Wybaczcie, że tak długo mnie nie było.
5540 słów
************************************
- Wei Ying?
Gdy drzwi od pokaźnej biblioteki w końcu po godzinach się otworzyły, Lan Zhan wszedł ostrożnym krokiem, szukając wzrokiem męża. Męża, który jak się okazało był zatopiony w książkach przy trzecim regale. Jeśli pamięć go nie zwodziła, był to dział poświęcony historii talizmanów oraz samego ich początku.
- Hm, hej Lan Zhan.- Uśmiechnął się, patrząc mu prosto w oczy. Lan Zhan podszedł i kucnął przed nim, usuwając z twarzy zbłąkany kosmyk.
- Jak się czujesz?
- Ahh, sam nie wiem. Wiesz, nie jest źle, to trochę dziwne, ale będę musiał się przyzwyczaić. To trochę...- urwał szukając dobrego słowa - pusto. Czuję się jakby mi czegoś brakowało. Dam sobie radę.
- Mn, Wei Ying zawsze daje sobie radę.
- Prawda, Lan Zhan? Zgodziłem się na to. To proces. Naprawdę nie czuję się jakoś bardzo źle, po prostu niepewnie.
- Rozumiem. Zrobimy co Wei Ying będzie chciał.- Lan Zhan posłał mu lekki uśmiech, a Wei Ying parsknął śmiechem.
- Przepraszam, że cię martwiłem. Chciałem pobyć trochę sam. - Machnął ręką na salę.
- Wiem, Wei Ying.
-Mmm. Chyba trzeba się stąd zbierać.
Lan Zhan pomógł mu wstać, zatrzymując jednak delikatnie ręką i obracając ku sobie.
- O co chodzi, Lan Zhan?
- Wei Ying.- Spojrzał mu poważnie w oczy.- Jestem z ciebie naprawdę dumny.
- O-oh Lan Zhan - zaśmiał się, całując go w policzek i otrzymując w zamian kolejny skromny uśmiech.- Tak kochany, mój mąż.
- Mn. Wei Ying zasługuje na pochwałę.
- Kto jak nie ja, Lan er-gege?
- Tylko ty.
Wei WuXian zachichotał, a następnie wraz z mężem opuścili bibliotekę. Niewiele czasu zajęło, gdy w ręce mu wpadł mały chłopczyk, krzycząc radośnie "mama".
- Tak, to ja, BoHai.
- Czy tacie jest smutno?
Oh, to kochane dziecko. Spostrzegawczy...
- Tylko trochę, kochanie.
-Mn, dlaczego? Mogę pomóc?- zapytał słodko chłopczyk, przeskakując spojrzeniem od Lan Zhan'a do Wei WuXian'a.
Mężczyźni wymienili czule spojrzenia, a młodszy owinął ciaśniej ręce wokół szczupłego torsu chłopca, przytulając go niemożliwie bliżej do piersi.
- Nie, dziękuję. Już mi lepiej.
- No ja myślę. - Z tyłu dobiegł ich mocny głos, a w drzwiach pojawiła się BaoShan SanRen.- Trzeba coś zrobić, teraz, gdy nie masz rdzenia, by uregulować w miarę możliwości twoją energię.
- Jak to zrobić?- zapytał Lan WangJi z nutą desperacji w głosie, za co nie można było go winić.
Wei Ying spojrzał z troską na męża, uważnie obserwując jego twarz. Dopiero teraz zauważył lekkie napięcie wokół oczu, co świadczyło o dyskomforcie i niepewności jaką odczuwał.
- A skąd ja mam to wiedzieć?- prychnęła, odwracając się w stronę Jiang Cheng'a, który właśnie wszedł do pokoju.
- Oh, WanYin, świetnie że tu jesteś...
CZYTASZ
Mo Dao Zu Shi | Uśmiech WangXiana
FanfictionCo się stało z Lan Zhanem i Wei WuXianem, gdy wszystko wróciło do normy? Jak poradzili sobie sobie z nową rzeczywistością, zamieszkując razem w Zaciszu Obłoków? Wei Wuxian wyraził zgodę, by zamieszkać razem z Lan WangJi w JingShi, co jednak nie oka...