- Adi za ile będziecie? – pytam dzwoniąc do chłopaków.
- Około 20 minut, jesteś w tym mieszkaniu?
- Eee... Tak, ale nie możemy tu zostać. Wytłumaczę wam to, ale teraz jestem strasznie głodna, a nie mogę tam pójść...
- Mała co się dzieje? – Adrian wyraźnie wyczuł, że jest coś nie tak.
- Po porostu... – ciężko mi to powiedzieć. – Potrzebuję was, a szczególnie Ciebie – wzdycham.
- Zaraz będziemy, nie ruszaj się z pod mieszkania, okey?
- Dobrze – szepczę, siadając za filarem by nikt mnie nie dostrzegł – zadzwoń jak będziesz.
Rozłączam się i chowam twarz w dłoniach. To wszystko z dnia na dzień robi się bardziej popieprzone. Czym zasłużyłam sobie na takie życiowe tułaczki? Nie wiem, ale chyba tak miało być i z godnością muszę przyjąć wszystko co ma mi do zaoferowania los. Czemu nie da się przesunąć wskazówek zegara i przyspieszyć czasu, by w końcu poczuć spokój. Nie jestem jasnowidzem, ale coś we mnie mówi mi, że to dopiero początek kłopotów, przed jakimi będę musiała stanąć. Nie dam się! Jestem twarda i nie do złamania, tak powtarzał mi ojciec i tak zostanie. Nie dam Norbertowi satysfakcji, że jestem od niego zależna, o nie! Koniec tego.
Dźwięk SMS-a mnie pobudza, to jednak Monika.
Monika
Hej, przepraszam ale nie dam rady wpaść. Muszę pojechać do mamy, źle się czuję, ale trzymam kciuki, że sobie poradzisz i utrzesz nosa prezesowi.
Julka
Dzięki za otuchę. Wpadają znajomi, więc na pewno mi pomogą. Zdrowia dla Twojej mamy!
To nawet dobrze, że Monika nie przyjdzie. Jak miałabym jej wytłumaczyć nieobecności w lofcie? Lepiej by nie wiedziała o tym, że nie spędzę weekendu w tym mieszkaniu. Zauważam moją madzie, pierw ją słyszę bo Adrian założył sportowy tłumik , co sprawia, że słychać ją z kilometra. Wychodzę zza filara i od razu podchodzę do auta, ale Adrian macha bym zaczekała. Tuż za mną słyszę mruczenie silnika jasno żółtego BMW, na pewno jest to dość nowy samochód.
- Wsiadaj do Krzyśka – mówi Adrian, zamykając moją królową.
- To jest Krzyśka auto? – pytam marszcząc brwi, gdy za kierownicą zauważam tak jakby jego profil, tyle że na nosie ma okulary przeciwsłoneczne.
- Ehe! Bmw seria 5 G30, niezłe co?
- Mów co chcesz, nie znam się na cyferkach – mówię otwierając drzwi z przodu – będziesz z nim wracał, więc teraz ja pooglądam świat z przodu – wskakuje na miejsce, a Adrian przewraca oczami nucąc pod nosem blachara! – Słyszałam!
- Na moje volvo nie robisz takich oczek – wyrzuca Adi.
- Bo nie jest żółte – mrugam do niego.
- No to gdzie mam jechać? – pyta Krzysiek.
- W sumie to nie wiem... W lofcie nie możemy zostać – wzruszam ramionami. – Na dodatek nie mam pieniędzy i...
- No dobra gadaj co się stało?! – Adrian warczy na mnie z tyłu.
- A postawicie mi obiad? – marszczę brwi.
- Głupie pytanie! – dodaje Krzysiek ruszając z miejsca z piskiem, aż wpadam w fotel.
Zjadamy obiad w jeden z restauracji na rynku, gdzie opowiadam wszystko chłopakom. Oczywiście są źli, a wręcz wkurzeni, tyle że nic nie możemy z tym zrobić. Krzysiek zabiera nas do jednego z domków na obrzeżach, abyśmy spokojnie przeżyli weekend. Wieczorem wypijamy trochę piwa i każde z nas zasypia w swoim łóżku.
Sobotę spędzamy na próbie znalezienia moich potencjalnych klientów, oraz wymyślaniu kampanii co im przychodzi bardzo łatwo. Chętnie oddałabym im cała pracę, idzie im naprawdę świetnie, a do tego humor trzyma się całej naszej trójki. Kolejny wieczór mija nam podobnie jak poprzedni, ale z mniejsza ilością alkoholu.
Niedzielny poranek przychodzi zbyt szybko, co wcale mi się nie podoba. Mam 7 SMS-ów od Norberta i ponad 30 nieodebranych połączeń, ale czy mnie to interesuje? Absolutnie!
Schodzę do kuchni, gdzie Krzysiek już robi nam jajecznicę, może dostać medal kucharza.
- Hej – siadam przy stoliku w salonie połączonym z małą kuchnią.
- Hej, Adrian śpi?
- Raczej tak – odpowiadam, gdy ląduje przede mną jedzenie i kubek kawy. – Dziękuję.
- Nie ma za co, ale mam pewien pomysł... – zastyga na chwilę, jakby zastanawiał się czy w ogóle mi to mówić.
- Mów, przecież Cię nie ugryzę – uśmiecham się pewnie, zabierając się za jedzenie.
- Pomyślałem, że może powinnaś się odciąć od Norberta i może wynajęła byś jakąś kawalerkę?
- Krzysiek, ja nie mam pieniędzy – jak mam mu to wytłumaczyć...
- Wiem, ale to byłaby pożyczka u mnie, hmm?
- Daj spokój, wystarczy że płacisz tutaj za weekend co i tak kosztuje majątek – wyrzucam niechętnie.
- Przestań Julka, mojego konto jest obrzydliwie pełne w złotówki, a ja i tak tego nie wydaje. Mogę Ci pomóc i przynajmniej to w jakiś sposób poprawi mi humor i uspokoi sumienie – nie bardzo rozumiem...
- Sumienie?
- No wiesz ojciec i w ogóle – wzrusza ramionami.
- Nie możesz obwiniać się o to co chciał zrobić Twój nienormalny ojciec. To nie Twoja wina, a jego i nie masz prawa myśleć, że coś jesteś mi winien – serio, nie spodziewałam się, że Krzysiek to przeżywa.
- Ale chce Ci pomóc i to zrobię. Poszukam czegoś i dam Ci znać w ciągu tygodnia – siada zadowolony.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale, podjąłem decyzję Julka i to uszanuj – wgryza się w bułkę wkładając widelec z jajecznicą do ust.
- Jaką decyzję? – wchodzi zaspany Adrian, a ja tylko wywracam oczami.
Krzysiek przedstawia mu cały plan, na co Adrian zgadza się i oczywiście zostaje przegłosowana. Powiedzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, to najlepsze stwierdzenie.
CZYTASZ
Kolejna umowa [ZAKOŃCZONA]
RomanceJeśli Julka kiedykolwiek marzyła o spadku po cioci z Ameryki, to jej marzenie spełniło się połowicznie. Owszem, dostała spadek po rodzicach. Wielki dług i komornika do kawy. Sytuację może uratować niechciana pomoc i wysłane w jej imieniu CV, na stan...