Rozdział 15

824 73 64
                                    

- Właśnie, tylko człowiekiem.

- Starszy Lan!- Wei Ying zerwał się na równe nogi, stając twarzą w twarz z Lan QiRenem.

- Siadaj.- rozkazał beznamiętnie i sam usadowił się obok stolika, zapełnionego odrzuconymi przez Wei WuXiana książkami.

- Nauczycielu Lan...- zaczął niepewnie młodszy. Nie miał ochoty na kłótnie i pretensje, wiedział też że jest po godzinie policyjnej, więc może spodziewać się reprymendy.

I w rzeczy samej, nie pomylił się zbytnio, lecz nim do tego doszło, staruszek powiedział coś, czego ten się w żaden sposób nie spodziewał.

- Wei WuXian, myślisz że jesteś niepokonany?- zaczął złowrogo.

- Nie, Starszy Lan. Nigdy siebie za takiego nie uważałem.- skrzywił się mimowolnie. Już raz umarł, więc nie miał podstaw by myśleć o sobie w ten sposób. Zdecydowanie nie czuł się niepokonany.

- Więc czemu nie poprosisz o pomoc?- padło twarde pytanie, oczy staruszka zwęziły się, siedział wyprostowany i niechętny.

- Ja.. co.. to znaczy...

- Wiem, że nie masz rdzenia.- zaczął rzeczowo mężczyzna, gdy Wei WuXian siedział przez kilka chwil w szoku, nie mogąc wydusić jednego zdania.

- Jak to?!- krzyknął spanikowany.

Skąd wiedział? Od kiedy?!

- Krzyczenie jest zabronione w Zaciszu Obłoków...

- Tak, wiem. Skąd Straszy Lan wie?- przerwał niecierpliwie.

Mężczyzna jedynie westchnął w odpowiedzi, a jego spojrzenie zrobiło się bardziej łagodne.

- Domyśliłem się, gdy byliśmy wszyscy zamknięci w Kopcach Pogrzebowych.

Wei WuXian milczał. Był zaskoczony, że ktoś faktycznie zwrócił na to uwagę. Oczywiście miał świadomość, że prawdopodobnie HuaiSang wie, ale przyjaciel miał inne rzeczy na głowie niż zajmowanie się zamkniętą już sprawą.

- Gdy Przywódca Sekty YunMeng-Jiang przybył tutaj, również zorientowałem się, że oddał ci połowę swojego rdzenia.- mężczyzna urwał, jakby zastanawiając się jak kontynuować temat.- Oraz wiem, że twój rdzeń nie rośnie, a ty chorujesz.

- Jak to?- wyjąkał Wei WuXian. Był zestresowany. Zdecydowanie nie chciał, by ktokolwiek dowiedział się, w jakim jest stanie, a mina staruszka nie zwiastowała dobrze.

Wei Ying nie był głupi. Miał świadomość, że będąc tak zaburzonym z powodu braku równowagi energii, w przeciągu roku dojdzie do odchylenia Qi. Nie panował nad Yang która krążyła w jego ciele, więc w końcu skończy się to tragedią. Tak po prostu jest.

- Myślisz, że jestem ślepy, Wei WuXian?- warknął mężczyzna.- Nie myśl sobie, że jesteś pierwszym przypadkiem w historii, gdzie ktoś panuje nad energią urazy, bądź nie ma jej wcale. Trochę już żyję, doskonale zdaję sobie sprawę, do czego to prowadzi. Pomyślałeś o moim bratanku? Oboje wiemy, że z takim stanem rzeczy niedługo umrzesz, znowu chcesz go zostawić? Wiesz w jakim był stanie?!- Lan QiRen patrzył oburzony na męża Lan WangJi'ego. Pamiętał wszystkie te lata gdy Lan Zhan ze skrajnej rozpaczy przeszedł w przerażającą pustkę. Nie lubił Wei WuXiana, ale nie chciał nigdy więcej widzieć syna swojego brata w takim stanie.

Patriarcha Yiling natomiast poczuł jak zaciska mu się serce. To nie tak, że go to bawiło. To nie tak, że się na to pisał. To nie tak, że on tego chce. Za parę dni wyrusza do BaoShan SanRen zgodnie ze złożoną jej obietnicą, przy okazji chcąc zasięgnąć wiedzy co zrobić z przeładowaniem energii Yang. Nie chciał robić niepotrzebnej burzy.

 Mo Dao Zu Shi | Uśmiech WangXianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz