9. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła

309 46 2
                                    

- Co do...?! - mówię, a moja ręka momentalnie ląduje na jego twarzy.

     Czuję mrowienie w dłoni, którą uderzyłam go z liścia. Jestem zaskoczona swoją reakcją, ale także jego zachowaniem.

   Charles bezprawnie mnie objął i wpił swoje usta w moje, żarliwie i mocno. Nie spodziewał się jednak takiej mojej reakcji, co stwierdzam po jego minie. Jest zaskoczony, a jego ręka automatycznie wylądowała na lekko zaczerwienionym policzku.

- Masz całkiem silną rękę jak na karła - odzywa się Charles tym głębokim głosem, który irytował mnie równie bardzo, co kiedyś piszcząco - skrzeczący, mówiący mi różne obelgi.

- Może byś się wytłumaczył z tego, zamiast mi jak zwykle dogryzać?! Co to miało być Charles?!

Charles przeniósł dłoń z twarzy na kark, który potarł niezręcznie, wpatrując się w swoje buty. Wciąż jak idioci staliśmy na lotnisku, a podróżni, mijając nas patrzyli z dziwnym uśmieszkiem.

- Co mam ci wytłumaczyć, Lay? - pyta, jakby nic się właśnie nie stało, choć dość intensywnie czułam jeszcze smak gumy miętowej, którą żuł, a z jego twarzy nie zniknął czerwony ślad po mojej ręce.

- Pocałowałeś mnie! - odpowiadam z wyrzutem, patrząc na niego zirytowana. - Co ty sobie wyobrażasz?

- Kompletnie nic, nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale spokojnie dla mnie to też było dziwne cię całować.

- To po cholerę mnie całowałeś?! - rzucam, patrząc na niego wściekle.

Gdyby spojrzenia mogły mordować już byłby martwy.

- Z ciekawości? - mówi, ale bardziej brzmi to jak pytanie.

Biorę trzy głębokie wdechy i chowając twarz w dłoni, staram się uspokoić. Ten facet od zawsze mnie wkurzał, odkąd się tylko zaprzyjaźniłam z jego siostrą, ale to było coś nowego. Nigdy nie denerwował mnie na tej płaszczyźnie, zazwyczaj po prostu mnie obrażał w żartobliwy dla niego sposób. Teraz dla żartu mnie pocałował, a to już mi nie odpowiadało.

- Twoja siostra czeka na nas w mieszkaniu. Bierz walizkę i chodź ze mną - mówię do niego, powstrzymując złość.

Nie popatrzyłam czy idzie za mną, gdy ruszyłam przed siebie, kończąc zdanie. Byłam zbyt rozemocjonowana tym, co się przed chwilą stało, żeby myśleć o czymś tak prozaicznym jak to, że ja nie szłam tylko niemal biegłam do tego samochodu.

Gdy znalazłam się obok mojej srebrnej strzały, Charles zjawił się od razu po mnie. Wsadził swoją walizkę do bagażnika, a ja usadowiłam się za kierownicą.

Cole: Powodzenia z Charlsem!

Czytam wiadomość od Cole'a i czuję jak do mojej piersi napływa ciepło. To było tak miłe, gdy pisał mi proste rzeczy, które mówiły mi o tym, że słuchał co do niego mówiłam.

Charles i ja nie rozmawialiśmy przez całą drogę, więc nie słyszałam jego irytującego głosu do czasu, gdy Mia otworzyła drzwi wejściowe i rzuciła się na jego szyję. Minęłam ich i ruszyłam w kierunku lodówki. Wyjęłam z niej pół butelki wina, które jeszcze zostało po naszej napaści na zapasy alkoholu i oznajmiłam, że zamykam się w łazience.

Zaczęłam napełniać wannę gorącą wodą, a mały głośniczek, który dostałam, na święta od Patricka trzy lata temu połączyłam z telefonem. Włączyłam playlistę z romantycznymi, smutnymi kawałkami i wrzuciłam do wody kulę o zapachu jaśminu. Obserwowałam jak się pieni, a woda robi się biała i połyskująca. Łazienkę wypełnił przyjemny zapach, który podkręciłam świeczką zapachową. Przygasiłam światło i rozebrałam się, a chwilę potem moje ciało odprężyło się w cudownej kąpieli.

Trwało to jednak sekundę, bo mój telefon zaczął upierdliwie dzwonić, co potęgował jeszcze ten mały głośniczek.

Z westchnieniem podniosłam się i sięgnęłam urządzenia. Na telefonie zobaczyłam imię Cole. Poczułam się odrobinę zawstydzona na myśl, że miałabym z nim rozmawiać będąc kompletnie naga w wannie. Z drugiej strony przecież mnie nie widział, ale świadomość tego, sprawiała, że czułam jak moja twarz robi się czerwona.

Rozłączyłam głośniczek i odebrałam z mocno bijącym sercem. Mogłam oddzwonić później, ale przecież mnie nie widział. Jego głos taki spokojny i głęboki relaksował mnie równie, co najlepsza na świecie kąpiel, dlaczego więc by tego nie połączyć?

- Cześć, Cole. Jestem odrobinę w szoku, że dzwonisz. Myślałam, że jak rozmawialiśmy, gdy byłam w drodze na lotnisko to zadzwonisz dopiero przed pójściem spać, a trochę wcześnie na to.

Uśmiecham się pod nosem na myśl, że znowu zadzwonił. Nasza relacja wracała do stanu sprzed zdjęcia, gdy rozmawialiśmy w każdej wolnej chwili. Cole potrafił zadzwonić, choćby po to, żeby powiedzieć mi o czymś, o czym sobie przypomniał, a chciał mi powiedzieć, gdy rozmawialiśmy. Po moim zdjęciu byliśmy bardziej zdystansowani.

- Kim jesteś? Masz na imię Lay?

W pierwszej chwili mnie zamurowuje i nie dowierzam. Gdy słyszę kobiecy głos raz jeszcze zerkam na telefon, ale na ekranie wciąż widzę imię Cole i numer, z którego dzwonił do mnie wiele razy wcześniej. To nie była pomyłka. Jakaś kobieta dzwoniła do mnie z telefonu Cole'a i pytała kim jestem...

W głowie zrodziło mi się tysiące myśli. Cole ma kogoś? Zdradza ją? Ale gdyby kogoś miał to Grant i Mia nie poprosili by nas byśmy poszli razem. Chyba że jego dziewczyny nie lubią tak jak Mia nie lubiła Patricka. Czy wtedy nie powinien mi powiedzieć? Często rozmawialiśmy...

Zaczęłam analizować nasze rozmowy, żeby przypomnieć sobie czy mówił o jakiejś kobiecie, ale nic takiego nie miało miejsca. Z drugiej strony to czy powinien w ogóle ze mną rozmawiać w ten sposób?

O co tu chodzi?!

- Halo?! - słyszę jej głos, który wbija mi się do głowy jak szpikulec.

- Nazywam się Layla, jestem partnerką Cole'a na ślub Granta i Mii - odpowiadam zgodnie z prawdą, a ona milczy jakby coś kalkulowała.

- Nie spotykacie się? - dopytuje, a ja coraz dziwniej się czuję. Kim jest ta kobieta?!

- Nie, a ty... - zaczęłam, ale usłyszałam głośny brzdęk, jakby telefon wypadł jej z ręki.

Przycisnęłam aparat mocniej do ucha, jakby dzięki temu mógł sprawić, żeby było lepiej słuchać, co się dzieje. Słyszałam tylko szum rozmowy.

Cole nakrył tą kobietę ze swoim telefonem. Tego byłam pewna, ale czy teraz kłócą się jak kochankowie? Czy w tym równaniu to ja jestem zbędnym dodatkiem? I czy to wszystko było kłamstwem? A może zabawą?

Co to znaczyło?!

Zadaje sobie to pytanie po raz kolejny, mając nadzieję, że uzyskam odpowiedź od Cole'a.

- ... ciekawości?! - słyszę jedno słowo, które powiedział nazbyt głośno.

Był zdenerwowany tego byłam pewna. Ale czy dlatego, że coś się wydało?

Po chwili słyszę szuranie i niespokojny oddech bez wątpienia Cole'a.

- Lay, nie mam w tej chwili siły ci tego tłumaczyć. Zadzwonię do ciebie i porozmawiamy. Dobranoc. - Pożegnał się i rozłączył, a ja zostałam w łazience sama z mocno bijącym sercem i tysiącem pytań.

Czując Twój OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz