Przez kilka następnych dni, próbowałam pomóc Jackowi coś sobie przypomnieć, ale nic z tego. Pewnego dnia, a raczej już wieczoru, chodziłam po pokładzie sprawdzając rzeczy organizacyjne, aż nagle Jack złapał mnie za ramię i kurczowo się mnie trzymał.
- Jack, coś się stało ? - zapytałam, a on pokiwał głową na znak, że nie.
- Boli Cię coś ? - znów pokiwał głową. Nie chciał się ode mnie odlepić, chodził wszędzie za mną, kurczowo się trzymając. Ojciec, wyszedł z kajuty i podszedł do mnie, szybkim krokiem.
- Sparrow ! Puść ją ! - krzyknął ojciec.
- Aaaaa! - zaczął krzyczeć Jack, z przerażeniem. Schował się za moimi plecami.
- Tato, nie krzycz.
- Co nie krzycz ? Co nie krzycz ? Krew mnie zalewa, jak widzę go blisko Ciebie !
- On jest chory, nie widzisz tego ? Boi się.
- Dobrze, wiem, że udaje !
Złapałam Jacka za nadgarstek.
- Nie krzycz, nie widzisz, że się boi ?
Ojciec, wyciągnął broń, celując ją w Jacka.
- Tato ! Proszę Cię... - powiedziałam, opuszczając jego spluwę. Gotowało się w nim, ze złości.
- I tak Ci...nie wierzę... - warknął na mnie i odszedł. Jack wciąż stał, za mną ze zwieszoną głową. Zaprowadziłam go do kajuty, gdzie usiadł na łóżku. Tam się uspokoił i uśmiechnął się.
- Moja perełka, ona jest ładna, wiesz ? - zapytał całkiem znienacka.
- Nie wiem, a powiesz mi jak bardzo ?
- A nie powiesz jej ?
- Nie powiem.
- Obiecujesz ?
- Obiecuję. Masz słowo kapitana. - położyłam rękę na sercu.
- Jest śliczna, nigdy takiej ładnej istotki nie widziałem. Bardzo kocha zwierzęta, wiesz ? Na zebraniu piratów...
- Co na zebraniu piratów?
- Chyba...się...zakochałem, ale jej ojciec to trzyma ją na krótkiej smyczy, rzadko kiedy pozwalał jej iść na dyskotekę. - uśmiechnęłam się na te wspomnienia z mojej młodości.
- Pamiętasz coś jeszcze ?
- Ale wiesz czego nie robi?
- Czego ?
- Nie zabija...i...nie rumieni się, jest twarda jak skała, prawie w ogóle nie płacze.
Po chwili tej rozmowy, byłam zdziwiona, że tyle pamięta, szkoda tylko, że nie wiem kim jestem ja, ani inni. Weszłam do siebie i usiadłam przy biurku, wpatrując się w jeden punkt. Dokładnie analizowałam jego objawy,ma takie same jak moja matka przed śmiercią...
Kilka minut później przyszedł ojciec.
- Co z tym wariatem ? - zapytał ostro.
- Bez zmian, jest źle, bardzo źle. - spojrzałam mu w oczy.
- Strzelić mu w ten, pusty łeb.
- Nie żartuj sobie, stracił pamięć, to nie jego wina.
- Jeszcze go bronisz ? Stajesz przeciwko mnie ?
- Nie staję i nie bronię go. Zrozum, że jest chory.
- Chory ?! Głupi chyba!
- Nic nie rozumiesz, jak zwykle.
CZYTASZ
Odkrywanie horyzontów #1
AdventureCałkiem nowe przygody wielkiego kapitana Sparrowa i córki oficera.