22

130 10 0
                                    

Perspektywa Deku.

Zszedłem na dół rozejżałem się po barze i nie mogłem znaleść Tomury.

M- Kurogiri, gdzie jest Tomura?
Kuro- W kuchni.
M- Dzięki.

Poszedłem do kuchni gdzie zastałem niebieskowłosego. Coś tam robił.

M- Słuchaj mogę dzisiaj wcześniej iść do domu.
Sh- Niby kiedy?
M- Teraz.
Sh- Nie masz nic do roboty.
M- Akurat tak się składa, że przez ciebie nie mogę się ogarnąć.
Sh- Nie sądze, że to moją winą, kurduplu.
M- ...
Sh- Dobra idź se.
M- Dzięki, do zobaczenia jutro.

M- Muszę jeszcze zachaczyć o pokój Kitsune.
Poszedłem w tym kierunku, przy okazji wziołem swoją maskę i plecak z pokoju nie bez powodu. Zapukałem do drzywi, a po chwili uszasta mi otwożyła. Była z nią Toga.

K- O co chodzi Zuku?
M- Mógł bym wziąć twoją maskę.
K- Jasne chodzi, a po co ci ona.
M- Wiesz ostatnio pracuje nad jedną rzecą i żebyśmy mogli jej używać potrzebuje naszych masek.
K- Ta jasne, łapię majsterze. Czyli, że zwijasza się do domu.
M- Tak. Dzięki, pa.
K- Pa.
H-Do zobaczenia.

Spakowałem rzeczy do plecaka i skierowałem się w kierunku domu. Droga szybko mi mineła. Wszedłem do środka zdjołem buty i kurtkę. Otwożyłam drzwi do pracowni która była zamknięta na klucz i rozejżałem się po dosyć małym pokoju.

M- Ale burdel. Muszę to ogarnąć zanim wezmę się do roboty.

Posprzątałem pracownie i zabrałem się do roboty nad bombami oślepiającymi. Mają umożliwić mi i Kitsune łatwiejszą ucieczkę i dla tego wziołem jeszcze nasze maski by światło nas nie raziło po oczach. Zaprał się najpierw z moją i oddzieliłem od gogli po czym zaczołem się bawić skiełkiem. Zajęło mi to parę godzin i zanim się obejżałem z godziny 16 była już 21

M- Dobra na dzisiaj tyle. Jeszcze nie skończyłem z tymi szkiełkiem i nie będę mógł go wymienić. Jekie to upierdliwe. Demontowanie tego trochę trwa.

Wtedy nie chcąco popchnołem bombę oślepiającą i się aktywowała. Kiedy światło się pojawiło kompletnie nic nie widziałem. Jak bomba przestała działać drzwi otwożyły się z chukiem, a w nich nikt inny jak Kitsune. Słabo widziałem ale byłem wstanie ją rozpoznać. Uszastą podbiegła do mnie.

K- Zuku nic ci nie jest?
M- Jesne, nie musisz się martwić.
K- Jak przyszłam do domu to zobaczyłam strasznie jaskrawe światło z pracowni.
M- Przynajmniej wiem, że działają.
K- Przynajmnie. Chłopie mogłeś oślepnąć. Mówiłam co byś był z tym ostrożny. Jeszcze kilka razy i już nigdy nic nie zobzaczysz.
M- Tak sądzisz. Dobra będę bardziej uważał. Przepraszam cię.
K- Kiedyś ty naprawdę się zabijesz.
M- No już, już. Pujdę się ogarnąć.
K- Dobra.

Wstałem i skierowałem się do drzwy, a przynajmniej chyba bo udeżyłem o futryne zaraz obok.

M- Ałć.
K- Może Ci pomogę.
M- Nie poradzę sobie.
K- Na pewno?

Popatrzyłem się na dziewczynę, która chihotała.

M- Tak, poradę sobie nie jestem małym dzieckiem!
K- Dobra, dobra, karzełku.
M- Odpuść jestem tylko o centymert niższy. To wcale nie tak dużo!
K- Przepraszam.

Poszedłem do łazienki i tym razem dotarłem bez jekiś problemów.

✨The next day✨(musiałam 😅)

Kończę to co ostatnio zepsułem, a przynajmnie nie skończyłem. Złożyłem całe gogle do składu i ładu. I założyłem je.

M- Prawie nic w nich nie widać. I co ja mam zrobić.
K- Może byś odpuścił temat. I tak ucieczni wychodzom nam dobrze. Więć po co to?
M- Serjo?
K- No co?
M- Nic. Będę musiał poprosił o specjelne szkiełko do tego, a przynajmniej coś przez to będzie wizać za dnia i nocy.
K- A to i tak plastik co nie. Nie pomyślałeś o naklejeniu jakiej nalepki przeciwko takim rzeczom.

M- Ty masz czasem leprze pomysły odemnie. Skoro materiał nie działa tak jak powinna to zobaczymy jak folijka. Ale pewnie długo to nie wytrwa.
K- Pewnie tak. To co robisz z tym?
M- chyba złożę zamuwienie na takie szkiełka i poprostu je zamontuje. Inaczej to nie będzie miało sensu.
K- Ta... To co idziemy na bazę?
M- Tak.
K- Super a mogę swoją maskę. Jeśli nie jest rozkręcona.
M- Jasne trzymaj.

Oddałej jej własność poczym szarowłosa wyszła z pracowni. Również ja ją opuściłem i zamkąłem. Przechodzą obok pokoju Kitsune zobaczyłem kontem oka przez szpere w drzwiach że na tablicy korkowej miała jakieś zdjęcia różnych osub połączone nitkami. Były też tam jakieś notki z rużnymi incydentami. Kiedy skapnołem się że dziewczyna kieruję się do drzwi szybko podbiegłem do mojego pokoju i zamknołem się w nim. Przeczekałem chwilę, zastanawiałem się dokładnie nad tym co zobaczyłem.

K- Ej kiedy wyleziesz z tej twojej dziury.
M- Już idę.

Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem poddenerwowaną Kitsune.

K- Chodź idziemy.

Bez słowa ruszyłem zanią. Całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie. Kiedy doszliśmy zastaliśmy taki widok jak zawsze tylko że Dabi stał w rogu baru.

Sh- Kitsune dzisiaj pujdziesz z Dabim.
K- Czemu mam iść z tym spalonym tostem?
D-Nie jestem spalonym tostem.
K- Ta jasne...
Sh- Bo Deku ma dzisiaj co innego do roboty, a Dabi potrzebuje kogoś do pomocy a ty zawsze jesteś chętna. Tak czy siak, idźcie już.
K- Ja! Chętna! No chyba w twojej głowie! Dabi! Idziemy od tego zombiaka.

Oboje opuścili pomieszczenie, a Tomura do mnie podszedł mówiąc mi, że ma duża papierkowej roboty i potrzebuje mojej pomocy. Zgodziłem się bo i tak to leprze od nudów, nie mam nic w planach. Poszliśmy do góry do gabinetu i tam znajdowała się sterta papierów. To będzie długi dzień. Nie dziwię się, że wzioł mnie do pomocy tym bardzie, że orjętuje się w tym bardzo dobrze.

Nie udane samobójstwo [Villain Deku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz