Rozumiałam, że mogło wyglądać to naprawdę dziwnie. Naprawdę. Ogromna sala tronowa lśniła szczerym złotem. Wszystko było dokładnie umyte, podłoga wypastowana, kandelabry i żyrandole rzucały mnóstwo światła, duże kolumny podtrzymywały zdobne sklepienie, a wszystko wręcz ociekało bogactwem i klejnotami. Odyn dzierżył pokaźną włócznię, siedząc na swym tronie, Frigga w złotej sukni stała zaraz obok. Thor stał na ostatnim stopniu w swej zbroi, trzymając swój ukochany młot, jakiś generał stał na pierwszym stopniu, a dwóch strażników trzymało za ramiona rozjuszoną Sif. Wszystko wyglądało jak z baśni, której zaprzeczeniem byliśmy MY. Ja chwiejąca się na nogach, w podartym stroju, cała we własnej krwi i demonicznej brei, brudna, ze świeżo zaszytymi ranami i obandażowaną głową, ale za to z dziarską miną, uwieszona na Willu, który podtrzymywał mnie ni to z zakłopotaną, ni to przepraszającą miną.
Ale cóż na to poradzę? Ważne było to, iż mój plan wypalił i teraz Sif stała przed Odynem jako winna. Taki był mój cel i patrząc na nią odczuwałam narastającą satysfakcję. Ma za swoje. Trzeba było się nie rzucać. Ha! Dobrze jej tak!
— Na wszystkie świętości, dziecko, co ci się stało? — Zapytała wstrząśnięta Frigga, która jako pierwsza otrząsnęła się z szoku.
— Mały wypadek przy pracy — uśmiechnęłam się wymuszenie.
Ten "wypadek" tak dał mi w kość, że miałam ochotę po prostu zasnąć i spać do następnego miesiąca.
— Musi obejrzeć cię medyczka. Straż! — Zawołała, a tuż za nami pojawił się jeden ze strażników, czekając na rozkazy.
On także nie omieszkał uraczyć nas dziwnym spojrzeniem.
— Nie trzeba, już widziała, zaraz wracam do lecznicy — uspokoiłam ją, a potem przeniosłam wzrok na Odyna, który wyglądał jakby zaraz miał zejść z piedestału i sam mnie wykończyć. — Melduję, że demony z pałacu zostały usunięte — oznajmiłam kpiąco.
— Panny Ikol jak zwykle żart się trzyma — wypowiedział chłodno.
— Nie inaczej — prychnęłam. — A tu co się dzieje?
— Sif Złocistowłosa została oskarżona o zdradę Asgardu — odezwał się generał rzeczowym tonem, wwiercając spojrzenie w dłoń Willa na moim biodrze.
Biedak chciał mnie tylko podtrzymać, żadnych reguł przecież nie złamał! No, prawie żadnych. Ale prowokacji i udziału w spisku nie liczymy.
— Niczego nie zrobiłam! — Zawołała wyżej wspomniana, ale dość szybko ją uciszono kneblem.
Piękny widok.
— Jaka szkoda. Ale czego innego się spodziewałam? — Spytałam, chełpiąc się jej sytuacją.
Z tego już tak łatwo się nie wywinie. Trafi do więzienia na co najmniej stulecie.
— Panna Ikol źle się czuje. Najwyraźniej nie pojawi się na dzisiejszym balu — oznajmił niespodziewanie Odyn ze sztucznym smutkiem.
— Ależ nie! — Zaprzeczyłam natychmiast. — Do wieczora stanę na nogi, nie martw się.
Wtedy zauważyłam gwałtowny ruch po mojej lewej. Nie zastanawiając się wyszarpnęłam zza paska Williama sztylet i rzuciłam go w nadbiegającego demona-niedobitka. Śmierdząca breja ochlapała nie tylko mnie lecz także mego strażnika. Skrzywiłam się zauważalnie.
CZYTASZ
Dziecko boga: Krew nocy
FanficLudzkość nie wiedziała, że jej losy nie zależą od nich samych. Ani od znanych im bohaterów. Nie wiedziała, że wśród nich krąży ktoś tak niebezpieczny, że sam nie wie o swojej potędze. Nikt nie spodziewał się, że córka boga i Nocnego Łowcy sprawi, że...