rozdział 10

198 21 2
                                    

Po tym jak postawiłam dać szansę jacobowi i myślałam że wszystko zacznie się układać  przeżyłam kolejne rozczarowanie. Leah twierdziła że każdy wilk może przeżyć wpojenie tylko raz jednak gdy zobaczyłam Jacoba z moją opiekunka Lili wiedziałam co się świeci.  Tym razem zdradziła mnie ta która miała mnie chronić. Nigdy nie zapomnę tego w jaki sposób mi powiedziała o wpojeniu.

- Elena on cię kochał ale teraz to ja jestem jego przeznaczeniem.
I tej jej głupi uśmiech. A on? No cóż stać go była tylko na głupie

- przepraszam to koniec.

To już był ostateczny koniec. Nie było najmniejszych szans na powrót. Bez opiekuna i mojego ex chłopaka czułam się dziwnie taka pusta. Został mi tylko jeden przyjaciel Edward. Nie chciałam rozbijać jego rodziny. Ale w tamtej chwili nie miałam z kim pogadać.

- halo Ed?

- nie tu Bella. Wszystko okej? Masz dziwny głos.

- chodzi o Jacoba. Znów mnie zranił wpoił się w kogoś kto miał być moja ochroną.

- Elena wracaj. Razem sobie z tym poradzimy.

- dzięki Bella. Jest jeszcze coś. Nawrót choroby.

- nie mówisz poważnie? Spotkajmy się. Jutro jadę do mamy z Edwardem więc będę w twojej okolicy. Dam znać jak będziemy.

- dzięki Bells. Do zobaczenia.

I tak o to  dziewczyna która była moim wrogiem rozumiała mnie lepiej niż nikt inny.

Kolejnego dnia dostałam smsa od Edwarda,że czekają w parku.

- Elena.  Przykro mi.
Bella uściskała mnie na powitanie.

- witajcie. Sama nie wiem jak to się stało. Wczoraj robiłam wyniki okazało się że jest nawrót choroby. Myślałam że to nie możliwe. Do tego te wpojenie Jake'a w Lili. To ponad moje siły.

- Bella czy nie będziesz miała nic przeciwko jak zabierzemy Elene do nas?
Spojrzałam na Edwarda. Był bardzo poważny i pewny swojej decyzji. Bella zgodziła się. A ja powiedziałam tylko że jeśli mam umierać to blisko przyjaciół. Bella była u mamy przez tydzień, później razem z nimi wróciłam do Forks. Alice i Leah bardzo ucieszyły się na mój powrót jednak gdy usłyszały o nawrocie choroby zmartwiły się.

- chce umrzeć wśród przyjaciół a nie w samotności.
Powiedziałam gdy Esme zapytała dlaczego wróciłam. Mijały tygodnie a stan mojego zdrowia drastycznie się pogarszał. Nie było już żadnego zgodnego dawcy. Cóż musiałam pogodzić się ze śmiercią. Kolejny raz się na nią przygotować.

9 sierpnia 2014 roku ostatni raz zobaczyłam słońce księżyc i przyjaciół. Późną nocą zamknęłam oczy już na zawsze.

BARDZO DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE. DALY MI KOPA TO PISANIA ZAKONCZENIA TAKIEGO O JAKIM MYŚLAŁAM.  MIŁEGO CZYTANIA NA ZAPRASZAM NA INNE MOJE HISTORIE.

Pozdrawiam Lili Taylor

Od raka do wilka. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz