Część piąta

860 31 2
                                    

MINĘŁO TROCHĘ PONAD PÓŁ GODZINY, odkąd oboje widzieli się bez ucieczki z wieży i żadne z nich nie próbowało nawiązać kontaktu.  Draco wciąż znajdował się na szczycie wieży, myśląc, jak nieszczęśliwy znów  się czuł.  Siedział na krawędzi wieży i oparł ręce o balustradę, wypuszczając kolejny westchnienia.  Ponieważ mieli dzień wolny w Hogwarcie, nie spieszył się, żeby ich stamtąd wyciągnąć, o ile ta dziewczyna, Annelisse, mu nie przeszkadzała.

Tuż pod nim - w klasie znajdowała się Annelisse, przeszukująca półkę w poszukiwaniu interesujących lektury.  Musieli czekać, aż ktoś im otworzy, pomyślała, że ​​przeczytanie będzie łatwiejsze.  Poza tym ona też nie miała nic innego do roboty, więc czekała cierpliwie i nie tracąc opanowania. 

Palcami delikatnie dotknęła znajdujących się w nim książek i przeczytała tytuły.  Przewodnik po mapie gwiazd, faz księżyca, kosmicznej epoki i kosmicznej pogodzie... Było tego wiele.

Znalazła jeden i postanowiła zdjąć go z półki. Oglądała go już wcześniej, czytając tytut, Encyklopedia konstelacji: poznaj niebo.

Przez chwilę zerknęła na stół profesor Sinistra i uznała, że jest on kuszący. W końcu zostali zamknięci, nie mogąc się wydostać, dlaczego nie usiąść na jej krześle? Uśmiechnęła się do siebie zrobiła to bez wahania.

Odsunęła krzesło od biurka i usiadła na nim, wydając z siebie cichy jęk rozkoszy, lekko przewracając oczami. To krzesło było wyściełane, zupełnie nie przypominało tych, z których uczniowie musieli korzystać na co dzień. Poruszyła się na tym krześle, czując, jakie było miękkie.

Buttons podszedł do stołu, a potem usiadł na nim obok Annelisse, a ona uśmiechnęła się do niego radośnie. Uwielbiała, kiedy dotrzymywał jej towarzystwa. Otworzyła książkę i zaczęła przeglądać kilka pierwszych stron, aż doszła do początku czytania.

To, czego Annelisse w ogóle się nie spodziewała, to niepokojenie tą samą myślą w kółko, kiedy próbowała czytać. Jej umysł wciąż myślał o Draco, dlaczego nie pójść z nim do wieży i dotrzymać mu towarzystwa. W końcu byli razem zamknięci. Myślała o wejściu na górę i rozpoczęciu z nim rozmowy, ale oczywiście wiedziała, że nie ułatwił mu tego. Być może był pierwszą osobą, z którą nie mogła się dogadać lub przynajmniej spróbować. Był bardzo skomplikowaną i trudny do zrozumienia osobą.

Ponownie spróbowała czytać, koncentrując się na tym tak bardzo, jak to było możliwe. Czytała, marszcząc brwi, próbując zatopić się w czytaniu, ale chociaż bardzo się starała, Draco wrócił jej do głowy. Dlaczego mieliby być sami i osobno, będąc w stanie dotrzymać towarzystwa? Nikt nie powinien być sam, pomyślała.

Przerwała czytanie na sekundę, opierając łokieć na stole i trzymając głowę w dłoni, patrząc na Buttonsa. Westchnęła, z powątpiewaniem. - Co zrobić? - zapytała Annelisse do kota. Kiedy ją usłyszał, wstał, podszedł do niej iz miauczeniem zaczął się o nią ponownie ocierać.

"Masz rację." Odpowiedziała po kilku sekundach.

Tak więc, po daremnej próbie przeczytania i nauczenia się konstelacji, wstała, zamykając książkę, zabierając ją ze sobą iz determinacją ruszyła w stronę schodów, aby ponownie wspiąć się na wieżę.

Była zdenerwowana, musiała to przyznać. Robiła to ze swoimi najlepszymi intencjami, ale oczywiście, jak ktoś radzi sobie z Draco Malfoyem? Kiedy wspinała się po schodach, jej serce biło szybciej z każdą minutą, gdy zaczęła widzieć ich koniec. Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić.

W tym momencie Draco był w przytłaczającej ciszy, sam w wieży. A przynajmniej w to wierzył, dopóki odgłos kroków nie zmusił go do  odwrócenia twarzy.

Zobaczył, jak poprzednia dziewczyna szła w jego stronę nieco nieśmiało, bez słowa, z lekko opuszczoną głową. Patrzył, jak kieruje się w stronę balustrady - nieco od niego - i siedziała tak samo jak on. Zmarszczył lekko brwi, zdezorientowany tym, powiedział dziewczynie, żeby dała mu spokój, a ona postąpiła zupełnie odwrotnie. To go trochę zirytowało, chociaż nie mógł powstrzymać ciekawości. Ta dziewczyna wydawała mu się czymś innym.

nerwowo poruszając nogami, które znajdowały się w pustce na szczycie wieży. Miała nadzieję, że nie powiedział nic niegrzecznego lub przynajmniej niezbyt niegrzecznego.

Z tego powodu nie była świadoma tego, że Draco obserwował ją uważnie. Uważnie przyjrzał się jej rysom, zobaczył jej mały nosek nieco zadarty, jej usta, nieco cienkie, ale trochę mięsiste. Jej skóra, blada i na pierwszy rzut oka gładka, nieskazitelna jak porcelanowa lalka.

Przerwało mu, gdy dziewczyna odwróciła do niego twarz i musiał całkowicie odwrócić od niej wzrok, czując nawet wstyd. Annelisse zauważyła to, więc nie wahała się mówić.

"Dlaczego na mnie patrzysz?" Zapytała go cicho.

mówiłem ci, że możesz ze mną porozmawiać? Nie, więc zamknij się. Skończył mówić i ponownie odwrócił wzrok.

"Wydaje mi się, że ktoś nie jest dziś w nastroju, a raczej ty" - wypaliła Annelisse, marszcząc brwi.

Oczywiście Draco odwrócił się do niej, zirytowany tymi słowami, które do niego powiedziała. W pewnym sensie czuł, że dziewczyna miała rację i dlatego on sam czuł się urażony tymi słowami. Draco nie pamiętał, kiedy ostatnio w ogóle wstał w dobrym nastroju, nawet kiedy ostatni raz był szczęśliwy.

„To twoja obecność wprawia mnie w zły nastrój".

- Nie zdecydowałem się tu zostać. Nie planowałem spędzić w ten sposób mojego poranka! Warknęła na niego.

Naprawdę, ten chłopiec był w stanie wyrzucić Annelisse z jej umysłu, czego nikt nigdy nie osiągnął, aż do teraz. Była cierpliwa, bardzo tolerancyjna, ale z Draco Malfoyem i jego komentarzami nie wiedziała, jak sobie poradzić.

Och, co miałeś na myśli? Idź z przyjaciółmi swojego Hufflepuffu, aby zatańczyć pod drzewem i podziękować światu za tak wspaniały dzień? - powiedział złośliwie, celowo, nieco ostrym głosem. Annelisse otworzyła usta, niedowierzając tym, co właśnie powiedziat.

"Nie jesteśmy tacy!" Odpowiedziała, lekko podnosząc głos.

- Hej, hej, uspokój się, Puchonie. Twoje czakry będą nie na miejscu.

Annelisse zmarszczyła brwi, gdy zmrużyła oczy, patrząc na niego. Jesteś niemożliwy, Malfoy. Prychnęła i skrzyżowała ręce na poręczy, patrząc prosto przed siebie.

Draco obserwował ją, widząc, jak była oburzona jego komentarzem i nie mógł powstrzymać lekkiego chichotu. Był rozbawiony sposobem, w jaki zmarszczyła się jej twarz, kiedy była zdenerwowana i- choć trudno mu było to przyznać - nawet trochę uroczą. Był jej ciekawy.

Oczywiście nie byli z tej samej klasy, ponieważ widziałby ją na zajęciach, więc pomyślał, że dziewczyna musi być o rok młodsza, może dwa. Ona też nie wydawała mu się bardzo mała. Draco nawet nie znał jej imienia i poczuł się trochę zażenowany. Wiedział, że traktował ją źle bez powodu, że wrócił do bycia idiotą.

Nie zdając sobie z tego sprawy, zarówno Draco, jak i Annelisse milczeli, spoglądając na obrzeża i dziwnie ciesząc się swoją obecnością bez kłótni i walki.

To dla Draco sprawiło, że poczuł się inaczej. Chociaż nie sądził, że ta dziewczyna jest najlepszą firmą na świecie, to, że ktoś z nim był, sprawiało, że czuł się mniej samotny.

𝐅𝐢𝐯𝐞  𝐡𝐨𝐮𝐫𝐬 𝐰𝐢𝐭𝐡 𝐝𝐫𝐚𝐜𝐨 𝐦𝐚𝐥𝐟𝐨𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz