3. Świat oszalał

1.8K 189 16
                                    

— Mam nadzieję, że coś źle zrozumiałem — mruknął Patrick, mieszając swoją mrożoną herbatę. — Chcesz mnie zostawić, bo wariatka z którą mieszkasz, kazała ci przyjść na swoje wesele z jakimś obcym kolesiem?

— Tak? — odezwałam się niepewnie.

— Przecież go nie znasz, Layla! A co jeśli ten tajemniczy Carlos jest jakimś pieprzonym gwałcicielem albo mordercą?

— Cole... — poprawiłam go, ale przerwał mi uniesieniem ręki.

— Mam gdzieś jak on się nazywa, rozumiesz?! Jesteśmy razem ponad sześć lat, a ty chcesz mnie rzucić z powodu jakiejś głupiej gry? Co się stało z dziewczyną, która miała zostać moją żoną i matką moich dzieci?

    Zagryzłam szczękę, powstrzymując się od jakiegoś komentarza, którego mogłabym później żałować. Spojrzałam w zielone oczy Patricka, wiedząc, że prawdopodobnie robię to po raz ostatni na kilkanaście dni.

— Nie chcę cię zostawić... Moglibyśmy sobie zrobić przerwę do czasu ślubu i...

— To chyba żart! — parsknął śmiechem, w którym nie było ani trochę radości. — Chcesz, żebym na ciebie czekał, gdy ty będziesz kręciła z jakimś frajerem? Mam być twoim wyjściem awaryjnym, gdyby jednak okazał się jakimś zboczeńcem?!

Cole: Jakie jest twoje marzenie dziś?

     Czytam wiadomość od Cole'a, czując na sobie wzrok Patricka i wiem, że nie polepszam swojej sytuacji.

— Obiecałam to Mii, Rick. Za dwadzieścia sześć dni możemy znowu być razem, ale teraz nie mogę.

— Nigdy mnie nie lubiła, a ja zawsze wiedziałem, że ta wiewióra w końcu coś wymyśli, żebyś mnie zostawiła. I udało jej się! — Pokręcił głową z niedowierzaniem, aż zatrzęsły się jego długie dredy. — Brawo Layla! Dałaś się jej sprowokować.

— Patrick, zrozum mnie proszę...

— Nie — przerywa mi, a ja milknę, wiedząc po jego minie, że to co zaraz powie nie będzie miłe. — To koniec, Lay. Skoro potrafisz ze mnie zrezygnować to ja rezygnuję z ciebie. Żegnaj.

    Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Patrick wstał od stołu i jak burza wyszedł z kawiarni, zostawiając mnie pod ostrzałem spojrzeń. Zapłaciłam za jego herbatę i wyszłam z lokalu, czując coś w rodzaju ulgi. Tyle lat u boku tego faceta wyparowało w jednej chwili, a ja nie czułam się załamana ani zrozpaczona z tego powodu. Bałam się tej chwili, a widocznie Mia miała rację. Znosiłam humory Patricka przez tyle czasu, że teraz czułam się wolna na samą myśl, że nie będę musiała obchodzić się z nim jak z jajkiem. Zawsze ustępywałam mu, żebyśmy się nie kłócili, a on nie poruszał tematów, po których miał świadomość, że mogłam wybuchnąć. Teraz miałam ochotę wywrzeszczeć światu, że jestem w końcu sobą.

Layla: Pozbyć się ograniczeń i właśnie się spełniło.

    Schowałam telefon do kieszeni i dziarskim krokiem ruszyłam w stronę mieszkania. Może czas je przemalować? Mia i tak wkrótce się wyprowadzi, a ja będę mogła urządzić je tylko według swojego gustu. Gorsze w tej sytuacji jest to, że wszystkie koszty mieszkania będę musiała pokryć sama, co nawet na przedmieścia nie było małą kwotą. Pensja przedszkolanki nie była spora, ale jakoś powinnam dać radę. Wierzyłam w to. Musiałam wierzyć, bo teraz zostałam sama i będę polegać wyłącznie na sobie. W razie ostateczności mogłabym napisać do mamy, ale nie chciałam jej obciążać wciąż miała Stevena na wychowaniu, a tato nigdy nie zarabiał kokosów w swojej firmie, miał do tego za miękkie serce.

Cole: Mentalna klatka została otwarta?

Layla: Właściwie to tak.

     Cole stanowił dla mnie wciąż zagadkę. Byłam świadoma tego, że zarówno jak ja wie, że mamy sobie towarzyszyć na weselu Mii i Granta, ale poza tym nie wiedziałam o nim nic konkretnego. Pisaliśmy dość często, ale na tematy kompletnie nie związane z naszymi upodobaniami. Czasami miałam wrażenie, że go to w ogóle nie obchodzi i może miałam rację, ale był na tyle intrygujący, że nie mogłam się doczekać, aż znowu coś napisze. Ciekawiło mnie jak wygląda; czy jest wysoki czy niski, czy ma brodę, a może jest rudy, ma kwadratową szczękę i ciało sportowca, a może jest grubszy i ma drugi podbródek? Kompletnie nic nie wiedziałam, a moja współlokatorka jedynie się śmiała, gdy o to pytałam.

Cole: Zadzwonię wieczorem.

     Czytam wiadomość raz po raz, a dłonie zaczynają mi się pocić. Jak to zadzwoni? Przecież my tylko piszemy, a on zadzwoni?

     Zaczynam się stresować, więc zaczęłam chodzić po salonie i się zastanawiać, co to ma oznaczać. Czy od teraz będziemy rozmawiać przez telefon? Miałam poznać ton jego głosu  i to odkrywało przynajmniej jedną zagadkę.

— Co ci ta hiena nagadała, że jesteś taka blada? — Usłyszałam obok siebie głos Mii, a nawet nie zauważyłam kiedy weszła, a musiała, bo na blacie leżały papierowy torby z zakupami. Teraz mamy zapas jak dla wojska.

— Rzucił mnie — przyznałam szczerze.

— I tym się tak przyjęłaś? Mówię ci, że stać cię na kogoś lepszego, kto o ciebie zadba.

    Mia objęła mnie ramieniem i poprowadziła na kanapę, na której obie usiadłyśmy. Będzie mi tego brakować, gdy już wyjdzie za Granta i się wyprowadzi.

— Cole napisał, że do mnie zadzwoni wieczorem — dodałam, a na jej twarzy na sekundę pojawiło się zdziwienie, żeby chwilę później w pełnej okazałości ukazał się uśmiech.

— Wspaniale. Chce cię poznać lepiej — oznajmiła i wstała. — Zrobię nam coś do picia i opowiesz mi dokładnie jak przebiegła wasza rozmowa z Patrickiem.

    Kiwnęłam tylko głową, patrząc jak kieruje się w stronę zakupów i naszła mnie nostalgia. Moja najlepsza przyjaciółka, która jest dla mnie jak siostra, którą moi rodzice nigdy mnie nie obdarzyli, miała odejść z mojego życia. Obie jesteśmy dorosłe i oczywistym było, że to nastąpi, ale ciągle nie mogłam uwierzyć, że to już. Że za miesiąc to mieszkanie będzie puste, a ja kompletnie sama będę siedziała na tej kanapie do czasu, aż przeprowadzę się do jakiegoś mniejszego mieszkania, na które będzie mnie bardziej stać.

— O czym tak myślisz? — zapytała, podając mi czerwonego drinka z małą parasolką.

     Czego się mogłam spodziewać jak nie tego, że Mia będzie chciała opić pozbycie się zbędnych kilogramów, którymi nazywała Patricka. Ona cieszyła się, że już nie jestem w związku, a ja zaczynałam się wahać, gdy pomyślałam o jej przeprowadzce. Zabawne, że jeszcze przed jej przyjściem się cieszyłam.

— Będę musiała wynająć mniejsze mieszkanie — przyznałam, a ona odstawiła kieliszek na stolik, który same zrobiłyśmy ze starej, drewnianej skrzynki po mleku i prezentował się całkiem w porządku.

— Na razie się tym nie kłopocz — rzuciła jakoś tajemniczo.

— Mia, co to znaczy?

     Spojrzałam na nią, a ona sięgnęła z powrotem po drinka i zaczęła unikać mojego spojrzenia. Wiedziałam, że muszę się na nią patrzeć, aż nie wytrzyma i sama mi powie. Wypytywanie nic by nie dało, nie u Mii.

— Grant opłacił mieszkanie na trzy miesiące z góry — przyznała i spojrzała na mnie z krzywym, przepraszającym uśmieszkiem, mimo że wcale nie było jej przykro.

— Oddam mu pieniądze, nie będzie mi opłacał mieszkania twój narzeczony, Mia.

— Zerwałaś dla mnie z Patrickiem, proszę, przyjmij je. Będziesz miała opłacone mieszkanie na jeszcze dwa miesiące po ślubie. Staniesz na nogi i znajdziesz coś lepszego, jeśli będziesz chciała.

— Oszaleliście oboje, jeśli myślicie, że przyjmę te pieniądze jako zapłata za zerwanie.

— Nic z tych rzeczy, po prostu... — Patrzyła na mnie w ten swój sposób, a mój gniew i bezradność zaczęły ustępować. — Przyjmij to, Lay.

Cole: Świat oszalał.

    Nawet nie wiedział jak bardzo go rozumiałam.

Czując Twój OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz