17. BLANC

1.1K 59 80
                                    

- To jak zamierzamy wytłumaczyć twojemu ojcu i Nathalie, że dłużej nie będę mieszkała w rezydencji? – zapytała cicho Marinette, gdy wspólnie z Adrienem weszli do czarno-białego holu.

- Szczerze mówiąc, to jeszcze tego nie przemyślałem – mruknął, patrząc ponurym wzrokiem na swój portret z ojcem zawieszony nad schodami.

Królix odstawiła ich pod szkołą kilka sekund po tym jak przenieśli się w przyszłość, więc nikt nie zauważył ich nieobecności. Było to naprawdę dziwne doświadczenie - spędzili w przyszłości ponad godzinę, a nie było ich mniej niż minutę. Od samego myślenia o tym paradoksie Marinette zaczynało wirować w głowie. Dodatkowo bardzo martwiła się o swojego chłopaka. Podczas rozmowy na dachu z ich przyszłymi wersjami zdawał się być zdeterminowany i nieporuszony, ale gdy tylko wsiedli do limuzyny, zupełnie opadł z sił, chociaż starał się robić dobrą minę do złej gry. Gdyby nie znała go tak dobrze, może dałaby się nabrać. Czekała jednak aż dojadą na miejsce, by właściwie go pocieszyć i zapewnić, że wspólnie poradzą sobie ze wszystkim.

Spotkanie z ich przyszłymi wersjami wstrząsnęło nim bardziej niż dawał po sobie poznać. Musiał przetworzyć wiele rzeczy, a najgorsze, że w ogóle nie miał na to czasu. Myśli przelatywały przez jego głowę z prędkością światła. Blanc... Ojciec... Władca Ciem... Zimny Morderca... Blanc... Zagrożona przyszłość... Gabriel... Starał się skupić na jednej rzeczy na raz, ale było to naprawdę trudne, bo nie wiedział na czym powinien skoncentrować się w pierwszej kolejności. Jego starsza wersja kazała mu zainteresować się Blankiem, sprawę ojca odłożyć na później. Biedronka chciała, żeby zabrał Marinette z rezydencji, więc tak naprawdę to Władcą Ciem powinien zająć się najpierw...

Był w totalnej rozsypce. Jego ojciec nie należał do najcieplejszych osób, ale w najgorszych koszmarach nie podejrzewał, że jest Władcą Ciem. Najgorsze było to, że Gabriel wysłał Pajęczycę po Miracula już po tym, gdy dowiedział się, że pod maską Kota kryje się jego syn. Zaatakował go z pełną świadomością. Nie zawahał się, by go skrzywdzić. Nie przejął się faktem, że tamtego dnia jego jedyny syn był bliżej śmierci niż kiedykolwiek wcześniej. Zupełnie jakby go to nie obchodziło. Czy naprawdę był tak zdesperowany, by zdobyć Miracula, że nie dbał o to, kogo rani? Co było tak ważne, by przedkładać magiczną biżuterię nad życie syna? Jakie życzenie chciał wypowiedzieć? Czy w ogóle mu nie zależało?

Adrien pomyślał, że równie dobrze mógłby być sierotą.

Był tak zmęczony myśleniem, że w tym momencie po prostu chciał dotrzeć niezauważony do pokoju i przespać resztę dnia. Miał nadzieję, że kiedy się obudzi rano, to wszystko okaże się być snem.

No, może nie wszystko. Jego przyszłość z Marinette była czymś na co warto było czekać. Pragnął tego, co mieli tamci Biedronka i Kot. Chciał, żeby ta przyszłość nadeszła i jeśli jego ojciec zamierzał stanąć mu na drodze... Adrien był gotów dosłownie na wszystko, by usunąć każdą potencjalną przeszkodę.

Przeraził się, gdy ta myśl zagnieździła się mu w głowie. Czy to nie upodabniało go do Blanca?

- Hej. – Marinette zamknęła za nimi drzwi do pokoju i zaraz ujęła twarz Adriena w obie dłonie. – Wiem, że zwaliło się na ciebie bardzo dużo jak na jeden dzień – szepnęła, odgarniając mu włosy z czoła. – Masz prawo czuć się skołowany i zły...

- Takie uczucia to raj dla akumy - zauważył gorzko. - Od dawna nie mieliśmy tego luksusu, by czuć złość, rozpacz, czy rozczarowanie. I zgadnij czyja to wina? Mojego ojca.

- Przy mnie jesteś bezpieczny. Mogę się zaraz przemienić i będę pilnowała, żeby żaden uprzykrzony motyl nam nie przeszkadzał. Tikki... - zaczęła, ale pokręcił głową.

Cień z przyszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz