezpiecznie zbliżył się do czarnowłosej. - Gdzie są twoi przyjaciele? - zapytał obnażając kły.
Isabelle wstrzymała oddech i spojrzała litościwie na wampira, modląc się w duchu o powodzenie Simona i Clary w ich szalonym pomyśle.
Bowiem Simon ruszył w tym czasie do więzienia, pchając trumnę, w której schowała się rudowłosa.
- Nikt mi nie wspominał o nowym więźniu. - odezwał się Stan, wampir, który teraz stał na służbie azylu krwiopijców.
- Ponieważ nie jesteś doradcą tymczasowego prezesa. - Simon próbował się wysilić na swobodny i opanowany ton, ale nerwy nim targały. - możesz to przedyskutować z Raphaelem ale nie radziłbym. Słyszałeś co spotkało gości, który kwestionował jego decyzje. - odparł pewniejszy siebie.
- Nie ruszaj się stąd. - warknął tylko i odszedł. Simon odprowadził go wzrokiem i upewniwszy się, że jest wystarczająco daleko, zignorował jego polecenie i pchnął trumnę w kierunku celi Camille.
Tymczasem Santiago nerwowo przechadzał się po pomieszczeniu. - Naprawdę sądziłaś, że taktyka grania na zwłokę podziała? - zapytał z niedowierzaniem.
- Nie... ale myślałam, że to poskutkuje. - odparła pewniej i ścisnęła mocniej bicz w dłoniach.
- Typowy Nocny Łowca.. - pokręcił Raphael z politowaniem głową. - Nie doceniacie wampirów. - powiedział i zniknął z piwnicy.
Isabelle tylko łudziła się, żeby Clary zdążyła.
Luke wraz z Alec'em przystali na chwilę.
- Co z Hodgem? - zapytał Luke czarnowłosego.
- Będzie żył. Bardziej martwię się zachowaniem Jace'a. Valentine namieszał mu w głowie. - odparł zamartwiony.
Przywódca stada widział troskę i nerwy wymalowane na twarzy młodego łowcy. - Chodzi Ci o Renwick?
- Tak. Ostatnio dużo przeszedł. - odparł z westchnięciem. - z resztą jak my wszyscy. Sprawa Beth wciąż pozostaje otwarta a my nic nie wiemy. Clave milczy jak zaklęte.
Luke posłał mu współczujące spojrzenie i położył swoją szeroką rękę na ramieniu łowcy. Już miał coś powiedzieć ale zamilkł w pół słowie, gdy ujrzał, że za plecami Alec'a nikogo nie ma.
- Gdzie oni są? - zapytał alfa. Alec zmarszczył brwi.
- Co masz namyśli? - też zapytał i podążył wzrokiem za wilkołakiem. Jace'a i Hodge'a nie było pod ścianą. - Cholera. - zaklął.
Po chwili wyciągnął z kieszeni telefon i wystukał na wyświetlaczu numer swojego Parabatai. Po kilku sygnałach usłyszał dźwięk, sugerujący brak odpowiedzi. Alec zaklął siarczyście na swojego przyjaciela i ponownie wybrał jego numer. Tym razem odebrał.
- Co ty do cholery wyprawiasz? I gdzie ty jesteś? - zapytał bez zbędnego powitania czy jakiegokolwiek wstępu. Był cały rozwścieczony.
- Idę po Valentine. Pomóż Clary. - powiedział po drugiej stronie Jace.
CZYTASZ
Angelic Destiny | Alec Lightwood [2]
FanfictionBOOK TWO OF ANGELIC TRILOGY Annabeth Lynn tym razem musi znieść decyzję Clave, wobec czego zobowiązana jest udać się do stolicy Nocnych Łowców by zapieczętować swój los na ławach rady. Jednak jej przeznaczenie po raz kolejny nie układa się tak jak...