Czasem lepiej skłamać, niż wyznać prawdę.

328 21 0
                                    



   Wypiłam kilka lampek szampana, gdy Norbert czekał aż alkohol z niego zejdzie, bo musiałam się spakować na weekend w jego domu. Nie podobało mi się to, ale brak wyjścia z sytuacji nie pozwolił protestować. Spakowana przez mojego narzeczonego wsiadłam ponownie do auta, wygodnie się układając. Chłopaki jutro wyjeżdżają, a ja dziękuję sobie w myślach, że nic im nie powiedziałam. Zasypiam, gdy tylko silnik wydaje cichu pomruk.

   Obudziłam się lekko otępiała, gdy czyjeś ręce delikatnie mnie uniosły z siedzenie, ale jedyne co zrobiłam to wtuliłam głowę w ciepły tors Norberta.

- Skarbie jesteśmy – usłyszałam jak przez sen, mimo to nie otworzyłam oczu.

    Obawiałam się, że pokój zacznie mi wirować. Ciepłe dłonie zaczęły delikatnie zdejmować ze mnie materiał i pozwoliłam im na to. Widziała mnie nago nie raz, a przecież miałam bieliznę.

- Jesteś piękna aniołku, pozwól mi Cię pokochać mocniej – poczułam miękkie usta na swoich, jednak nie poruszyłam się. Wolałam nie ryzykować.

    Ułożył mnie na łóżku i przykrył pościelą, po czym minęła chwili nim mocno wtulił się w moje plecy. Odetchnęłam cicho, by się nie zorientował. To dziwne, ale poczułam się bezpiecznie w jego objęciach.

- Kocham Cię – wyszeptał mi do ucha, a ja zastygłam. Jednak nadal starałam się oddychać równo, to te słowa mi nie pozwoliły.

    Jak mógł mnie kochać? Nie znał mnie, a już kochał? Nie, to żart! Rozmyślałam o tym długo nie mogąc pojąć, dlaczego te słowa padły z jego ust. Zasnęłam pogrążona w niewiedzy.

     Rano czuję jak coś mocno mnie uwiera w tyłek. Lekko się przesuwam, chcąc wstać, jednak silna dłoń Norberta mnie zatrzymuje łapiąc w pasie.

- Nie wstawaj jeszcze – szepcze w moje ucho, układając głowę na mojej szyi.

- Muszę do toalety – mówię szybko i wstaje pospiesznie. Dając mu widok na prawie nagie ciało, bo oczywiście pod sukienką nie miałam stanika.

    Zamykam się w łazience i wchodzę pod prysznic, bo potrzebuje orzeźwienia. Co teraz? Jak mam się zachować po wczorajszych słowach. Lepiej dla nas jeśli udam, że nic nie słyszałam. Wychodzę otulona ręcznikiem, napotykając wzrok Norberta. Coś jest nie tak, jakby chciał mnie zabić oczami.

- Coś się stało? – zaczęłam delikatnie.

- Ubierz się i przyjdź do gabinetu! – warknął i wyszedł ubrany w dres.

    O co chodzi do cholery?! Wczoraj był spokojny i kochany, a dziś? Nim wyszłam z łazienki było w porządku, teraz zamienił się z kimś osobowością? Szybko wkładam bieliznę i suszę włosy, narzucam kwiecistą sukienkę na ramiączka przed kolano i wychodzę.

    Pukam do drzwi gabinetu, starając się utrzymać nerwy na wodzy. Po głośnym wejdź, popycham drzwi i mój wzrok pada na siedzącego za biurkiem mojego niby narzeczonego. Powiedzieć, że jest zły to mało powiedziane.

- Siadaj! – robię grzecznie co każe, gdy rzuca mi przed nos gazetę z naszym zdjęciem z klubu. – Czytaj! – nakazuje, a ja drżącymi rękami chwytam papierową gazetę  w ręce.

    Nagłówek artykułu przyprawia mnie o zawał Wieśniaczka z pod Poznania, upolowała miliardera Dębskiego!

- To żart? – pytam cicho.

- A wygląda jak żart?! – warczy. – Nie tak miała się dowiedzieć moja rodzina! Który z nich to zrobił?!

- Co? – czy on myśli, że to Adi lub Krzysiek?

- Adrian czy Krzysiek? Któremu z nich kazałaś to zrobić?! Mało Ci jeszcze?! – on postradał zmysły.

- To żaden z nich, to Natalia – odpowiadam, bo tylko ona robiła zdjęcia.

- Nie kłam kurwa! Czego jeszcze do cholery nie zrozumiałaś?! Ciężko powiedzieć prawdę?!

- Ale to prawda – wyrzucam zgodnie z tym co jest prawdą.

- Wyjdź! Jak zmądrzejesz to wróć! Masz czas do poniedziałku by powiedzieć prawdę, inaczej gorzko pożałujesz Julio!

    Wyszłam z tymi słowami, nie wiedząc co mam myśleć. Czemu mi nie wierzy? Muszę znaleźć telefon. Przekopuje cały pokój, ale nigdzie go nie ma. Schodzę na dół na śniadanie, bo potrzebuje kawy.

- Gratulacje! – Krzyczy Krystyna, a Kamila rzuca mi się na szyję.

- No wyrwałaś sztywniaka! – puszcza mi oczko, a ja chcę zapaść się pod ziemię.

- Skąd wiecie? – udaję głupią.

- Gazety słonko! Swoją drogą nieźle Cię wysmarowali, ale ja w to nie wierzę – wzrusza ramionami Krystyna.

- Ja tym bardziej kochana – potakuje Kamila.

- Dacie mi te gazetę?

- Pewnie! – Kamila od razu wręcza mi plotkarski magazyn, a ja znikam za drzwiami werandy kierując się do altany.

    Tu będę mieć spokój i mogę przeanalizować tekst na spokojnie. Siadam na ławce otwierając na stronie z artykułem.

Jak donosi nam informator, para zna się zaledwie dwa tygodnie, a Prezes firmy marketingowej już włożył dziewczynie pierścionek na palec! To nie żart! Dziewczyna pochodzi ze wsi pod Poznaniem i ma wiele długów, czy to dlatego zakręciła się przy bogatym i pożądanym kawalerze? Podobno tak! Pracuje w jego firmie i pnie się po szczebelkach, a teraz została jego narzeczoną. Czy tak szybkie zaręczyny prowadzą do ślubu, a może w drodze jest dziecko? Kto wie czy to miłość z uczucia, czy z pieniędzy!

   Boże kto mógł zmyślić takie bzdury? Muszę znaleźć telefon, a jak na zawołanie zjawia się Norbert. Śledzi mnie czy jak?

- I co zadowolona z artykułu? – rzuca ironicznie stając przede mną z założonymi rękoma na torsie.

- Nie mam z tym nic wspólnego Norbert – jęczę.

- Serio? Długo chcesz kłamać?! – wyciąga telefon i dopiero po chwili zauważam, że to mój.

- Skąd masz mój telefon?

- Czytaj!

   Pokazuje mi ekran i staram się zachować spokój. Wiadomość jest od Krzyśka z dzisiejszego rana.

Krzysiek

Brawo Julka! Wyszło nieźle.

- Ja... Ja, n-nie rozumiem o co chodzi – bąkam.

- Nie wiesz?! Wyjaśnię Ci! Miałaś czas, ale mam dosyć. Jeszcze dziś wracasz do domu, nie masz już pracy! Oddasz dług podwójnie i dodatkowo zapłacisz za to jak mnie oczerniłaś w prasie. Pakuj się, masz 10 minut – mówi i kieruję się przed dom, wsiadając do auta.

    Czasami lepiej skłamać, niż wyznać prawdę. 

Kolejna umowa [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz