~ 13 ~

342 38 17
                                    

Wstawał kolejny, piękny dzień. Promienie słońca przebijały się przez okno rażąc twarz blondyna, który spał w swoim łóżku po ciężkiej nocy. Chłopak niechętnie odwrócił głowę na bok chroniąc się przed piekącym jego oczy gorące słońce. Otworzył je i dostrzegł puste miejsce, które należało do Georga po drugiej stronie. Rozejrzał się i dopiero zauważył go stojącego przy oknie wpatrzonego gdzieś przed siebie.

– Dzień dobry Gogy – przywitał się swoim zachrypnietym porannym głosem przez co brunet lekko się wzdrygnął. Odwrócił się w jego kierunku, a na jego twarzy malował się ogromny smutek. – Co się dzieje?

– Nie chce tutaj być. Proszę Cię, wracajmy – jęknął mając łzy w oczach i tupnął nogą z myślą że bardziej pokaże swoje zirytowanie spowodowane przebywaniem w tym miejscu. Dream jedynie roześmiał się na jego gest, który uważał bardziej za słodkie aniżeli zdenerwowanie.

– Nie denerwuj się już tak. Planowałem wracać już gdzieś na dniach, ale skoro tak bardzo Ci na tym zależy, to wyruszymy z samego rana – wstał z łóżka przeciągając się do góry. Tym samym ukazał swój płaski i wyrobiony brzuch, na który widok George zarumienił się. Nie wiedział dlaczego wygląd Dreama tak na niego działał, ale musiał przyznać, że był bardzo przystojny, a jego umięśnione ciało dodawało mu uroku. – Patrzysz tak na mnie? Wiem, że jestem przystojny ale czuje się gwałcony wzrokiem.

– Nieprawda! Przestań tak mówić!  – zaśmiał się i rzucił w niego poduszką w twarz leżącą u jego boku. Blondyn złapał opadającą poduszkę i chciał mu oddać, lecz ten szybko się schylił i zaczął uciekać. Gdy już miał wybiec z pokoju, Dream szybko złapał go za dłonie i przyciągnął do siebie, a następnie rzucił nim na łóżko. – Agresywny jesteś...

– Psy trzeba trzymać krótko – zaśmiał się i wysłał mu tak zwanego buziaka w powietrzu. – Zostań tutaj Gogy i zbieraj się do podróży. Ja muszę jeszcze z kimś porozmawiać.  – rzucił szybko i wyszedł z pokoju zamykają uprzednio drzwi. Skierował się do głównego pokoju, w którym siedziała już osoba której szukał. Siedziała przy stole popijając swoją ulubioną herbatę z miodem. Dream odchrząknął i podszedł wolnym krokiem siadając obok niej na kanapie. Między nimi panowała niekomfortowa cisza, która przerywana była przez tykanie zegara.

– Chciałem przeprosić za wczoraj... – powiedział drapiąc się w kark lekko zmieszany sytuacją. – zdenerwowałem się. Nie umiem nad sobą panować po prostu.

– Kiedyś to już słyszałam – zaśmiała się kobieta spoglądając się na blondyna. Chłopak spojrzał na nią zdezorientowany. – Twój ojciec tak samo robił i mówił. Ale ja ciebie chłopcze rozumiem. Mimo wszystko zapamiętaj moje słowa, bo wiem, że coś jest na rzeczy.

– Niech pani da już spokój...

– Żadna pani! Jestem Twoją babcią Dream.

Blondyn uśmiechnął się do kobiety i wstał by zamknąć ją w ciepłym, rodzinnym uścisku. Tą piękną chwilę złączenia rodziny przerwał dopiero George, który skończył się przygotowywać do dalszej podróży. Speszony sytuacją odchrząknął, a gdy pozostali go zauważyli lekko się zarumienił.

– Jestem już gotowy Dream.. – powiedział niemalże szeptem i wrócił się do pokoju, w którym cały czas siedział. Blondyn spojrzał jeszcze raz na kobietę, uśmiechnął się do niej i szybkim krokiem powędrował tuż za swoim przyjacielem. Gdy znalazł się w pokoju, zarzucił na siebie swój płaszcz i sam zaczął się przygotowywać.
Nie minęło pół godziny, aż byli już gotowi opuścić dom kobiety.

– Obiecaj mi, że wrócisz. Chcę was obu widzieć żywych – powiedziała łamiącym głosem dotykając twarzy blondyna. Kobieta musiała stawać na podwyższeniu, żeby w ogóle sięgnąć jego policzków.

– Nie mogę Ci tego obiecać babciu.. – po tych słowach brunet lekko przeraził się i przesunął ske trochę do chłopaka dotykając jego ramienia. – Ale będę walczył do końca, w imieniu L'manburgu.

Pożegnali się z kobietą i ruszyli w dalszą wędrowkę. Przed nimi była długa wędrówka, być może kilkudniowa, a przy jesiennej pogodzie może się wydłużyć. Przyjaciele minęli mostek przez który przechodzili żeby dojść do kobiety, od której właśnie odchodzili.

– George zatrzymaj się – rzucił bez emocji w głosie i stał w miejscu wpatrując się w niebo, powoli nabierające kolor pomarańczowy. – Jeśli pójdziemy w lewo to skrócimy drogę o połowę. Zatrzymany się w najbliższej wiosce od zamku Techno. Tam odpoczniemy i przygotujemy się do naszej akcji.

Brunet bez słownie przytaknął na plan starszego i zmienił kierunek ścieżki. Zaczął prowadzić, a za nim szedł Dream, który przez skupienie na podróży nie zauważył, że jego towarzysz nawet  nie odezwał się od opuszczenia chatki. Obydwoje szli w ciszy, jeden zajęty rozmyślaniem nad atakiem, a drugi miejący wyrzuty sumienia, za to co uczynił parę tygodni wcześniej.

Robiło się coraz później, a  ze zmieniającą się pogodą, również zimniej. Obydwoje dostrzegli chłód, który zaczął otulać ich twarze. Płaszcze, które mieli na sobie nie dawały im tyle ciepła ile potrzebowali, a to był dopiero początek jednej z kolejnych wędrówek.

– Dream – odezwał się brunet po calodniowym milczeniu. Blondyn spojrzał na niego wciąż trzymając chód. – Kiedy zaczyna się zima w naszych regionach? – spytał wpatrzony w dal, unikając wzroku starszego.

– Śnieg powinien spaść gdzieś za miesiąc, zawsze tak było – odpowiedział zawiedziony zachowaniem bruneta, który nawet na niego nie spojrzał. George zatrzymał się co nie umknęło starszemu. Dream natychmiast się zatrzymał i spoglądał na niego pytającym wzrokiem.

– Wydaje mi się...– podniósł dłoń wskazując przed siebie. –...że mamy spory problem. – Blondyn spojrzał w miejsce, w które wskazywał młodszy.

– Kurwa – jęknął agresywnie wbijając swój miecz w ziemię. Ich oczom ukazał się piękny krajobraz, lecz można o nim tak mówić tylko na obrazach, gdyż przeżyć w takich warunkach nie było łatwo. Wszędzie padał śnieg, a oni mieli przed sobą misję, której nie mogli zawalić. Było to dla nich kolejne wyzwanie, którego musieli podjąć sie właśnie teraz.

***

901 słów

Kolejny rozdział wpadł! Jeszcze dzisiaj zacznę się za pisanie kolejnego.

A teraz mam małe pytanie do Was. Zamierza się ktoś z was szczepić na koronawirusa?

Do zobaczenia, buziaki

Ślepa Miłość // DreamNotFound, Gream Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz