Resztę lekcji spędziłam poza szkołą. W tym czasie znalazłam dwa demony, Dahaki. Ostatnio sporo ich się pojawiło. Musiały gdzieś znaleźć wyjście z piekła, a to oznaczało, że nie są jedynymi demonami, które się wydostały. Całe szczęście, ale nie dostaliśmy jeszcze wiadomości o jakiś silniejszych demonach. (Dahaki należą do mniejszych gatunków demonów. Kiedy widzi się je pierwszy raz, kombinacja jaszczurki, owada i kosmity sprawia, że skręca się żołądek. Nie są inteligentne, ale bardzo twarde, wredne i defensywne). Ciekawiło mnie dlaczego uciekł wprost do szkoły. Może był pod czyimś wpływem (na przykład jakiegoś Wielkiego Demona) i zrobił to celowo według rozkazu?Nie. To byłoby głupie. Wielkie Demony nie chodzą po tym świecie, ot tak. Postanowiłam też nikomu nie mówić o tym incydencie z Wandą. Nawet jeśli miałaby Wzrok, wydanie jej byłoby dla mnie niekorzystne. Jeszcze przestaliby mnie wysyłać na polowania, a w najgorszym przypadku przenieśliby w inny rejon. A tego bardzo nie chcę. Mam tu bliskich. No i jeszcze jego, ojca, który siedzi w celi w wieży w siedzibie Avengers.
Dwie runy niewidzialności w zupełności wystarczyły, aby Scarlett Witch mnie nie zauważyła. Przed końcem lekcji wróciłam pod szkołę. Kierowało mnie przeczucie, dreszcz, który przechodził wzdłuż kręgosłupa, pozostawiając po sobie niemiłe wrażenie. Musiałam wrócić. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś się stało z winy mojej ignorancji. Przeczucie mnie nie zawiodło. Kiedy podjechało kilka samochodów po Avengers wyczułam woń śmierci, która z nich dochodziła. Demony. Ostrożnie weszłam na dach jednego z samochodów. Nie mogłam wejść do środka i doprowadzić do tak szybkiego bezpośredniego starcia. Nie wiedziałam ile jest demonów oraz jakiej są rangi. Mogłam zginąć, a nie byłam nieustraszoną bohaterką. W drodze do ich siedziby zadzwoniłam do Jace'a, bo to nie były już przelewki. Musiałam mieć pozwolenie, aby wejść na teren wieży. Wytłumaczyłam mu pokrótce o co chodzi, starając się utrzymać na pędzącym aucie. Mężczyzna zezwolił mi na działania, ale pod warunkiem, że jeśli demonów będzie więcej niż dwa mam poprosić o wsparcie. Zgodziłam się, bo wiedziałam, że samotna potyczka z wieloma demonami w Stark Tower jest niebezpieczna i niemądra.
Przejechaliśmy przez szlaban bez problemu, bo oczywiście nikt nie zatrzyma do kontroli Avengers. Wjazd do garażu był zbyt niski, bym mogła się zmieścić jadąc na dachu, dlatego zeskoczyłam i biegłam tuż za samochodem. W takich momentach dziękowałam Jace'owi za te mordercze treningi. Inaczej z moją kondycją byłoby kiepsko. Nadal czułam tą woń. Zastanawiałam się, kto jest demonem. Kierowca? A może kobieta siedząca na przednim miejscu pasażera jadąca w pierwszym samochodzie? Wszystko okaże się, gdy włączę muzykę Beethovena, kiedy tylko pojazd się zatrzyma. Wtedy demon zorientuje się, że Nocny Łowca siedzi mu na ogonie. Będzie starał się wybrać miejsca, w których trudno będzie go dorwać. Zapewne będzie to miejsce, gdzie jest dużo agentów albo będzie trzymał się blisko superbohaterów. Doszłam do wniosku, że moim przeciwnikiem na pewno nie będzie Dahak, bo te nie są aż tak inteligentne, by mieszać się w środowisko TARCZY, czy Avengers. Mógłby to być na przykład Namtar, który może na dużo dłużej przyjąć postać człowieka, ale nie jest Wielkim Demonem. Albo Ravener, który ma minimalną inteligencję, ale oni raczej podróżują w gromadzie, a to oznaczałoby, że Nocni Łowcy znowu muszą w większej grupie wkroczyć do wieży.Auto zatrzymało się chwilę później. Wszyscy opuścili środki transportu. Stanęłam w pewnej odległości od nich i włączyłam "ukochaną" muzykę demonów. Na początku nic się nie działo, zatem musiałam iść za nimi. Windą pojechaliśmy na piętro z laboratoriami. Zastanawiałam się, co będą tutaj robić, ale odpowiedź przyszła sama. Wszyscy zebrali się wokół berła Chitauri, które używał mój ojciec w czasie, gdy zaatakował Nowy Jork. Pewnie kolejne badania.
Beethoven nadal leciał z telefonu, osobliwa woń nie przeminęła, lecz prócz tego nie było żadnych oznak obecności demona. Uodpornił się, czy co? W pomieszczeniu byli także inni ludzie. Miałam ich wszystkich na oku, jednak największą uwagę poświęcałam towarzyszom podróży bohaterów. Kilka minut okazało się, że moja cierpliwość nie była nadaremna. Kobieta, która siedziała w pierwszym aucie z przodu zaczęła się pocić mocniej niż zwykły człowiek.
CZYTASZ
Dziecko boga: Krew nocy
FanfictionLudzkość nie wiedziała, że jej losy nie zależą od nich samych. Ani od znanych im bohaterów. Nie wiedziała, że wśród nich krąży ktoś tak niebezpieczny, że sam nie wie o swojej potędze. Nikt nie spodziewał się, że córka boga i Nocnego Łowcy sprawi, że...