Część dwudziesta trzecia

352 17 3
                                    

TEGO RANKA zarówno Annelisse, jak i Draco obudzili się z uśmiechem na twarzy, myśląc o drugim. Wczoraj rozmawiali o bzdurach i do świtu opowiadali sobie tajemnice.

Oboje przygotowali się do pierwszego dnia w szkole i zeszli na dół na śniadanie. Wcześniej Annelisse musiała zamknąć prezent Draco w swoim pokoju, żeby nie mógł uciec.

Gdy była gotowa, udał się z Mittie do Wielkiej Sali. Gdy zbliżali się do drzwi, Mittie zauważyła Draco i nachyliła się do ucha Annelisse.

"Wydaje mi się, że ktoś chce ci powiedzieć dzień dobry." Na co Annelisse spojrzała, gdzie była Mittie i mogła zobaczyć Draco „Do zobaczenia przy stole". Złożyła pocałunek w policzek i weszła.

Draco podniósł się ze ściany, o którą się opierał, gdy tylko zobaczył, że się zbliża i obaj uśmiechnęli się do siebie.

"Dzień dobry." Powiedziała wesoło. "Dzień dobry." Odpowiedział, aby natychmiast pochylić się w jej stronę i zostawić czuły pocałunek na jej ustach. - Dobrze spałaś? - dodał, owijając ramiona wokół jej talii.

„Cóż, pewna osoba nie przestała pojawiać się w moich snach, ale tak". Uśmiechnęła się.

„Dopóki to ja, nie ma problemu". Odpowiedział rozbawiony.

Oczywiście, że to ty, kto inny by to był?

- Cóż, widziałem tego twojego przyjaciela. Może on. Przewrócił oczami.

"Thadd?" Skinął głową, a Annelisse nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Ona, swoim palcem wskazującym, kazała mu podejść bliże. - Jest gejem. szepnął mu do ucha i natychmiast się zaśmiał.

Draco uniósł brew, patrząc na nią. - Teraz bardziej go lubię.

"Idiota."

- Hej, nikt ze mną nie zadziera. Zmarszczył brwi.

- Tak. Przywileje dziewczyny. Powiedziała dumnie, rozbawionym tonem.

- Lisse, Lisse, co ja z tobą zrobię? Pocałował ją jeszcze raz i pożegnał się, żeby iść na śniadanie do ich stolików. W tym czasie nie przestawali na siebie patrzeć i chociaż nadal nie zdawali sobie z tego sprawy, zakochali się w sobie szaleńczo.

Na zajęciach byli nawet nieco bardziej nieświadomi niż zwykle, a jak mogliby nie być? Czuli się bardziej żywi niż kiedykolwiek, a Draco był Szczęśliwszy, niż mógł sobie wyobrazić.

Co niewiarygodne, lekcje minęły i oboje mieli wolne popołudnie, więc zdecydowali się spędzić popołudnie razem. Mieli się spotkać przed pokojem wspólnym Hufflepuffu. Kiedy przybył Draco, powitał Annelisse pocałunkiem.

"Co my tu robimy?" Zapytał nieco zdezorientowany.

„Dam ci prezent na Boże Narodzenie". Uśmiechnęła się. „Jest w moim pokoju".

- Czy zamierzasz wpuścić mnie do tego wspólnego pokoju pełnego Puchonów? Uniósł brew.

- Och, daj spokój. Nie bądź złośliwy, wszyscy razem Hufflepuffu są bardziej niewinni niż ty sam. Żartowała.

- W ogóle w to nie wątpię. Oboje się zaśmiali.

Annelisse wyjęła różdżkę przykleiła różdżką właściwą lufę w rytmie „Helga Hufflepuff", na co Draco uniósł ze zdziwieniem obie brwi.

„Nie używasz hasła?" Zapytał zaskoczony, co wtaśnie zrobiła, widząc otwarte drzwi.

- Nie. W ten sposób jest fajniej. Uśmiechnęła się.

"Żeby każdy mógł wejść."

- Założę się, że sam nie byłbyś w stanie otworzyć drzwi pokoju wspólnego. Tylko prawdziwy Hufflepuff mógłby. Powiedziała dumnie.

"Przekonamy się." Zmrużył oczy z pewnym rozbawieniem.

Obaj weszli i wszyscy wpatrzyli się w nich. Draco Malfoy nigdy nie był tak blisko Hufflepuffu i było to dla nich dziwne. Przeszli przez pokój tak szybko, jak mogli, a Annelisse poprowadziła go do drzwi swojego pokoju, trzymając się za ręce.

Zatrzymała się przed drzwiami i zwróciła się do Draco z szerokim uśmiechem. Co się dzieje? On zapytał.

„Jeśli ci się to nie podoba, możesz mi powiedzieć, ale przypomniałem sobie, o czym rozmawialiśmy i wydawało się, że to idealny prezent". Przygryzła dolną wargę.

"Nie rób tego." Powiedział, kiedy zobaczył, jak to robi.

"Dlaczego nie?"

„Ponieważ..." zaczął do niej mówić, biorąc jej twarz w dłonie i całując ją raz po raz w usta... Chcę cię całować i nigdy nie przestawać". Annelisse uśmiechnęła się między pocałunkami, które Draco złożył na jej ustach.

„W takim razie będę musiał to robić częściej". Szepnęła żartobliwie.

-Lisse, nie prowokuj mnie.

Uśmiechając się, zostawiła na ustach ostatni i czysty pocałunek. „Chodź". Odwróciła się i otworzyła drzwi. Annelisse ostrzegła Mittie, że nadchodzi Draco, więc wyszła, aby zostawić im trochę prywatności.

Draco wszedł za Annelisse i zauważył, że pokój „Hufflepuffy nie mają tak złego gustu". Skomentował zabawnie.

"Twój jest z pewnością bardzo mdły." Odpowiedziała, robiąc małą minę i marszcząc nos, jedno z tych, które Draco tak bardzo kochał. „Mój pokój jest najlepszy w całym Hogwarcie". Skazał.

- Och, jasne, jasne. Annelisse podeszła do drzwi łazienki i otworzyła je. Z tego wyszły dwa koty, Buttons i drugi, jeden, który uratowała ze świata mugoli i przyniosła do Hogwartu ze swoim „Ta-da!".

Twarz Draco zmieniła się całkowicie i nie mógł powstrzymać uśmiechu. Zobaczył Buttonsa, a obok niego pręgowanego, czarno- szarego kota, którego uznał za całkiem uroczego.

- Jak ci powiedziałem, możesz go mieć tutaj, w Hogwarcie, a Buttons dotrzyma mu towarzystwa. Wyjaśniła, podchodząc do Draco.

- Lisse, to jest... - Odetchnął ciężko, nie miał słów. Podobało mu się, że Annelisse pamiętała coś takiego.

Kot podszedł do nich i otart się o nią. Annelisse podniosła go i podeszła do swojego łóżka. Usiadła na nim z nim, a Draco zrobit to samo, dołączając do nich. Oboje delikatnie pieścili kota.

- Teraz będziesz musiał nadać mu imię. Powiedziała.

- Nie myślałem o tym, możesz coś wymyślić? Lekko zmarszczył brwi.

„Nazwałem mojego kota Buttons, nie sądzę, żebym powinien wybierać imię". Śmiała się, tak jak on.

"Nie wiem..."

- Możesz nazywać go Catzilla. Annelisse powiedziała, otwierając bardziej oczy, a potem zacisnęła usta, starając się nie śmiać.

- Nie zamierzam nazywać go tym imieniem. Catzilla, naprawdę? Zapytał z niedowierzaniem.

"Żartuję." Odpowiedziała "Blackie?" Annelisse zaproponowała kilka sekund później.

- Boże, okropne jesteś z imionami, Lisse. Powiedział, śmiejąc się, na Co zmarszczyła brwi.

"Okej, a co sugerujesz?"

„Perseusz". Powiedział Draco po kilku sekundach: „Jest szary, wszędzie ma czarne plamy i wygląda jak konstelacja, czyli Perseusz".

"Piękne." Uśmiechnęła się, słysząc wyjaśnienie Draco „Perseusz". powtórzyła Annelisse.

Raz jeszcze pogłaskali kota, tym razem mogạc nazwać go jego imieniem; Perseusz. Spędzili popołudnie w pokoju Annelisse, ciesząc się swoim nowym przyjacielem, rozmawiajac o swoich zajęciach, o tym, jak minąl dzień, i śmiali się z wszelkich bzdur.

𝐅𝐢𝐯𝐞  𝐡𝐨𝐮𝐫𝐬 𝐰𝐢𝐭𝐡 𝐝𝐫𝐚𝐜𝐨 𝐦𝐚𝐥𝐟𝐨𝐲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz