~ 4 ~

618 57 20
                                    

— Dream!

Mężczyźni rzucili się w bieg i zamknęli się w pełnym tęsknoty uścisku. Tkwili tak, dopóki nie przerwało im odchrząknięcie bruneta. Oderwali się od siebie i spojrzeli pytającym wzrokiem na oszołomionego George'a.

— A właśnie, nie przedstawiłem was sobie. Tubbo, to jest George, poznałam go niedawno w pewnej wiosce – zaczął, a chłopcy podali sobie dłonie na powitanie. — Natomiast George, Tubbo to mój przyjaciel z dzieciństwa. Spędzaliśmy ze sobą każdy dzień – skończył delikatnie kiwając głową i lekko się uśmiechając, co było niewidoczne dla pozostałych przez maskę blondyna.

— Pewnie jesteście zmęczeni. Chodźcie, zapraszam was do mojego domu.

Mężczyźni udali się za Tubbo. Weszli do sporej chatki i usiedli przy jednym ze stole, żeby dać odpocząć ich nogom, które bolały ich niemiłosiernie. Natomiast nowy gospodarz domu bez słowa udał się do kuchni i po dziesięciu minutach wrócił z dwoma talerzami wypełnionymi jajecznicą. Podał jeszcze gościom szklanki wody i usiadł na przeciwko nich.

— Dream – zaczął spokojnie spoglądając na wygłodniałych wędrowców. — Długo Cię nie było – westchnął uśmiechając się smutno.

Blondyn spojrzał smutnym wzrokiem na Tubbo nic nie odpowiadając. To nie jest ta chwila, aby się wyżalać. Tym bardziej przy nic nie świadomemu Georgu.

Brunet odłożył swój talerz. Nareszcie był zadowolony, ponieważ czuł iz jest pełny od jedzenia pierwszy raz od niepamiętnych dla niego czasów.

Tubbo odłożył naczynia do kuchni i zaprowadził dwójkę przyjaciół do ich pokojów. George na widok swojego nowego łóżka od razu się na nie rzucił i zasnął w parę minut. Blondyn zaśmiał się na ten widok i razem z Tubbo udał się do swojego pokoju. Wszedł do jednego z pomieszczenia i zaczął się rozglądać. Był to pokój, w którym często bywał. Nic się nie zmienił. Czerwone łóżko przy oknie, na przeciwko stała wielka brzozowa szafka, a obok niej stojak na zbroję. Dream zadowolony z tego faktu podszedł do niego i odłożył swoją maskę. Odwrócił się do przyjaciela i czekaj na reakcje.

— I jak wyglądam?

— Wow.. Przez ten rok się naprawdę zmieniłeś – westchnął zdziwiony widokiem przyjaciela. Podszedł do niego i delikatnie przytulił blondyna, na co ten oddał uścisk znacznie mocniej. Stali tak jeszcze parę minut dopóki jeden z nich nie przerwał.

— piękna dziś noc. Wyjdziemy na zewnątrz? – zadał pytanie blondyn kierując się do wyjścia ze swojej nowej sypialni.

— Tak, jasne chodź.

Przyjaciele cichutko przeszli obok pokoju George'a, aby go nie obudzić i wyszli na zewnątrz. Pogaszone światła w pozostałej części wioski pozwalały na spokojne podziwianie nieba. Tej nocy było naprawdę bardzo pięknie. Ani jednej chmurki, a gwiazdy mieniły się niemiłosiernie. Dream i Tubbo położyli się tuż przed domem i zaczęli wpatrywać się na ten piękny widok.

— Dream, mam pytanie – zaczął brunet nieco się stresując. Odkąd zobaczył blondyna w głowie miał tysiące pytań, które nie dawały mu spokoju.

— Pytaj – zaśmiał się i spojrzał na swojego przyjaciela, którego wyraz twarzy wcale nie był taki zabawny.

— Dokąd się udałeś po ucieczce? Co teraz planujesz? Dokąd zmierzasz?! – niemalże wykrzyczał mu te pytania i wpatrywał się na reakcję blondyna. Ten jedynie nieco posmutniał i zaczął się zastanawiać nad odpowiedziami. Po dłuższej chwili zaczął mówić.

— Błądziłem po świecie bez celu po prostu. Z początku bałem się wyruszyć do tej kobiety, ale uznałem że muszę to zrobić. W końcu ode mnie zależy życie wszystkich ludzi – zaśmiał się, lecz zdało się usłyszeć ból jaki w sobie kryje. Po jego policzku spłynęła łza, którą szybko wytarł. — Teraz planuję spotkanie z tą kobietą, co ponoć ma te wszystkie plany. Boję się jedynie że żołnierze Techno je wezmą znacznie szybciej, co poszukuje klęską L'manbegu.

— Więc dokąd zmierzasz?  – Dream ponownie się chwilę zamyślił.

— Po lepszą przyszłość. Po wolność. – Przyjaciele zakończyli ten temat i zaczęli rozmawiać o milszych rzeczach. Wspominali ich dzieciństwo i ich wspólne zabawy.

George  obudził się koło północy. Nie mógł zasnąć, więc udał się do pokoju obok z myślą, że zastanie tam przyjaciela. Zaświecił światło w pokoju, jednakże nikogo tam nie było, a jedyne co dostrzegł to jego maskę na stojaku na zbroję. Zdziwił się i wyszedł pośpiesznie z pokoju chcąc odszukać blondyna. Usłyszał rozmowy i uchylone drzwi do domu. Chciał im przerwać, jednakże usłyszał temat, który bardzo go zainteresował.

— Tommy... Czasami mam wrażenie, że widzę go w snach i mówi mi, że wszystko będzie dobrze. – westchnął smutno Tubbo i przeniósł się do pozycji siedzącej. Blondyn zrobił to samo i lekko objął swojego przyjaciela.

— Też za nim tęsknię...

— A więc odpowiedz mi na ostatnie pytanie. – powiedział i spojrzał na przyjaciela ze łzami w oczach. — To prawda? Zrobiłeś to? Zabiłeś go...

Dream nie odpowiedział. Spojrzał się w ziemię głęboko rozmyślając nad feralnym dniem. To z jego rąk popłynęła krew. To na jego rękach umarł, to właśnie na nim powiedział swoje ostatnie słowa.

Spojrzał ze łzami w oczach na przyjaciela, którego oczy też powoli wypełniały się łzami. Blondynowi powoli zaczeła płynąć słona ciecz z oczu. Otworzył buzię i łamiącym głosem mówił.

— Ja... Miałbym zabić swojego brata?

***

Rozdział trochę krótszy, tylko 790 slów, ale to dlatego, że nie chciałam na siłę przedłużać.

Do następnej części!!



Ślepa Miłość // DreamNotFound, Gream Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz