• 𝐶𝑧𝑒̨𝑠́𝑐́ 5 •

52 2 2
                                    

Casey nie wiedziała co dzieje się w domu, nie rozmawiała z nikim nawet ze swoją siostrą. Dziwne było, że mała Katie sama do niej nie przychodzi. Jak domyślała się szatynka rodzice pewnie jej zabraniali. Tego dnia rodzice dziewczyny musieli jechać na 2 dniowe zebranie. W domu nastała więc całkowita cisza. Dziewczyna postanowiła opuścić swój pokój.  Schodząc po długich, szklanych schodach z czarną kamienną barierką dziewczyna postanowiła zaglądnąć do pokoju siostry. Mimo iż było wcześnie rano w pokoju było ciemno. Jej siostra miało okno od strony lasu, wszystkie drzewa blokowały dopływ promienni słonecznych. Dziewczyna nie nikogo w pomieszczeniu, postanowiła sprawdzić w innych miejscach. Nigdzie jednak nie znalazła jednak swojej siostry, a sprawdzała nawet ogrodzie.                                      Casey może nie znalazła Katie, ale natknęła się na zwiędnięte już od dawna bratki posadzone kiedyś przez nią w ogródku. Po chwili przyglądania się kwiatkom przypomniały się jej wspomnienia z dzieciństwa. Casey jest bardzo sentymentalną osobą, trzyma nawet najmniejsze i najdziwniejsze rzeczy z którymi wiąże jakieś wspomnienie. Miała ona nawet pudełko pełne zdjęć i właśnie takich przedmiotów. MIAŁA, no właśnie pewnie zastanawiacie się co się z nim stało. Otóż matka dziewczyny kilka lat po przeprowadzce wpadła w furię, gdyż dziewczyna codziennie przeglądała to pudełko i wspominała stare czasy.  Igwiria za wszelką cenę chciała aby jej córka zapomniała o tym jak kiedyś żyła, o jej przyjaciołach, naukach gry w quiddicha i jej dziecięcej sympatii. Dlaczego jednak to robiła? Bała się że jej niecne zamiary i zdarzenia z przeszłości mogą wyjść na jaw.

Szatynka weszła z powrotem do domu, na zewnątrz było dość chłodno jak na lato.  Casey była ubrana w letnią białą sukienkę na ramiączkach. Stojąc chwilę poza domem lekko przemarzła. Już w środku zrobiła sobie mrożoną kawę , piła ją prawie codziennie. Usiadła sobie na długiej czarnej kanapy. Przypominała sobie wszystkie szczęśliwe chwile ze swojego życia, nie było ich jednak za wiele. Prawie wszystkie były z lat dziecięcych.   Pierwszego roku na świecie nie pamiętała w ogóle co nie dziwiło jej za bardzo. Gorsze było dla niej poczucie dziury we wspomnieniach, jakby ktoś wymazał jej pamięć. Szybko jednak wyrzuciła ta myśl z głowy.  Wstała pośpiesznie z kanapy i ruszyła w stronę strychu.                                                         Szczerze powiedziawszy nigdy tam nie była. Dziewczyna uchyliła klapę i wysunęła stare drewniane schody. Na strychy było czarno, dziewczyna o mało nie potknęła się o własne nogi. Wyjęła z kieszeni swoja różdżkę, wypowiedziała zaklęcie i zaraz w pomieszczeniu się rozświetliło. Jasne białe światło wydobywające się z magicznego patyka które dziewczyna trzymała dosyć blisko twarzy, lekko ją oślepił. Casey przez chwilę chodziła z mroczkami przed oczami. Wpadła wtedy na coś i padła na twarz. Może jeszcze nie wiecie, ale dziewczyna była czasami straszną ciamajdą. Gdy podniosła się i otrzepała z kurzu zaczęła przyglądać się obiektowi na który wpadła. Otóż było to pudełko o którym rozmawialiśmy wcześniej. Jakie było dziwienie Casey gdy je zobaczyła, był prawie pewna że matka je wyrzuciła lub spaliła. W mgnieniu oka dziewczyna zaczęła przeglądać jego zawartość. 

𝒁(𝒂)𝒈𝒖𝒃𝒊𝒐𝒏𝒂 ~ 𝑂𝑙𝑖𝑣𝑒𝑟 𝑊𝑜𝑜𝑑Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz