~ 12 ~

368 39 23
                                    

     Dotarliśmy na miejsce. Podróż minęła nam niezbyt dobrze. Rycerze Techno śledzili nas krok w krok. Musieliśmy się ciągle ukrywać, żeby nie porwali nas na zamek. Nie umiem sobie wyobrazić tego co by nam tam zrobili,

co by zrobili jemu...

     Mijają kolejne dni, dni na rozmyślaniu jak zawrócić i odbić plany i wszystkie zapiski mojego ojca. Wiem, że nie będzie to łatwe zadanie, ale wszystko zależy ode mnie. Oni czekają na mnie. Spodziewają się mojego powrotu. Wiedzą że ten notatnik to mój cel, a ja nie jestem w stanie nic z tym zrobić.

     Zaczynając tę podróż liczyłem na samotność, tak jak praktycznie przez całe życie. Nie liczyłem na żadną pomoc. Gdy poznałem tego chłopaka czułem że przyda mi się jako zasadzka, albo może... mięso armatnie? A teraz? Nie spodziewałem się, że będzie dla mnie tak ważny,  żebym mógł oddać za niego życie.

   Nie wiem czy jest to moja ostatnia notatka, lecz wiem, że dzisiaj jest dzień, kiedy razem z moim przyjacielem wyruszamy na zamek Technoblade'a

Odłożył pióro, którym zapisywał swoje myśli na kartce i wstał z krzesła. Zasunął drewniany mebel pod stolik i gasząc wszystkie świeczki wyszedł z pokoju. Rozglądał się z niezbyt dobrym humorem szukając bruneta, którego nie widział już cały dzień, a zbliżała się noc.

Zmęczony i z ciężkim oddechem opadł na kanapę gdy nikogo nie znalazł. Zamknął oczy rozmyślając i wsłuchał się w głośny drewniany zegar, który zaraz miał wybić dziewiątą wieczór.

– Cieżki dzień? – spytała kobieta wywołując u blondyna lekkie przerażenie. Pojawiła się dosłownie znikąd kładąc na stole dwie herbaty z miodem od pszczół, które żyją sobie niedaleko staruszki.

– Bardzo. Odkąd tu przybyliśmy nie umiem się dogadać  z Georgem. – poprawił się lekko na kanapie i sięgnął po gorący kubek chcąc upić trochę napoju.

– George jest dziwny. Bardzo. – Blondyn spojrzał się na nią zdziwionym wzrokiem. Faktycznie przez całą tę sytuację nie dostrzegł nawet jak ta dwójka nie umiała się nigdy dogadać. Może dlatego George tak często ich omijał i znikał na całe dnie przez ostatni tydzień?

– Dlaczego tak sądzisz? – zapytał upijając łyk herbaty. – wiem, że nie znasz go długo, ale on się po prostu stresuje zaistaniałą sytuacją.

– Dream, dziecko spójrz mi w oczy – zirytowała się kobieta przybliżając się bliżej niego na kanapie. Blondyn odłożył gorący kubek i uważnie zaczął przyglądać się wyblakłym zielonym oczom. – Ufasz mu?

Dream kiwnął twierdząco głową nie wiedząc co ten test ma mu pokazać. Zestresował się jednak, jak kobieta zaczęła się lekko podśmiewać. Ponownie spojrzeli sobie w oczy.

– Powiedz mi, dlaczego Cię unika? Naprawdę uważasz, ze to wina stresu? – Bohater patrząc jej w oczy cały czas kiwał twierdząco głową, lecz w pewnym momencie zwątpił we własne przekonanie. Mimo wszystko udawał, że wszystko jest dobrze. – Wierzysz mu, że wciąż jest po twojej stronie?

– Co to w ogóle za pytania?! – warknął zrywając się z kanapy i spojrzał się agresywnie na kobietę. – to JA wyciągnąłem go z dna. To JA go bronię i uczę. – krzyczał akcentując niektóre słowa i wskazywał palcem na siebie. – On ma tylko mnie, a ja tylko jego! Jest dla mnie jak brat i jestem pewny, że on tak samo uważa, bo on nie jest dla nikogo ważny tak bardzo jak jest dla mnie!

Blondyn patrzył na zawiedzioną kobietę. Czuła, że jest coś nie tak, jednak po reakcji chłopaka już odpuściła. Wstała z miejsca i wraz ze swoją herbatą udała się do swojego pokoju. Dream również wyszedł chatki chcąc się przejść. Nie wiedział, w który kierunek iść, więc poszedł przed siebie, za rzeką która płynęła nieopodal.

Słońce było już za horyzontem i powoli bezchmurne niebo wypełniało się gwiazdami. Nietoperze zaczynały się budzić, a wśród drzew było słychać gdzieniegdzie rozmowy sów. Dream mimo zapadającej ciemności usiadł przy krawędzi lądu i oglądał płynącą spokojnie rzekę. Rozbolała go głowa od natłoku myśli.

– Dream? – blondyn odwrócił się i radośnie poklepał miejsce obok niego. To był George, który również wybrał się na spacer, jednak jego trwał już parę godzin. Siedzieli obok siebie wciąż patrząc na rzekę, która zaczęła odbijać światło księżyca.  – Coś się stało?

Zielonooki wzdrygnął się na jego słowa. Wciąż był zamyślony w swoim świecie i nie bardzo kontaktował z rzeczywistością. Jednak spojrzał na niego i się uśmiechnął mimo, że wciąż nie wiedział czy może ufać brunetowi.

– Wszystko jest dobrze po prostu...

– Po prostu co? – zapytał, a jego przyjaciel głęboko westchnął bawiąc się swoimi palcami.

– Tęskniłem za tobą...

Brunet słysząc jego słowa rozczulił się i dotknął jednej dłoni Dreama. Blondyn natychmiast pozwolił sobie przytulić George'a na tyle mocno, że brakło mu tchu jednak ten odwzajemnił uścisk.
Siedzieli teraz tak mocno wtuleni w siebie wsłuchując się w odglosy natury, a księżyc był skupiony tylko na nich i oświetlał ich załzawione ze wzruszenia twarze.

***

800 słów

Nie było mnie dwa tygodnie jakoś tak, ale to wina mojego złego samopoczucia. Postaram się jutro wrzucić kolejny rozdział.

Buziaki papa

Ślepa Miłość // DreamNotFound, Gream Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz