Nie powinienem wtrącać się w Twoje życie Julko.

380 27 0
                                    



    Adrian wraca dosłownie ze skrzynką piwa, nie żartował mówiąc o tej skrzynce.

- To co? Jedziemy tam, gdzie zawsze? – zaczyna spokojnie.

- Pewnie – posyłam mu suchy uśmiech.

- Julka przepraszam to moja wina, ja na nas sprowadziłem te problemy – mówi ruszając z miejsca. – Nie powinienem wtrącać się w Twoje życie Julko...

- Nie możesz się obwiniać za to co się już stało. Gdybym nie chciała, nie pojechałabym tam, więc nie jest to Twoja wina – wzruszam ramionami i otwieram sobie piwo.

- Czyżby? Namawiałem Cię do tego, nie pamiętasz? Wepchnąłem Cię w jego ramiona...

- Daj spokój mleko się rozlało, nie będzie już tak samo i pora byśmy się w końcu z tym pogodzili – nie można się obwiniać o coś czego nie da się cofnąć.

- Ale on naprawdę z Tobą spał?

- Tak, a najgorsze jest to, że wczoraj przed tym co się dowiedział, on oznajmił swojej rodzinie, że zostaliśmy parą. Później mnie zdradził, wiesz jakie to jest żałosne? – chyba dziś się upije do nieprzytomności. Muszę zapomnieć o tym co się stało, przynajmniej na jedną noc.

- Grubo, ale nie wybaczysz mu? Nie jesteś taką dziewczyną, prawda? – Adrian wie, że mam za dobre serce.

- Nie, na pewno nie teraz.

- Mała nigdy! On Cię zdradził i zagrał na moich uczuciach. Nie rusza Cię to?

- Rusza, ale coś do niego czuję – spuszczam wzrok i zaczynam obdzierać butelkę z naklejek.

- To minie mała, na początku zawsze jest kiepsko, ale z czasem poczujesz się lepiej – póki co to czuję pustkę i ból w sercu.

- Zmieńmy temat, okey? – zaczynam. Pora zamknąć stary rozdział, ten był krótki, ale czas na nowy!

- Pytałem Karola o pracę dla Ciebie – całkiem o tym zapomniałam.

- I? – pytam, gdy stajemy na drodze prowadzącej do mojego mieszkania i wysiadamy z auta, siadając na masce.

- Powiedział żebyś przyszła któregoś dnia, ale od teraz już zajmuje się tym jego syn – jego syn?

- A on nie jest w Anglii? – wyjechał z matką, gdy byliśmy dziećmi, a facet został tu sam zatapiając smutki w swoim lokalu, alkoholu i dziewczynach.

- Wrócił, matka nie umiała go zatrzymać, ale powiem Ci, że teraz wygląda nieźle! Pozbył się okularów i nie ma pryszczy na twarzy, a co najważniejsze jest sam!

- No i? Adrian nawet o tym nie myśl!

- No na złamane serce najlepsze jest pocieszenie! – on i jego złote rady.

- Serio? Myślisz, że ktoś tak obyty, kto ma teraz lokal na głowie będzie uganiał się za mną? Śnisz! – rzucam upijając trochę piwa.

- Daj spokój,  zaraz ma podjechać – podjechać? Wpadnie? Zaraz? Gdzie? Boże co od do cholery wymyśla!

- Adrian kiedyś to Cię zamorduje i powiem wszystkim, że wyjechałeś! – burczę.

- Oj mała jeszcze byś mnie wzywała do niebios! Nie umiesz żyć beze mnie skarbie – tu ma rację, ale to nie oznacza, że się nie nauczę.

- Wiesz z czasem może się nauczę – upijam łyk piwa, gdy z daleka słychać ścigacz. – Myślisz, że nasz Krzysiek wozi się motorem?

- Na bank! Wynalazł jakąś grę czy aplikację i zarobił sporo kasy – szkoda, że ja nic nie umiem wynaleźć, prócz kłopotów i łez.

- No dobra to on – zajeżdża obok nas, a wręcz przed nas i szok!

- Siemka sąsiedzi! – Przystojniak to za mało powiedziane. Serio teraz jest niezłym towarem. Brunet z delikatnymi rysami twarzy, przypominającymi Emeta ze zmierzchu, aby brązowe oczy się różnią, a nawet ta sama figura.

- Nie ślin się tak na niego! – Adrian szturcha mnie w ramię.

- Wal się! – odgryzam się mu. – Siadaj Krzysiu!

- I to mi się podoba! Julka wyglądasz jak petarda – puszcza mi oko, a Adrian zanosi się śmiechem, podając piwo Krzyśkowi.

- Chyba nie powinienem pić, jadę – wyrzuca z siebie te słowa i ma u mnie plusa.

- Jak chcesz możesz się przenocować u mnie na kanapie – uśmiecham się pewnie.

- No bo łóżko zajęte, ja w nim śpię – dodaje Adrian, a ja chichocze.

- Jesteście parą? – Krzysiek pytając marszczy brwi.

- Co? My? Nie – jednocześnie odpowiadamy i wszyscy troje zaczynamy się głośno śmiać. Dawno się tak dobrze nie czułam, potrzebowałam tego bardziej niż mogłabym chcieć.

- To mogę śmiało podbijać? – dorzuca Krzysiek.

- Ale do mnie czy do niego? – pytam, bo humor póki co się mnie trzyma, a Krzysiek nie wygląda jakby potrzebował kobiety. 

- Oczywiście, że do mnie – wtrąca Adrian. – Nie możesz to Ty być wiecznie w centrum uwagi paskudo!

- Do paskud nie należy uwierz mi! W zajeździe pracuje taka laska, że mam ochotę uciekać, jest taka straszna! – wszyscy wybuchamy śmiechem jak Krzysiek stara się nam to pokazać. – A tak po za tym, Julka słyszałem, że chcesz do nas dołączyć?

- Eee... Jeśli mogę i kogoś szukasz, ale od razu uprzedzam, że ja nigdy nie pracowałam w tym zawodzie i jestem lewa – marszczę brwi.

- Nauczysz się, jak chcesz to wpadnij jutro na 16. Pokaże Ci wszystko na spokojnie i Cię wdrożę, hmm?

- Kusząca propozycja, może skorzystam! 

– Skorzysta, ja się o to postaram – Adrian mnie dźga palcem w żebra, aż mam mu ochotę wybić zęba!

- Bolało chamie!

- Chamie? O Ty wredna jędzo! – zaczyna mnie łaskotać, a Krzysiek zabiera mi z rąk piwo bym go nie wylała lub nie zrobiła któremuś krzywdy.

- Starczy! Starczy! Proszę! – krzyczę, gdy w końcu przestaje.

- Wiecie, cieszę się, że tu wróciłem i mam cichą nadzieję, że pozwolicie mi się że sobą kumplować?

- Jasne stary, nasze drzwi są dla Ciebie otworem – Adrian rzuca, a ja przytakuje entuzjastycznie.

   Siedzimy tak jeszcze dwie godziny, aż Krzysiek spada do domu, a ja z Adrianem wracamy do mnie i kładziemy się spać. Oczywiście śpię w jednym łóżku z nim, bo to trochę dla mnie nowość. Nie byłam tu dawno i trochę się boję samotności. U Norberta było pełno ludzi, tutaj zaś jest cicha pustka. 

Kolejna umowa [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz