Calendula (VIII)

385 41 41
                                    

❀ ❀ ❀

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

❀ ❀ ❀

Po dobrej kolacji i kilku następnych pocałunkach, student koreanistyki odprowadził (już swojego) chłopaka pod drzwi akademika. Pożegnał się z nim silnym, niedźwiedzim wręcz uściskiem i powędrował do mieszkania. W międzyczasie pozwolił sobie przeanalizować ich całe popołudnie. W myślach odtwarzał sceny, które dzisiaj miały miejsce. Każde słowo, każdy dotyk i uścisk. Szybsze bicie serca nie odstępowało go na krok, a ręce delikatnie się trzęsły. Za każdym razem, gdy go całował, czuł całe stado motyli, które chciało się wydostać na zewnątrz. Z pewnością był zakochany po uszy. Na początku nie chciał tego przed sobą przyznać, ale z dnia na dzień coraz bardziej to do niego docierało.

To wszystko przez to, że Jisung był taki słodki. Czasami lekko nadpobudliwy, niezdarny a w dodatku zapominalski. Posiadał wiele innych cech, które Minho, mógłby wyliczać w nieskończoność. Jednak najważniejsze, że Jisung był przy nim. Kochany, czuły i cały jego.

Było już naprawdę późny wieczór, gdy znalazł się w mieszkaniu. Oporządził się i zaczął pomału szykować się do snu, bo był naprawdę wykończony dzisiejszym dniem. Tak naprawdę nic wielkiego nie robił, ale czuł się wyprany emocjonalnie.

Umył się i nałożył maseczkę królika twarz. Zanim specyfik wysechł, wymienił się z Jisungiem paroma słodkimi wiadomościami. Następnie spłukał wszystko i ułożył się w miękkiej pościeli. Gdy tylko jego głowa spotkała się z miękką poduszką, poczuł jak niewidzialne ręce wciągają go do innego świata.

Wiało. Nieprzyjemny chłód otaczał całe jego ciało, a w klatce piersiowej czuł ucisk. Każdy oddech wydawał się cięższy od poprzedniego. Ból wypełniał każdy fragment jego organizmu, powodując dreszcze na całym ciele. Dłonie trzymał na drewnie tak mocno, aż zbielały mu kostki. Siedział na ławce, wpatrując się w zimny marmur.

Pustka.

Ten stan nie odstępował go na krok. Od kiedy to się stało, nic już nie było takie samo.

- Tato, tato! - zawołała mała dziewczynka, ciągnąc go za długi rękaw. - Jest mi zimno, chodźmy już stąd.

Spojrzał na nią i zabrał swoją rękę, aby go nie dotykała.

Z jakiegoś powodu odczuł irytację, patrząc na to dziecko.

- Idź stąd, Minji. Tata musi zostać sam - westchnął, przeczesując zmatowiałe włosy.

- A-ale tato, siedzisz tu codziennie. Nic się nie stanie, jak teraz wyjdziesz wcześniej. Hyunjin się boi i-

- Powiedziałem, że chcę być sam! - warknął i przeniósł tępy wzór na nagrobek.

Dziewczynka skuliła się, a w jej oczach pojawiły się łzy.

- Chodź stąd, kwiatuszku - odezwał się zimny głos. - Twój ojciec jest zajęty. Nie powinnyśmy tu być.

If we were destined II MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz