rozdział 10/ powrót

153 8 1
                                    

Miesiąc później

Oglàdałam ostatni mecz mojej drużyny i to wtedy wydało się kim są szpiedzy. Teraz zostało tylko wrócić do nich.

Podeszłam do trenera, gdy ten stał jeszcze na boisku przy ławce.

-Diana, już wiesz kim oni są?-zapytał
-Tak, teraz już wszystko jasne-odpowiedziałam
-W takim razie wracasz do drużyny
-Dziękuję-odpowiedziałam i poszłam w stronę murawy, gdzie cieszyli się z wygranej moja ukochana drużyna.

-Dia...na?-jako pierwszy ujrzał mnie Joe
-No heja, gratki za wygraną-odpowiedziałam
-DIANAAAAA!!!!-Dosłownie w jednej sekundzie wszyscy się na mnie rzuciła, oprócz czterech osób
-Hej! Udusicie mnie!-krzykłam
-Sorkiiii-odpowiedzieli wszyscy
-Wracam do was-powuedziałam i się uśmiechnęłam

Nagle poczułam jak się unoszę, okazało się, że Joe mnie podniósł i teraz trzymał mnie na rękach.

Po kilku godzinach byliśmy już w naszym miejscu treningowym. Trener się do nas odwrócił przodem i zawołał bym stanęła obok niego.

-W naszej drużynie są szpiedzy-zaczął
-CO!?-krzykli Ci którzy nic nie wiedzieli, zaś osoby, które były szpiegami widać było, że się denerwują. Teraz wiem w 100% kto nimi jest.
-Jim, Barry, Gus, Ben, to wy jesteście szpiegami-powiedziałam
-Dokładnie, wylatujecie z drużyny-powiedział trener
-Ale.... oni byli z nami od początków-powiedział Daniel
-I właśnie dlatego daliście się nabrać, uwierzyliście, że są z wami żeby stworzyć niesamowitą drużynę, a tak naprawdę donosili wiele informacji na temat waszej gry przeciwnikom-powiedziałam
-Skoro wszystko wyjaśnione to uszykujcie się, bo za tydzień wyjeżdżamy-powiedział trener

Zaczęłam kierować się w stronę domu, aż dostałam wiadomość.

od 7## ### ##5

Gratulacje, powodzenia w mistrzostwach. Niedługo się spotkamy, siostrzyczko.

Czyli jednak, ten numer to mój brat. Innymi słowy angielskie władze mnie oszukały. Zresztą teraz to już nie ważne.

do 7## ### ##5
Dziękuję, nawzajem powodzonka♡. Bye :*

od 7## ### ##5
Do zobaczenia :*

Włożyłam telefon do kieszeni i poszłam dalej w stronę domu.

W domu zadzwonił do mnie Jude z prośbą o spotkanie.
Odpowiedział mu krótko: Jesne, przyjdź do mnie za dziesięć minut. Odpowiedział, że ok i się rozłączył.

Dziesięć minut później Jude przyszedł do mojego domu.

-Hej, wejdź-powiedziałam otwierając drzwi
-Dzięki-odpowiedział

Usiedliśmy na kanapie i Jude miał nie typową prośbę.

-Diana, mogę dołączyć do drużyny?
-E..e... e co?
-no pytam się właśnie czy mogę
-Jasne! Wtedy zostaną nam tylko dwa wolne miejsca, a nie trzy!
-Dzięki, Hurley też chciał dołączyć
-Świetnie, to zostanie tylko jedno miejsce wolne.
-Dzięki za zaakceptowanie naszej prośby
-Spoczko

Od razu zadzwoniłam do trenera, zgodził się. Na ostatnie wolne miejsce wiedziałam już kogo wziąść. Poszłam z Judem po Hurleya i po resztę drużyny. Po kilku minutach wszyscy już ćwiczyliśmy razem na boisku. A ja miałam jedną sprawę. Muszę iść do mojej przyjaciółki od dawna się nie widziałyśmy jedynie pisałyśmy. On jest świetnym graczem i dodatkowo potrafi grać na każdej pozycji nawet bramkarza. Razem się wychowywałyśmy.

Zadzwoniłam do Atarisy. Od razu się zgodziła.
Po dziesięciu minutach była już na boisku.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Azjatcka ReprezentacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz