- Wei Ying!!! Wei Ying!!! Wei WuXian!!!
Obolały mężczyzna podniósł głowę i srebrnymi oczami przebiegł wzrokiem po pomieszczeniu. Jego oczy zatrzymały się na znajomym mężczyźnie w fioletowych szatach.
- Jiang Cheng!- próbował krzyknąć, ale jego głos brzmiał cicho i chrapliwe.
- Dlaczego tak wyglądasz? Co się stało? Dlaczego tutaj jesteś i dlaczego ja jestem?
- Jiang HuZhi... Zabrał mnie tutaj.
Mina jego brata była zagubiona.
- Kim jest Jiang HuZhi?
Wei WuXian zmienił pozycję, by mieć lepszy widok na mężczyznę. Choć wszystko go bolało, a szczególnie niezdolne do pracy ręce, opowiedział mężczyźnie co się do tej pory stało.
Oczy Jiang Chenga pociemniały, ale pozwolił mu dokończyć.- Naprawdę nie wiesz kim jest Jiang HuZhi?
- A wyglądam jakbym wiedział?- warknął na niego, ale jego oczy były łagodne i zmartwione. Nie mógł nie zwrócić uwagi na ręce Patriarchy Yiling, widział wiele obleśnych i okrutnych ran, ale fakt, że nie mógł nic z tym zrobić... Sam był przykuty i choć próbował się wydostać, nic z tego nie wyszło. Łańcuchy były zbyt ciężkie i grube.
- A ty? Jak się tutaj znalazłeś?- mruknął Wei WuXian.
- Wracałem z Zacisza Obłoków... I poczułem zapach... więcej nie pamiętam. Przed chwilą się obudziłem.- spojrzał niepewnie na mężczyznę, próbując odnaleźć w nim swojego uśmiechnięte brata.
-Nie zauważyłeś nikogo? Co robiłeś w Zaciszu?- zapytał ostrożnie Wei Ying, chcąc skierować temat na domniemany związek z Lan XiChenem. Normalnie by się śmiał i żartował, ale nie miał na to zupełnie sił, a sytuacja była bardzo poważna.
- Szukałem ciebie, idioto. Postawiłeś na nogi swoim zniknięciem większość sekt.
- A jak Lan Zhan?
- A jak ma być? Chodzi przybity, szuka cię bez przerwy. Wygląda słabo. A teraz jeszcze ja zniknąłem...
Lan Zhan, Lan Zhan, kochany, nie martw się o mnie. Jestem zdrowy. Jest wszystko w porządku...
- Lan XiChen będzie cię szukać?
Jiang WanYin zamarł na wspomnienie jego (nie) kochanka.
- Dlaczego miałbym?- warknął, próbując ukryć swój dyskomfort i wkradający się rumieniec na policzki, który szybko został zauważony przez brata.
-... Jesteście razem?
Przywódcę sekty zatkało. Zaczerwienił się jeszcze bardziej i odwrócił wzrok. Nim zdążył coś odpowiedzieć prześcignął go brat.
- Nie ważne, nie moja sprawa.
Powietrze w pomieszczeniu było gęste. Bracia czuli się szczególnie niekomfortowo zmuszeni do swojej obecności, przykuci, zamuleni i głodni. Ze względu na ogólne wyczerpanie (głównie ze strony Wei WuXiana) żaden z nich nie miał siły chować swoich emocji, Wei Ying za śmiechem, a Jiang Cheng za agresją.
- Tak.- odparł po chwili ciszy Jiang Cheng.- Jesteśmy... Razem. Chyba. Ciężko stwierdzić. Udało nam się zbliżyć, ale wtedy ty zaginąłeś.- zacisną usta, a Wei Wuxian pochylił głowę. Czuł się odpowiedzialny za zrujnowanie mu momentu. Widział jak ciężko było otworzyć się mężczyźnie, fakt że udało mu się do kogoś zbliżyć...
Znowu zawaliłem...
- Nie twoja wina.- Jiang Cheng powiedział ostrym tonem, a Wei Ying podniósł głowę zaskoczony. Jego brat odwracał głowę, nie chcąc ukazać swojej twarzy. - Nie miałeś na to wpływu.- powiedział, jakby nawiązywał do minionych lat. Jego głos był szorstki, ale pod koniec się załamał.
CZYTASZ
Mo Dao Zu Shi | Uśmiech WangXiana
FanfictionCo się stało z Lan Zhanem i Wei WuXianem, gdy wszystko wróciło do normy? Jak poradzili sobie sobie z nową rzeczywistością, zamieszkując razem w Zaciszu Obłoków? Wei Wuxian wyraził zgodę, by zamieszkać razem z Lan WangJi w JingShi, co jednak nie oka...