Pierwszy dzień szkoły Casey minął całkowicie inaczej niż sobie to wyobrażała. Obudziła się dziesięć minut przed budzikiem. Niechętnie opuściła swoje ciepłe i wygodne łóżko. Za oknem wiało chłodem, krople deszczu spływały po oknie, a liście wirowały w powietrzu. Mimo tej dla większości złej pogody na twarzy Paverell wciąż widniał uśmiech.
Dziewczyna ruszyła w stronę łazienki, gdzie wykonała swą poranna rutynę. Wciągnęła przez głowę swoją ulubioną szarą bluzę z kapturem. Włosy związała w niskiego koka. Nie nosiła na co dzień makijażu, uznawała, że jest jej on zbędny, nie chciało jej się go również robić.
Brunetka delikatnie zaczęła budzić swoją, jeszcze śpiącą współlokatorkę. Aila nawet nie drgnęła. Casey nie poddawała się i zaczęła ją coraz mocniej szturchać, blondynka po dłuższej chwili zaczęła powoli otwierać oczy. Obie po 20 minutach opuściły dormitorium.
Idąc pustymi korytarzami dziewczyny kontynuowały rozmowę zakończoną nad ranem. Opowiadały sobie o latach spędzonych osobno. Alia ciągle mówiła o niesamowitych chwilach jakie przeżyła ze swoją rodziną i przyjaciółmi. Casey słuchała przyjaciółki z zaciekawieniem, jednak w głębi duszy była smutna. Wiązało się to z brakiem jakichkolwiek miłych wspomnień z ostatnich lat.
Dziewczyny dotarły właśnie do drzwi wielkiej sali. Przekroczyły próg i skierowały się w stronę stołu gryfonów. W wielkiej sali mimo późne godziny było prawie pusto. Alia pewnym krokiem siadła na swoim miejscu i zaczęła nakładać śniadanie. Casey wciąż stała przy drzwiach i rozglądała się dookoła. Od dziecka była nieśmiała w towarzystwie osób jej nieznanych. Blondynka gdy po chwili zorientowała się, że jej współlokatorka nie siedzi obok niej postanowiła po nią pójść. Uparta Casey próbowała sprzeciwić się przyjaciółce, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów.
W trakcie gdy dziewczyny spożywały swój pierwszy tego dnia posiłek do sali wparowała grupa gryfonów. Robiąc wiele szumu i zamieszania usiedli oni niedaleko dziewczyn. Alia zaczęła ze wszystkimi miła rozmowę, Casey natomiast siedziała spokojnie z boku. Bliźniacy Weasley spoglądali na nią podejrzliwym wzrokiem. Dziewczyna od razu domyśliła się, że coś knują. Dosyć łatwo rozgryzła ich sztuczkę. Bracia kiedy wchodzili wlali jej do picia eliksir zmieniający kolor włosów, poznała go po charakterystycznym różowym osadzie.
Chwilę po przyjściu gryfonów na sali znalazła się również grupa ślizgonów z Kevinem na czele. Jak to mieli już w zwyczaju zaczęli obrażać wszystkich którzy im podpadli, w większości były to osoby z domu lwa. Najbardziej pyskaty był pierwszoroczniak- Draco Malfoy. Zaczął wyzywać wszystkie osoby krwi innej niż czystej. Kevin był tylko w połowie czarodziejem, jego ojciec był mugolem, dlatego też chciał uspokoić i uciszyć blondyna. Tak właśnie zaczęła się wielka kłótnia. Draco zaczął wyzywać kuzyna Casey od góry do dołu. Dziewczyna nie mogła tego słucha, postanowiła pomóc Kevinowi pomimo, że on nigdy nie chce pomocy.
Wstała od stołu i ostrożnie podeszła do chłopców. Nikt nie dał jej dość do słowa więc postanowiła załatwić to inaczej. Krzyk Casey dało się usłyszeć prawie w całej sali. Gdy wszystkie oczy skierowane były na nią grzecznie zaproponowała kłócącej się dwójce pojedynek. Oboje bez zastanowienia zgodzili się. Przed pojedynkiem dziewczyna udawała że jest po stronie młodszego chłopaka. Był on w takim amoku, że nie zauważył jak podano mu napój który bliźniacy Weasley przygotowali dla Casey. Cała sala zaczęła się śmiać. Malfoy nie wiedział co ma zrobić, dopiero gdy ktoś z jego kolegów powiedział mu co ma na głowie wpadł w furię.
Zaczął wymierzać różdżką w Paverell. Dziewczyna zawsze w kieszeni nosiła kwaszaczki. Były to strzelające kuli, wypryskające żółtą cieczą. Draco w różowych włosach i z żółtymi plami na szacie wybiegł z sali. Wszyscy byli pod ogromnym wrażeniem wyczynu dziewczyny. Od kiedy przybyła do szkoły nikt nie interesował się nią za bardzo, aż tu nagle stając w obronie kuzyna uprzykrzyła życie nie tylko Malfoyowi, ale także jego paczce, która zdążyła nabroić wystarczająco dużo.
Sytuacja z rana rozniosła się po całej szkole. Rudowłosi bliźniacy od tego czasu bardzo przyglądali się Casey. Zawiedzeni oczywiście byli faktem, że ich żart na dziewczynie się nie udał. Pocieszający był fakt, iż przyczynili się do czegoś niesamowitego.
Tego dnia drużyna domu lwa miała mieć spotkanie z kapitanem. W drodze na boisko słychać było Freda i Georga na temat Casey i jej wyczynu. Wszyscy mieli już dość słuchania na ten temat, oni jednak na to nie zważali. Oliver Wood - kapitan drużyny, przez wszystkie wspólnie spędzone lata w szkole wysłuchiwał o niesamowitych dokonaniach braci był jednak zdziwiony, że mówią oni o kimś innym. Podczas tej opowieści brunet zwrócił uwagę na jeden szczegół- kwaszaczki.
Wood w tamtej chwili zadał więcej pytań niż przez całe swoje życie. Dopytywał o każdy nawet najmniejszy szczegół. Bliźniacy jak i cała drużyna byli w wielkim szoku. Na większość pytań nikt nie zdołał mu odpowiedzieć. Postanowił on więc wziąć sprawy w swoje ręce. Poszedł on szukać Alii i jej przyjaciółki.
Po dość długim czasie znalazł w końcu Alie. Była ona jednak sama. Zdziwiło ją zachowanie chłopaka. Był roztargniony, zmieszany i pełen emocji. Nie dawał on dojść dziewczynie do słowa. Ona zamiast na niego krzyczeć bądź mu przerywać, czekała aż zabraknie mu tchu, co stało się bardzo szybko. Jak się okazało blondynka nie miała pojęcia gdzie znajduje się Casey, szukała jej już od parunastu minut.
Paverell obecnie przechadzała się po zamku ze swoim kuzynem. Kevin był pod wielkim wrażaniem wyczynu kuzynki, lecz z drugiej strony uważał, że sam świetnie dałby sobie radę i nie potrzebował jej pomocy. On dziecka Kevin chciał być samodzielny i niezależny. Nie było to dla niego za dobre zwłaszcza, że zaczął odcinać się od innych i żyć sam w wieku przedszkolnym. Nie okazywał on nigdy chęci pomocy od innych, wyjątkiem była wyłącznie jego mama. Kobieta nie miała najłatwiejszego życie, dlatego chłopak nie chciał jej go jeszcze bardziej uprzykrzać i się jej sprzeciwiać. Do tej pory obwiniał się za to jaki był w jako dziecko.
Spacer w deszcz był ulubioną aktywnością dwójki kuzynów. Od małego chodzili razem na piesze wycieczki które przynosiły im wiele frajdy, a w szczególności te w deszczowej i burzowej pogodzie. Dzisiaj jednak niebyło jak zawsze. Wszystkie znaki wskazywały na to, że ten dzień nie zakończy się najlepiej.
•
𝑁𝑜 𝑡𝑎𝑘 𝑡𝑟𝑜𝑐ℎ𝑒̨ 𝑚𝑛𝑖𝑒 𝑡𝑢 𝑛𝑖𝑒 𝑏𝑦𝑙𝑜, 𝑧𝑎 𝑐𝑜 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑝𝑟𝑎𝑠𝑧𝑎𝑚. 𝑇𝑒𝑟𝑎𝑧 𝑛𝑎𝑠𝑧𝑐𝑧𝑒𝑠𝑐𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡𝑒𝑚 𝑗𝑢𝑧̇ 𝑝𝑜 𝑒𝑔𝑧𝑎𝑚𝑖𝑛𝑎𝑐ℎ 𝑖 𝑤𝑘𝑜𝑛𝑐𝑢 𝑠𝑘𝑜𝑛́𝑐𝑧𝑦𝑙𝑎𝑚 𝑠𝑧𝑘𝑜𝑙𝑒. 𝑃𝑜𝑠𝑡𝑎𝑟𝑎𝑚 𝑠𝑖𝑒 𝑝𝑖𝑠𝑎𝑐 𝑐𝑧𝑒𝑠𝑐𝑖𝑒𝑗. 𝑁𝑖𝑒 𝑛𝑎𝑗𝑙𝑒𝑝𝑠𝑧𝑦 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑡𝑒𝑛 𝑟𝑜𝑧𝑑𝑖𝑎𝑙, 𝑎𝑙𝑒 𝑗𝑢𝑧 𝑤𝑎𝑚 𝑔𝑜 𝑤𝑠𝑡𝑎𝑤𝑖𝑒 ℎ𝑎ℎ𝑎
𝑇𝑜 𝑑𝑜 𝑛𝑎𝑠𝑡𝑒𝑝𝑛𝑒𝑔𝑜
𝐵𝑦𝑒𝑒𝑒
𓆙
CZYTASZ
𝒁(𝒂)𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 ~ 𝑂𝑙𝑖𝑣𝑒𝑟 𝑊𝑜𝑜𝑑
Random•Casey Paverell rozpoczyna naukę w najlepszej szkole magi 5 lat później niż powinna. Zmierzy sie z wieloma problemami. Stara się odnaleźć sama siebiei wszystko co jej zabrano• Siemson, ogółem jest to moja pierwsza ksiażka w życiu. Mam nadzieje, że...