Rozdział 8

993 68 21
                                    

Z góry przepraszam za wszystkie błędy!

~~~~~

-... Czekać. Cierpliwie czekać aż dotrą do nas informacje.-

~~U Naruto (Akcja się dzieje moi drodzy! Akcja! dop. aut.)~~

-Hagashi-sama przyprowadziłem chłopca który twierdzi, że jest synem Kushiny Uzumaki.-

-Dobrze... Dziękuję ci Kizuki.-

Po tych słowach Kizuki opuścił dość skromne pomieszczenie w którym siedział dość wysoki, czerwonowłosy mężczyzna, a obok stało dwóch ochroniarzy.

-A więc chłopcze może mi się przedstawisz?-

-Ach! Tak, jestem Naruto Uzumaki.-

-Miło mi cie poznać Naruto ja jestem Hagashi. Powiedz mówiłeś, że twoja matka miała na imię Kushina Uzumaki tak?-

-Tak, a przynajmniej tak było napisane w aktach, bo widzi Pan jestem z Konohy i moi rodzice nie żyją, a Hokage nie chciał mi powiedzieć kim byli więc sprawdziłem swoje akta które cudem nie były pilnowane i z nich się o tym dowiedziałem.-

-Rozumiem... A co dokładnie było w tych aktach możesz mi powiedzieć?-

-Erm... Mogę pokazać! Mam przy sobie kopie tak samo jak kopie innych dość ważnych dokumentów.-

To mówiąc wyciągną z pieczęci w/na(?) nadgarstku papiery i podał je czerwono-włosemu.

A wracając do człowieka z którym rozmawiał Naruto. Hagashi był dość wysoki i nawet szczupły. Miał fiołkowe oczy i krwisto czerwone włosy, na oko miał około trzydzieści lat. Ubrany był w zielono-żółte kimono i zwykłe czarne buty stylizowane na te które noszą shinobi.

Ten sam mężczyzna właśnie skończył czytać akta naszego blondynka.

-Naruto-kun jeżeli pozwolisz czy mogę cię prosić o narysowanie symbolu klanu Uzumakich swoją krwią na tym papierze?-

-Dobrze.- Po tych słowach, a bardziej słowie mały Namikaze przegryzł swój kciuk i narysował swoją krwią znak klanu Uzumakich czyli wir (Bo taki jest ten znak z tego co się orientuję. dop. aut.)

Pieczęć stworzona na kartce od razu się otworzyła i wypadł z niej sztylet. Ostrze miało około dziesięć centymetrów, czarną skórzaną rączkę ze złotym wirem. (Jeżeli chodzi o broń to mam świetną wyobraźnię ale nie wiem o co będzie chodzić z tym sztyletem :'> dop. aut.)

-Czyli to prawda...-

-Eh? Jeżeli mogę zapytać o co Panu chodzi?-

-Chodzi oto, że twoja matka pochodziła z głównej gałęzi klanu Uzumakich co czyni cie głową klanu oraz Panem daimyo (tak, dowiedziałam się jak się nazywa ten tytuł, ale cały czas nie jestem pewna dop. aut.) kraju wirów.-

-Eh...? Emm, Wow... Na prawdę? To, niesamowite, ale w takim razie pan też ma coś wspólnego z główną gałęzią tak?-

~~W Konoha~~

-Hokage-sama niestety nie znaleźliśmy żadnego śladu chłopca.-

-Rozumiem... Możecie iść, Inu (to chyba pies znaczy dop. aut.) ty zostań.-

I tak w gabinecie zostali tylko Hiruzen i jeden ANBU gdyż inni Kage udali się już do hotelu.

-Coś się stało Hokage-sama?-

-Zdejmij maskę proszę.-

-Hai.- I faktycznie zdjął maskę, ale nie za wiele to dało, ponieważ miał on drugą maskę która zasłaniała usta i nos oraz ochraniacz zasłaniający mu oko. Jego włosy miały szary kolor i stały dęba chociaż trochę przechylały się w bok. (No mówcie kto się spodziewał? dop. aut.)

Gdzieś daleko w Uzushiogakure [Naruto ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz