Kolejny sen rozpoczął się tak samo jak poprzedni. Znowu znalazłam się w bibliotece, gdzie nad księgą pochylona była ta tajemnicza kobieta. Po raz kolejny, słysząc hałas w oddali, zamknęła księgę i wyszła. Tym razem jednak podążyłam za nią na korytarz, a ona nie odwróciła się ani razu. Energicznym krokiem przeszłyśmy przez zamkowe korytarze, a towarzyszył nam tylko stukot jej obcasów. Przez okna wpadało łagodne światło księżyca, sprawiając, że dostrzegłam u niej subtelną biżuterię oraz srebrny diadem. Z każdym kolejnym zakrętem krzyki i krzątanina były coraz głośniejsze. Kobieta była wyraźnie zdenerwowana, chyba także ceniła sobie ciszę i spokój. Niespodziewanie zza zakrętu wypadł na nią chłopak. W pędzie potrącił ją ramieniem, przez co cofnęła się kilka kroków w bok. Spojrzał na nią zlękniony, a jego orzechowe oczy przepełniało błaganie.
— Pomóż mi — wyszeptał cicho. — Proszę.
Tylko tyle wypowiedział, nim ponownie rzucił się w ucieczkę, biegnąc tymi samymi korytarzami, którymi niedawno szłyśmy. Spojrzałam na czarnowłosą. Jej twarz zastygła w wyrazie głębokiego zaskoczenia. A potem, kiedy usłyszała ciężkie kroki przybrała kamienną maskę i zmierzyła biegnących asgardzkich strażników w złotych zbrojach lodowatym spojrzeniem. Ci, widząc ją, zatrzymali się jak wryci i pospiesznie ukłonili w pas, co oznaczało, że musi być kimś wysoko postawionym.
— Panowie raczą wyjaśnić przyczynę swoich działań? Co to za wychowanie, które pozwala wchodzić do domu i przeszukiwać go bez zgody właściciela? — Zapytała kobieta chłodno.
— Na rozkaz Wszechojca szukamy Midgardczyka, który podstępem wtargnął do naszego królestwa i ukradł pierścień Odyna — wyrecytował szybko jeden ze strażników na jednym oddechu.
— Midgardczyk ukradł wam pierścień? — Uniosła brew kobieta. — Czyli Asgard nie jest tak dobrze chroniony, jak się zdaje — stwierdziła, kiwając głową z wszechwiedzącą miną.
Zdawało mi się, że jej zachowanie było celowe. Chciała ich odciągnąć od domniemanego złodzieja.
— Pani...
— Gdyby tu był raczej bym go zauważyła, nieprawdaż? — Przerwała mu stanowczo. — Nikogo tu nie ma. Odejdźcie.
— Ale...
— Mam powtórzyć drugi raz? Wynocha — warknęła, a jej oczy zaskrzyły się niebezpiecznie.
Słowo daje, wydawało mi się, że przez chwilę zajaśniały w nich srebrne nici. Nim zdążyłam mrugnąć strażników już nie było. Uciekli, zlęknieni. Tchórze. Zastanawiałam się, kim jest ta kobieta, skoro wzbudza taki strach i respekt. Może jakąś potężną boginią? Albo czarownicą? Wtem kobieta odwróciła twarz, patrząc prosto na mnie.
— Odyn to twój wróg, Leanno — powiedziała. — Strzeż się.
Nie zdołałam nic odpowiedzieć, choć bardzo chciałam. Miałam tak wiele pytań, ale wszystko zniknęło i pochłonęła mnie ciemność.
***
— Panienko Leanno! Lea! — Wołała mnie Nena, potrząsając za ramię.
Otworzyłam oczy. Dziewczyna wyglądała na naprawdę wystraszoną, choć w jej oczach tliło się rozbawienie. Z niezrozumieniem rozejrzałam się wokół. Nikogo nie było w komnacie, a sądząc po kącie padania słońca musiało być wcześnie rano.
— Co się stało? — Zapytałam schrypniętym głosem, a potem TO usłyszałam. Przeraźliwy krzyk, wściekłe wycie, ewidentnie kobiece, które sprawiało, że drżały mury. — Skąd te krzyki? — zapytałam, zawieszając wzrok na okrągłej twarzy pokojówki.
CZYTASZ
Dziecko boga: Krew nocy
FanficLudzkość nie wiedziała, że jej losy nie zależą od nich samych. Ani od znanych im bohaterów. Nie wiedziała, że wśród nich krąży ktoś tak niebezpieczny, że sam nie wie o swojej potędze. Nikt nie spodziewał się, że córka boga i Nocnego Łowcy sprawi, że...